Użytkownicy Orange przywykli do tego, że operator cyklicznie udostępnia tak zwane darmowe gigabajty, czyli paczki internetowe. Okazuje się, że panują w tym zakresie pewne ograniczenia. Jakie? Odpowiadamy.
Jestem wieloletnim i jakby nie patrzeć – zadowolonym użytkownikiem usług pomarańczowego operatora. Odpowiada mi zarówno cennik, bonusy, jak i zasięg oferowany przez Orange. Na ten moment nie czuję potrzeby zmiany, ale nie zamykam się na rozwiązania konkurencji. Doceniam również to, że mój usługodawca co środę udostępnia swoim abonentom „prezent”, który czeka na aktywację w aplikacji Mój Orange. Kolejny plus to darmowe gigabajty za gole, które wpadają do userów w przypadku meczów. Kłopot w tym, że panuje tutaj pewna korelacja, która rodzi ograniczenia.
Darmowe gigabajty Orange nie dla wszystkich, czyli kilka słów o wybiórczości prezentowej
Żeby było jasne – mechanizm, jaki moim zdaniem stosują pomarańczowi, nie jest niczym nowym. Nie można nazwać go też nieuczciwym i po prawdzie, daleko mi do tego. Niemniej, warto zdawać sobie sprawę z pewnych kwestii związanych z promocjami na darmowe gigabajty.
W domu korzystam ze stałego łącza o wystarczającej dla moich potrzeb prędkości pobierania dochodzącej do 600 Mb/s, natomiast z racji wykonywanej pracy często wykorzystuję także internet mobilny, który jak powszechnie wiadomo, podlega ograniczeniom w ilości transferu. Posiadam co prawda sensowny pakiet na dane, ale i tak z nieopisaną radością przyjmuje darmowe gigabajty, które pojawiają się w aplikacji Mój Orange lub w formie bonusu za mecz piłkarski. Dostrzegłem jednak pewną zależność i podobne głosy płyną do mnie od innych klientów Orange.
Okazuje się, że jeśli zgromadzimy relatywnie solidną porcję darmowego, mobilnego internetu od Orange, w aplikacji Mój Orange nie będzie czekała na nas kolejna paczka z okazji środowego bonusu. Zamiast tego, zobaczymy inną propozycję. Najczęściej kompletnie nieatrakcyjną lub niewpisującą się w oczekiwania konkretnego użytkownika. Nie neguję tego działania, bo ma to sporo sensu, ale zwracam jedynie uwagę na opisywaną kwestię. Cóż, narzekać byłoby grzechem, wszak „za darmo to uczciwa cena”.
Samsung Galaxy S23 będzie gorszy od poprzednika – znamy datę premiery i specyfikację smartfonu