Google stawia na swoją przeglądarkę Chrome. Co chwila można usłyszeć o nowych planach, możliwościach i zmianach w projekcie. Teraz przyszła pora na wersję Google Chrome na Androida. Pytanie tylko, czy to wszystko nie idzie w złym kierunku.
Nie chcę tutaj zagłębiać się w ściśle techniczne sprawy. Chciałbym się skupić raczej na sytuacji, która rozwija się wokół przeglądarki Googla. Nie od dziś wiemy, że gigant z Mointain View pracuje nad rozwojem Chrome jako systemu operacyjnego dla Chromebooków. Prawdopodobnie skutkiem tych prac jest ostatnia utrata stabilności programu – zawieszanie się podczas oglądania filmów z Youtube (nawet inne karty się zawieszają), a także fakt, że przeglądarka pożera zasoby komputera w strasznych ilościach. Powoduje to, że użytkownicy Chrome zaczynają rozglądać się za innymi produktami, które dają im większy komfort pracy z Internetem. Oj źle się dzieje w państwie duńskim.
Gdyby tego było mało, Google wypuszcza właśnie kolejną wersję Chrome, z tym, że tym razem jest ona przeznaczona na Androida 4.0 Ice Cream Sandwich. Google dokłada sobie tym sposobem kolejnych zmartwień związanych ze swoją przeglądarką. Wygląda to mniej więcej tak jak w przysłowiu „Nie można złapać dwóch srok za ogon”, z tym, że w tym wypadku ogonów jest więcej. Google musi uporać się z kilkoma zadaniami:
- usprawniać Chrome jako przeglądarkę
- rozwijać Chrome jako system operacyjny
- dbać o jakość Chrome na Androidzie
- uważać, by wszystkie funkcje i możliwości Chrome nie gryzły się w zależności od jego zastosowania
Jakby nie patrzeć jest to zadanie dosyć trudne do wykonania, tym bardziej, że są jeszcze pozostałe produkty Google, które należy rozwijać i dbać o nie. Ogólnie wygląda na to, że gigant co raz bardziej odbiega od swojego pierwotnego celu (skatalogowania wszystkich informacji świata), a przez różnorodność tematyczną projektów zaczyna gubić się we własnych kodach i papierkach. Zapowiada się ciekawie.
Autor: Konrad Przydział