Produkcję polskiego studia poznałem przez przypadek kilka miesięcy temu podczas przeglądu gier strategicznych na Steamie. Gord od razu przypadł mi do gustu. Brakowało mi tylko dokładnej daty premiery.
Od pierwszej zapowiedzi Gorda upłynęły ponad dwa lata. Można więc powiedzieć, że polskie studio długo wstrzymywało się z wyznaczeniem dnia debiutu. Na szczęście to już za nami. Mroczna strategia zadebiutuje 8 sierpnia 2023 roku na PC, PS5 i Xbox X/S. Będzie to pierwsza gra polskiej firmy, Covenant.dev, której dyrektorem generalnym jest Stan Just. Pracował on przy takich grach jak Wiedźmin 3 czy Cyberpunk 2077.
Gord: unikatowa strategia
Czym właściwie jest Gord? To dosyć interesujący mix gatunków. Najwięcej wspólnego ma ze strategią, ponieważ zadaniem gracza jest rozwijanie osady. Budowanie palisad, wznoszenie budowli i rozwijanie swojego grodu wiążą się z unikatowością city-builderów, która również wyróżnia polską produkcję. A do tego należy jeszcze dołożyć element survivalu. W przerwach od budowania gracz zawalczy z różnego rodzaju przeciwnikami kryjącymi się za osadą. Walki zapewnią nie tylko przetrwanie, lecz także przydatne surowce.
Dodatkową motywacją do opuszczania murów osady są różnorodne zadania otrzymywanie od mieszkańców. Gracz może wyruszyć, aby zapobiec katastrofie lub spełnić prośbę poddanego. Poza zadaniami pobocznymi i losowymi wydarzeniami warto skupić się na celach scenariuszach. Jako przykład mogę podać dotarcie do określonego miejsca. Ciekawie zapowiadają się także zadania związane z polowaniem na legendarne stworzenia i pokonaniem plagi.
Nie podoba mi się za to umieszczenie scenariusza specjalnego w zamówieniu przedpremierowym. Wydaje się całkiem ciekawy i świetnie pasuje do gry. Polega na obronie osady przed kolejnymi falami wrogów. Z kolejnymi atakami przeciwnicy stają się coraz silniejsi. Tylko to już nie są jakieś tam mało znaczące skórki do postaci. Do zamówienia dorzucono jeszcze cyfrowe wersje ścieżki dźwiękowej i artbooka.
Urozmaicona rozgrywka
Muszę pochwalić twórców za szereg opcji dostępnych podczas kreacji scenariusza. Dzięki elastyczności można zdecydować się na spokojną rozgrywkę lub wręcz nieosiągalne cele. Niestandardowe scenariusze są proceduralnie generowane, więc ma potrzeby martwić się o powtórkę. Poza tym gracz wybierze wielkość poziomów, nasilenie najazdów, rodzaje wrogów i początkowe surowce. Elastyczność i mnogość opcji? To lubię.
Jak wspominałem, Gord stawia na elementy przetrwania. Gracze muszą dbać o zdrowie psychiczne mieszkańców osadników, ponieważ mieszkańcy reagują na choroby czy śmierć bliskich. Jeśli przestaniemy zwracać uwagę na ich kondycję, w najgorszym wypadku załamani uciekną.
Podejmowanie trudnych decyzji to kolejna zaleta gry. Niektóre z monstrów zapragną od grającego czegoś konkretnego. Jeden z nich może na przykład “poprosić” o pożywienie. A co jest lepszego od świeżego dziecka? Spokojnie! Równie dobrze można zaszlachtować smakosza lub zdecydować później, jeśli podjęcie decyzji jest zbyt trudne. Dla mnie nie jest. Dawać mi topór!
Nie ukrywam, że najbardziej zaskoczył mnie dostęp do inkantacji. Istnieje możliwość wznoszenia modłów do bogów. W ramach nagrody otrzymamy zdolność rzucania zaklęć, które zostały podzielone na ofensywne i defensywne. Dla przykładu podam możliwość ukrywania obszaru i ujarzmianie wrogich bestii.
Nadeszły mroczne czasy
Ostatnio narzekałem na klimat Avowed, który w mojej ocenie wydaje się zbyt łagodny. Nie mogę tego samego powiedzieć o polskiej produkcji. Już na pierwszy rzut oka widać i czuć wibracje Darkest Dungeon. Wszystko zachowano w ponurych barwach, stylistyka jest pełna mroku. Wszechogarniająca ciemność może jednak zostać pokonana przy pomocy głównego źródła światła – wioskę rozświetlają tu i ówdzie porozstawiane pochodnie. Całą resztę otacza mrok, który pochłonął także świetne rysunki oraz ilustracje wyskakujące podczas dialogów i wydarzeń. Gord nie jest grą o rycerzach na białych koniach. Ubiór wielu postaci jest obskurny, przeciwnicy obrzydliwi, jucha leje się litrami. I chwała grze za to!
Jak można się domyślić, ważnym elementem produkcji wydaje się zabawa światłem. Wychodząc z osady, gracz od razu poczuje, w jak wielkich tarapatach wylądował. Mgła zasłania lokacje, ciemność skraca pole widzenia. Poza wspomnianymi pochodniami źródłem światła mogą być jeszcze na przykład ogniska. Dzięki temu odkrywanie terenów poza osadą wydaje się fascynujące. Gracz musi stawiać małe i pewne kroki, jeśli nie chce stracić swoich wojów. Napięcie wisi w powietrzu. Do tego doliczam naprawdę niezłe udźwiękowienie. Koniecznie obejrzyjcie zwiastun z datą premiery. Ciarki od samego słuchania. Jeśli to nie przekona Was do tego wyjątkowego klimatu, to nie wiem, co będzie w stanie.
Warto wspomnieć o tym, że Gord łączy autentyczną mitologię słowiańską z mrocznym fantasy. Dla największych zapaleńców przygotowano kronikę, która wyjaśnia historię świata gry. Dlaczego zapaleńców? Gracz musi odnaleźć stronice wspomnianej kroniki rozsiane po całej krainie. Dzięki nim zdobędzie więcej informacji na temat pochodzenia bogów, pradawnych frakcji oraz mistycznych Szeptunów. Czemu odnoszę wrażenie, że kolorowa lektura to nie jest?
Dajcie już zagrać!
Na koniec zostawiłem kilka interesujących statystyk. Na potrzeby rozgrywki przygotowano ponad 100 zadań pobocznych do wykonania, ponad 70 losowych decyzji do podjęcia z wyjątkowymi nagrodami, ponad 100 potworów do pokonania w tym rzadkie i unikalne odmiany. Liczę po cichu na regularne aktualizacje dodające do gry więcej zawartości. Nie lubię dodatków, ale w przypadku mrocznej strategii aż się prosi, aby w przyszłości stworzyć zupełnie nowe treści w pełni zmieniające przebieg gry. Deweloperzy zapowiedzieli, że w grze pojawi się specjalne wydarzenie krwawego księżyca, które wpłynie na rozgrywkę (resetuje częściowo mgłę wojny i regeneruje wrogów). Poproszę więcej.
Obawy? Stan techniczny na dzień premiery. Wstyd się przyznać, ale przyzwyczajam się do nieprzygotowanych produktów, mimo że nie pochwalam nieukończonych gier. No ale co zrobisz? To już nie są wyjątki, lecz codzienność. Mimo wszystko wolałbym zostać miło zaskoczony przez deweloperów. Trzymam kciuki i liczę na udaną premierę debiutanckiego projektu polskiego studia. Macie mój topór.
Autor: Łukasz Jarkiewicz