Vifa Reykjavik może nie jest rozpoznawalnym modelem, ale bez dwóch zdań jest jednym z najładniej wyglądających głośników przenośnych na rynku. Choć testowana wersja czarna nie jest tak szałowa jak szara, nadal pasuje do każdego, nawet eleganckiego stroju. Takie zestawienia proponuje nawet sam producent. Ciekawi? Sprawdźmy, jak to gra.
Głośniki bezprzewodowe z komunikacją Bluetooth zna każdy. W większości przypadków jest to urządzenie imitujące kształtem JBL-a lub zwyczajny głośnik — albo brakuje tutaj po prostu polotu, albo znani producenci boją się próbować. Inaczej sytuacja wygląda w mniejszych firmach, gdzie to właśnie odważnym stylem próbuje znaleźć się przychylność potencjalnych klientów.
Design
Nie mogłem zacząć od czegoś innego niż od wyglądu Vifa Reykjavik. Od momentu otwarcia opakowania, intryguje górna część obudowy, która na całej powierzchni jest dziurkowana. Jakby powiedziała to Krupa — it’s hypnotizing! Może zdjęcia tego nie oddają, ale naprawdę jest w tym coś przykuwającego uwagę. Potęguje to kształt urządzenia, które z boku przypomina UFO.
Dolna część urządzenia pokryta jest gumą tak, aby pomimo swojego kształtu głośnik nie wyślizgiwał się z dłoni. W tej części znajdziemy też kilka przycisków do sterowania muzyką, włączenia głośnika oraz odbierania rozmów. Pod paskiem znajduje się gniazdo mini jack i gniazdo ładowania pod USB-C. Duże brawa za pójście z duchem czasu i zainstalowanie nowocześniejszego złącza. Jest to pierwszy głośnik, do którego nie musiałem nosić przy sobie drugiego kabla. Oczywiście przewód do ładowania jest w zestawie.
Całość urządzenia zwieńcza ładny, skórzany pasek.
Wersje
Do wyboru mamy 3 wersje głośnika Vifa Reykjavik i choć ograniczają się one głównie do koloru, zmienia się również ich odbiór.
Czarna wersja, którą otrzymałem na testy, wydaje mi się najbardziej hipnotyzująca. Jest klasyczna, bez zbędnych dekoracji. Wyróżnia się tu jedynie podświetlony przycisk „power”.
Jasna/szara wersja to mój faworyt. Jest to najbardziej elegancka wersja tego urządzenia. Góra nie ma widocznych otworów, ponieważ pokryta jest szarym materiałem. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to najbardziej wygodna opcja, ponieważ wszelkie zabrudzenia będą bardziej widoczne niż na ciemniejszych wersjach. Jest to w końcu głośnik przenośny.
Ostatnia, ciemnoniebieska, odmiana Vifa Reykjavik jest dla mnie najmniej ciekawa. Nie ma w sobie elegancji szarej ani klasycznego sznytu czarnej. O gustach się jednak nie dyskutuje i na pewno znajdą się chętni.
Muzyko, graj!
Zanim przejdę do samego brzmienia, warto przyjrzeć się pracy na baterii. Vifa Reykjavik jest w stanie grać przy ok. 75% głośności przez 10h. Mając na uwadze, że 75% to całkiem głośno, jest to wynik bardzo dobry. Przy ostatnich podrygach baterii moc grania jest redukowana. Przywrócenie baterii 100% energii trwa ok. 2h, co jest równie dobrym wynikiem.
Vifa Reykjavik jest zbudowana z 1 głośnika niskotonowego oraz 2 szeroko pasmowych. Jest to zatem dużo bardziej zaawansowana konstrukcja niż inne, klasyczne głośniki. Gra to bardzo fajnie i spokojnie nadaje się do grania w plenerze — mocy nam nie zabraknie. Duży, niskotonowy głośnik odzwierciedli ładny bas, który po położeniu na twardym podłożu rezonuje, rozprowadzając go przyjemnie po pomieszczeniu. W całości może brakować niektórym wyższych dźwięków, ponieważ 2 głośniki grają głównie w średnim zakresie tonów. Odczucie to mocno zależy od tego, jakiej muzyki słuchacie oraz od tego, gdzie i na czym leży głośnik. Brak wyższych tonów rekompensuje w zupełności przyjemny bas. Moim zdaniem zadowoleni będą wszyscy, niezależnie czy szukają mocy, czy jakości.
Dodatki
Poza muzyką możemy na owym głośniku przenośnym przeprowadzić telekonferencję. Choć takie zastosowanie wydaje mi się trochę wydumane, bo ciężko mi sobie wyobrazić sytuację, w której mi by się to przydało. Niemniej jednak lepiej mieć, niż nie mieć, prawda? Osobiście nie jestem pewny, ponieważ gdyby tej funkcji nie było, nie miałbym się do czego przyczepić. Podczas prób przeprowadzenia rozmowy telefonicznej, rozmówcy skarżyli się, że niemal mnie nie słyszą, chociaż ja słyszałem ich wyśmienicie. Moim zdaniem nie ma co oczekiwać, że głośnik przenośny będzie kiedykolwiek dobrym rozwiązaniem do rozmów konferencyjnych.
Czy jest coś, co mogło być lepsze?
Zachwycałem się designem, rozpływałem się przy muzyce, ale czy jest coś, co mogłoby być lepsze? Nie ma urządzeń idealnych, zatem nikogo chyba nie zdziwi, że odpowiedzią jest „tak”.
Design jest przepiękny, całość sprawia wrażenie dobrze wykonanego, ale do ideału moim zdaniem brakuje mu ostatniego szlifu. Nierówne złożenie głośnika z 2 części oraz ich widoczne rozejście się w okolicy paska to rysa na szkle. Niby niewidoczna, ale jest. Vifa Reykjavik została zaprojektowana przez Duńczyków, ale wykonana przez Azjatów. Jest to na szczęście jedyny ślad wschodniej produkcji.
Cena prawie 600 zł za głośnik Bluetooth to raczej górna półka. W tej cenie oprócz ładnego designu (jest), oczekuje jeszcze wykonania (prawie jest) oraz lepszego brzmienia z pełnym pasmem. Zdaję sobie sprawę, że mało który użytkownik zwraca aż tak mocno uwagę na poszczególne elementy i detale co tester, dlatego jestem przekonany, że design i dobre brzmienie przekonają wielu.
—
Sprzęt do testów dostarczyły Salony Top Hi Fi