W świecie smart domów marka EVE piastuje u mnie dumną pozycję lidera, jeśli chodzi o swoje produkty. Bezkompromisowe, stawiające prywatność na piedestale i tak wyciągając sprzęt z pudełka, jest on gotowy do użytku, bez rejestracji, formularzy, bardzo to szanuje. Dzisiaj na warsztat wziąłem czujnik zalania. Przed Wami EVE Water Guard.
W swoim domu mieszkam raptem od roku, a już raz zdarzyła mi się dość niefortunna sytuacja i to tuż po przeprowadzce. Właściwie to w kilka dni po tym, jak zamontowałem nową baterię kuchenną. Dałem zbyt mało taśmy teflonowej i rano w kuchni przywitała mnie kałuża. Nie muszę Wam mówić, jak wściekły byłem, tym bardziej że wszystkie meble dostały rykoszetem, na szczęście w głównej mierze tylko listwy przypodłogowe. Takie nauczki są najbardziej bolesne, ale i przy okazji najbardziej skuteczne. Wiedziałem, że będę musiał kluczowych miejscach zainstalować czujniki zalania, tak, by kontrolować całą sytuację, tym bardziej że z wodą nie ma żartów.
EVE Water Guard na straży
Dzisiejszy bohater, EVE Water Guard pewnie doskonale by się sprawdził w tej sytuacji, informując mnie o wycieku. Grunt, by wyciągać słuszne wnioski i w kuchni znajduje się czujnik zalania, tuż obok mywarki i zlewu, by strzec przed powtórką ze scenariusza. Dodatkowo kolejny w pomieszczeniu gospodarczym, gdzie znajdują się wszystkie pompy, zbiorniki i także w pralni, gdzie może potencjalnie dość do niekontrolowanego wycieku. Jak się EVE sprawdza? Zacznijmy od początku.
EVE Water Guard – specyfikacja
- Inne cechy: Bluetooth, Ładowanie, Zgodne z HomeKit, Wodoszczelność
- Dostęp do Internetu: Wymagany dostęp do Internetu
- Długość kabla: 200 cm
- Połączenia: Bluetooth
- Zasilanie: 100–240 V~, 50/60 Hz, 50 mA
- Źródło zasilania: Prąd przemienny
- Wysokość: 6,5 cm
- Długość: 6,5 cm
- Szerokość: 4,5 cm
- Masa: 110 g
Co w pudełku?
W elegancko zapakowanym pudełku znajdziemy samo urządzenie i dwumetrowy przewód, który wpinamy do urządzenia, a pozostałą część rozkładamy na podłodze, tam, gdzie teoretycznie możemy spodziewać się wody, w przypadku zalania. Przewód jest zaplatany i zakończony końcówką, która wygląda jak żeńskie gniazdo jack. Niech Was jednak nie zwiedzie nic, bo alarm włącza się w momencie, kiedy przewód zetknie się z wodą, a nie sama końcówka (o czym za chwilę).
EVE zadbało o mnogą ilość końcówek do różnych standardów gniazdek 220 V, mamy wersję europejską, brytyjską i amerykańską. Do tego oczywiście kod QR na ulotce, który niezbędny będzie do podpięcia urządzenia do Waszego setupu HomeKitowego.
Następnie pozostaje zeskanowanie kodu, oczywiście po wcześniejszym wpięciu urządzenia do gniazdka i rozłożeniu przewodu i ot cała instalacja. Następnie pozostaje już tylko czekać, aż nas zaleje liczyć, że nas nie zaleje, a jeśli tak się stanie, to oczywiście EVE da nam znać. Jak? Zrobiłem to, żebyście wy nie musieli. Demo poniżej.
EVE Water Guard po wykryciu zalania uruchomi dość głośną, bo 100 dB syrenę, będzie rozbłyskać czerwonym kolorem i oczywiście wyśle powiadomienie na Wasze Apple’owe urządzenia, tak byście mogli sprawnie zareagować. Prosto, sprawnie i funkcjonalnie.
W kolejnym planie i automatyzacji mam plan, by zamontować sterownik zaworu głównego wody. Wówczas EVE po wykryciu zalania będzie automatycznie powodować zamknięcie głównego zaworu wody w domu. Na chwilę obecną alarm mi zupełnie wystarczy, tym bardziej że pracuje w domu.
Jestem wielkim fanem prostoty i funkcjonalności zarazem. EVE Water Guard ma tylko to, co niezbędne, by skutecznie nas poinformować o potencjalnym zalaniu, a przynajmniej po wykryciu wycieku. Wystarczy urządzenie wpiąć do sieci i zeskanować kod w aplikacji Dom na sprzętach od Apple i to dosłownie tyle, bez żadnych niepotrzebnych rejestracji, by poczuć się bezpieczniej i ja to bardzo szanuje.