Na początku mojej hucznej kariery w DW, pisałem o logo. Wytykałem wtedy najczęstsze wady polskich logotypów oraz przytoczyłem cechy dobrego logo. Polecam zapoznanie się najpierw z tamtym wpisem, a potem przejść do dzisiejszego, w którym to skupię się na zastosowaniu owego, dobrze zaprojektowanego logo.
Co zrobić z logo?
Niby idiotyczne pytanie, no bo jak to co? Wrzucić na stronę, na wizytówki i na budynek. Niby tak, ale w dzisiejszych czasach to stanowczo za mało. Wachlarz możliwości jest (jak zawsze) uzależniony od branży w której działamy. Przykładowo prawnicy nie będą mogli pozwolić sobie na tak frywolne zabawy logo jak np. budowlańcy – jasna sprawa. Z resztą prawnicy to złodzieje w relacji z agencją/designerem, więc nie rób dla nich logo, bo Ci nie zapłacą, albo coś. Z tego miejsca pozdrawiam pewną kancelarię z Wrocławia w loftach. Przejdźmy jednak do konkretów o branżach.
Branża, a logo
Na pewno spotkaliście się z logiem firmy budowlanej na koparkach, traktorach, dźwigach, busach czy odzieży ochronnej i kaskach robotników, którzy akurat coś przy Waszej autostradzie robili. To najprostszy przykład zastosowania logo w minimalnie większym stopniu niż „internetowy standard”, czyli www+social+stopka email. Drugim najpopularniejszym patentem jest haft logo na odzieży służbowej. Dla przykładu – salon Waszego operatora gsm stroi pracowników w koszule/polówki z wyhaftowanym logo na piersi. Są to pewne standardy – każdy operator komórkowy uzbraja koszule pracowników salonu w logo. To dobrze. Źle też. Dlaczego dobrze? Bo coś się dzieje i przyjmowane są pewne standardy. A źle przez te właśnie standardy, bo gdy jesteśmy np. właścicielem ekskluzywnego butiku dla warszawskich dam, z odzieżą od najbardziej wziętych projektantów we Francji, to… Nie pozwolimy sobie na koszulki z logo. Dlaczego? Bo kojarzone są z „biedotą” lub czymś bardzo szeroko dostępnym – komórkę w końcu ma dziś każdy. Obie strony medalu są słuszne i prawdziwe. Jak to zrobić dobrze?
Branża = jakość
Zostańmy przy tym butiku. Obsługa w polówce, z takimi markami w tle (na wieszakach) jak Yves Saint Lauren czy inny „Żan Pol Gotje” nie przejdzie. Co można zrobić? Np. ubrać obsługę w drogie koszule i generalnie „odświętnie” i nanieść logo w wersji pełnej (jeżeli jego kształt jest dość prosty – a jest, gdy jest dobre) lub np. nazwę firmy firmową czcionką, poprzez wyhaftowanie ich nad którymś mankietem czy na tej oklepanej piersi od strony serca. Wszystko rzecz jasna musi być stonowane i dobrane pod stopień formalności ubioru, ale da się to zrobić. Albo porobić spinki z logo butiku, które obsługa wkuje sobie w okolicach kołnierza. Można też zamówić poszetki (błędnie zwane butonierkami w cebulandii) w kolorze, którym charakteryzuje się logo naszej firmy, nanieść na owe poszetki deseń (wzorek – pattern) z naszym logo i odpowiednio wyeksponować poszetkę, składając ją w dobrany pod resztę stroju sposób. Grawer na długopisie kojarzy się z biedotą i każdym festynem czy targami pracy więc też odpada, ale już np. skórzany pokrowiec na iPada czy smartphone’a służbowego na którym to przy naszej klienteli będziemy cokolwiek robić – z ładnie wprasowanym logo – jest to jakaś opcja. Ok, ok, ale…
Po co to wszystko?
By wzmocnić przekaz/efekt. Zależnie od branży – w przypadku butiku dajemy znać, że jesteśmy mega ekskluzywnym miejscem tylko dla najbogatszej klienteli. I dobrze. Zamożna klientela zauważy te wszystkie smaczki – od haftu, przez spinkę, poszetkę, aż do pokrowca. I co? Będzie wracać do nas być może właśnie przez te detale, bo butików z ekskluzywną odzieżą nie brakuje w dzisiejszych czasach. Logo tym bardziej wraca teraz do łask, gdy wszystko robi się na jedno kopyto – niezależnie od branży. Jeszcze słowo o internetach.
Internety rób dobrze
Dobrze, ale niekoniecznie jak reszta. Jeżeli nie jesteś właścicielem kancelarii – zaangażuj swoich odbiorców. Niech przerysują Twoje logo na kartce za pomocą kredek czy na plażowym piasku, cokolwiek. Niech cykną fotę ze swoim dziełem i wrzucą do Ciebie na fejsbukową ścianę z hashtagiem #kochamnazwęfirmy. Cokolwiek. Mało kto się w to bawi. Mało które profile w social media starają się angażować swoich fanów. Błąd. Tym bardziej teraz, gdy liczba polubień naszego fanpage’a ma drugorzędne znaczenie. Najważniejsza jest aktywność i interakcja. Im więcej polubień, komentarzy i udostępnień zgromadzi nasz wpis tuż po publikacji, tym więcej osób zobaczy go u siebie w aktualnościach. A uwierzcie mi – mini konkurs poprzez zabawę z logo zadziała lepiej niż wpis typu: „Dziś poniedziałek. Jesteśmy po pierwszej kawie bo #jakżyć? A Wy już piliście swoją?”. Ludzie tym rzygają. Być może i dosłownie, jeżeli akurat kawa im nie podejdzie.
Tworząc „obrazek tła”, czyli facebook cover, czy też cover dla twittera – pomyśl nieco dłużej. Ogarnij jakiś fajny patent, by np. opisać logo zarówno na zdjęciu profilowym, ale i na coverze – najlepiej, by płynnie łączyło się z obydwoma. Da się to zrobić. Dodaj albumy do facebooka – np. 9 różnych galerii, a jako zdjęcia albumów ustaw logo swojej firmy, podzielone wcześniej na… Dziewięć części. Rozumiesz do czego zmierzam? Zaskakuj ludzi dzięki logo. Wpychaj je tam, gdzie nikt inny wcześniej tego nie wepchał.
Efekt wow
Ostatnio doradziłem znajomej, która zajmuje się doradztwem kredytowym by logo umieszczała na… Kawie. Tak – na kawie. Jej patentem na fajną obsługę klienta jest fakt, że każdego witała przy kawie, w miłej i ciepłej atmosferze – bez tego „bankowego” dystansu. I fajnie. Pewnego dnia zwróciła się do mnie o pomoc, gdyż okazało się, że pomimo faktu, że daje radę w tym doradztwie i ludzie są zadowoleni + ma dobre logo to… Chciała by się przedostać do większej ilości potencjalnych klientów, ale nie wie jak. Dodała, że najbardziej zależy jej na poleceniach od obecnych klientów, ale niewymuszonych. Postanowiłem, że wytnę jej „szablon” z logo, który będzie kłaść na filiżankę ze zrobionym już cappuccino, by następnie posypać po nim zmieloną czekoladą czy np. cynamonem – w zależności od preferencji klienta. Logo pozwalało na idealne wycięcie szablonu więc i idealnie się „usypywało”. 90% osób komentowało tę kawę, a z tych 90%, ok. 1/3 robiło zdjęcia i wrzucało na fejsa. Niby idiotyzm czy pierdółka, a jednak. Co któryś nowy klient, który po akcji z szablonem przychodził do mojej znajomej, komentował temat „słynnej kawy z logo”. Fajnie? Fajnie.
Logo to nie wszystko
Żeby było jasne. Nie twierdzę, że patenty z logo na pewno zwiększą Wasze obroty i rozpoznawalność, ale na pewno podrasują wizerunek i sprawią, że stali klienci, szybciej i lepiej będą kojarzyć właśnie Waszą firmę, w domyśle idąc dalej, wybierać ją przy następnym „zapotrzebowaniu”. Tak to działa.
A Wy jakie znacie nietuzinkowe przykłady umiejscowienia/zastosowania logo? Czekam na ciekawostki w komentarzach.
Autor: Bartosz Andrzejewski