Skąd ta dwójka w podtytule? Jakiś chochlik się wkradł? No nie do końca. Lekko ponad rok temu (11 czerwiec) taki artykuł, tylko bez „2” pojawił się na łamach DailyWeb. Jeśli ktoś chciałby przeczytać to zapraszam o TU.
Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ minęło sporo czasu i przez te ~400 dni udało mi się opublikować 100 tekstów. Tak na prawdę ten setny właśnie czytasz. Jest to mój osobisty sukces ponieważ startowałem z pozycji osoby, która o ortografię w ogóle nie dbała (nie mówiąc już o stylistyce czy też interpunkcji) i nigdy, na żadnym blogu nie pisała. Były tygodnie dobre i złe, w których nic nie potrafiłem napisać. Jednak dziś nie o tym.
400 dni to na prawdę sporo. Można przez taki okres czasu wiele zdziałać i się nauczyć, dlatego też stwierdziłem, że napiszę swój pierwszy artykuł od nowa, wplatając w niego wiedzę, o którą jestem bogatszy.
No to jazda, do batmobilu.
Rok mobile – ile razy ja to już słyszałem. Mamy ERĘ mobile i kropka. Na małe komputery, które nosimy w swoich kieszeniach mówi się smartphone, jednak według mnie bardziej odpowiednia jest nazwa, która odeszła już do lamusa – pamięta ktoś Pocket Pc?
Flat design będzie królem! Czekaj czekaj, jednak to parallax będzie królem! A może to był minimalizm?
Trendy, kiedyś pisałem, dlaczego nie zawsze warto ślepo za nimi podążać. Dla przypomnienia – tworząc rozwiązanie zgodnie z panującą modą z automatu godzimy się na to, że za rok czy dwa będzie passe. Minimalizm, no cóż – już bardzo długo jest w cenie i prędko nie stanieje, za tym warto podążać.
Dlaczego? Z całkiem trywialnej przyczyny – jeśli coś jest minimalistyczne jest w pewnym sensie ograniczone. Te obostrzenia są dla nas zbawienne ponieważ twórcy skupiają się na treści – czyli tym po co użytkownik do nich przyszedł.
To o co w końcu w tym znacząco rosnącym na popularności UX chodzi i dlaczego jest wokół niego taki szum?
Zacznę od szumu i płynnie przejdę do definicji. Wszyscy dbają o UX ponieważ… o przystępny design już nie jest właściwie w ogóle trudno. Tworząc budżet rzędu około 100$ przeróżne markety otwierają przed nami drzwi i okna abyśmy mogli skorzystać z ich szablonów dla WordPress, Joomla, Drupal czy innych CMSów. Znajdziemy tam również szablony bez logiki z tyłu.
Serio – można tam odnaleźć często perełki.
Jak wspomniałem przystępny design możemy dostać za całkiem małą ilość pieniędzy – za oryginalność już trzeba zapłacić, albo walutą albo czasem, a jak wszyscy wiemy czas to piniondz. Skoro więc ubranko dla naszej strony możemy mieć za bezcen to musimy znaleźć pewien element, dzięki któremu nasz serwis/produkt/startup/watever będzie lepszy i zgniecie konkurencje. Tym puzzlem w układance może być właśnie UX. Może też być dumpingowa cena, jednak dziś skupmy się na tym pierwszym.
Mamy już wyjaśnione ogólne zainteresowanie branży user experience – nową dziedziną która wydaje się niezbędnym elementem dobrego produktu. Nowa? Nie. Wywodzi się z H (uman) C (omputer) I (nformation) – lata 70. Hipisi latali z kwiatami we włosach, a inżynierowie projektowali proste i naturalne w używaniu produkty elektroniki użytkowej. Przykład dla zobrazowania – wszystkim znany (tym młodszym pewnie dzięki instagramowi) Polaroid.
Bardzo często spotykam się, z teorią, że UX dotyczy tylko produktów cyfrowych. Nooooo nie jest tak do końca. Jak dla mnie UX jest częścią składową dobrego designu. Ten zaś, nie istnieje wbrew powszechnemu przekonaniu tylko w sieci lecz przede wszystkim w świecie rzeczywistym.
Teraz część oryginalnego tekstu, wydaje mi się że napisana sprawnie, dlatego ląduje w całości:
Każdy z nas trafił kiedyś na strony w sieci, które mógłby określić mianem fajnych. Ale co w tych stronach jest takiego fajnego? Design? Sposób pisania tekstów? Ilustracje? Wszystko powyższe, ale kierowane czymś jeszcze — użytecznością. Designer może tworzyć piękne strony internetowe nie znając w ogóle pewnych zasad, kanonów, ale zasób pomysłów takiej osoby będzie ograniczony do powielania rzeczy już sprawdzonych, podpatrzonych. Można zobaczyć to na codzień własciwie wszędzie w sieci. Osoba taka będzie robiła naprawdę dobre projekty, ale gdy zadamy pytanie dlaczego to jest fajne, dlaczego to tak ładnie wygląda, otrzymamy odpowiedź właśnie o kolorystyce, ilustracjach, grafikach, dobrze napisanym tekście. Jest to prawda, ale niestety tylko cząstkowa. Za tym wszystkim stoją pewne zasady. Zasady te nie wzięły się z niczego, nikt sobie kiedyś nie powiedział z nudów: “Wymyślmy zasady których będziemy się trzymać i przez to będzie fajnie”.
Aby nie przynudzać o tych zasadach: dla zainteresowanych mam specjalny link – 22 zasady storytellingu zaadaptowane do świata doświadczeń użytkownika. Polecam zapoznać się, każdy punkt fajnie wytłumaczony.
Tych zasad będą miliardy. Skąd to wiem? To dość proste, chodź, wytłumaczę.
Wszystko co dobre… nie, tym razem nie kończy się szybko. Wszystko co dobre dla naszego produktu jest dopasowane do potrzeb naszych odbiorców. Takie proste, jednak takie trudne. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Nic bardziej mylnego. Każdy może odnaleźć zasady, które będą pasowały do jego publiczności.
Wystarczy otworzyć oczy i zacząć szukać. W tym przypadku nie liczy się w ogóle jakim mówcą czy pisarzem jesteś. Tutaj trzeba zamknąć dziób i odłożyć ręce z dala od klawiatury. Zacznij słuchać i czytać. Często będziesz musiał to robić między wierszami ponieważ smutna prawda – ludzie uwielbiają kłamać. Nie pytaj wprost co lubią, czego by chcieli, ponieważ większość z nich albo tego nie wie, albo Ci nazmyśla. Cóż, taka już nasza ludzka natura.
Jeśli przeprowadziłbyś sondę uliczną i zaczął pytać ludzi jak często chodzą na siłownię, okazałoby się, że mamy w społeczeństwie większość entuzjastów spalania kalorii, a nadwaga to właściwie nie powinna występować. Człowiek z natury dąży do tego aby być lepszym. Zawsze. Nawet Ci leniwi, co nic nie robią poza wylegiwaniem się na kanapie na takie pytanie odpowiedzą, że ćwiczą, nieregularnie (1 na rok?) lub rzadko, ale ćwiczą. Bo tego by chcieli. Bo być lepszym niż się jest zawsze jest fajne.
Proszę, nie słuchaj mnie w 100% (co za dziwna prośba) ponieważ skracam tutaj część procesów aby były dostępne dla każdego. Tak na prawdę badania oparte o pytanie użytkowników są bardzo potrzebne i dają wartościowy feedback. Trzeba jednak umieć zadawać odpowiednie pytania – a to jest ogromna sztuka. Zainteresowanych znów odsyłam na zewnątrz po trochę wiedzy w tym temacie.
Za darmo masz do dyspozycji jakiś pierdyliard narzędzi, z czego z 1/5 jest całkowicie za darmo a 1/4 ma darmowe ograniczone plany. Tutaj masz pomocną listę na dobry początek. Odrzućmy narzędzia do tworzenia makiet póki co. Niech Twoim przyjacielem stanie się Google Analytics i pamiętaj! UX to nie UI!
Jak zacząć lepiej korzystać z Google Analytics?
Poza patrzeniem na przybywającą ilość sesji zacznij patrzeć jak ludzie przemieszczają się po Twojej stronie. Masz moduł proponowanych wpisów z boku strony? Czy jest Ci potrzebny? Sprawdź to. Podczas największego ruchu na swojej stronie poświęć chwilę i popatrz jak wygląda przepływ użytkowników z opublikowanego artykułu na te, które promujesz z boku. Jest zadowalający? Świetnie! Nie jest? Spróbuj umiejscowić go gdzie indziej lub nawet z niego zrezygnuj w imię zwiększenia czytelności swojego głównego contentu czy też może poszerzenia go.
Po kilku dłuższych chwilach analizy przepływu użytkowników na DailyWeb doszliśmy do wniosku że z nowych artykułów ludzie najchętniej przechodzą nie na polecane posty ale na stronę główną. Dość ciekawe ponieważ odnośnik do strony głównej naszego portalu znajduje się w lewym górnym rogu (logo) oraz w lewym dolnym rogu (też logo) jednak przyjrzymy się temu pierwszemu ponieważ do końca strony mało kto dociera.
Czytelnik jest po lekturze artykułu, znajduje się poniżej połowy strony, jednak wraca na samą górę aby przejść z powrotem do strony głównej, musi być to dla niego ważne.
Co robimy? Powtarzamy tą funkcję zaraz po artykule, sam możesz sprawdzić – przycisk powrót na główną.
Czym to skutkuje? Po miesiącu znów przyglądamy się przepływowi użytkowników.
Co widzimy? wzrost o ~18% powrotów na stronę główną! Jak dla mnie świetny wynik, nakład pracy – bliski zeru.
Nie chodzi nam tylko o samą akcję powrotu, ponieważ wraz z tym wzrasta nam współczynnik oglądniętych stron per sesja. W tym wypadku wypada pominąć stronę główną ponieważ Ona jest tylko przejściowa i wynik mimo że będzie lepszy – nie będzie adekwatny do tego co nasz czytelnik na prawdę zrobił.
Wygeneruj sobie mapę ciepła.
Przetestowaliśmy narzędzie nazywające się SumoMe. Polecamy każdemu! Mają darmowy plan, który do zastosowań nazwijmy to domowych świetnie się sprawdzi. Działa wszędzie a instalacja w WordPress okazała się banalnie prosta. Dzięki temu narzędziu możemy wygenerować sobie mapę ciepła na podstawie kliknięć oraz scrollowania przez użytkowników.
Dzięki analizie średniej długości przewijania naszej głównej strony wyleciał z niej baner górny dzięki czemu na większej ilości różnych rozdzielczości użytkownicy widzą sekcję minibloga. Ta natomiast wyróżnia się czarnym kolorem na tle całej jasnej kolorystyki, przyciąga wzrok. Efekt – na szczęście taki jak przewidywaliśmy – użytkownicy przewijają niżej i częściej odwiedzają nasz minizakątek krótkich wpisów.
W temacie narzędzi do analizowania tego, co robią użytkownicy na stronie właśnie zaczynam bawić się z odpowiednikiem SumoMe – Hotjar. Pierwsze wrażenia – potrafi dużo więcej. Narzędzia te nie wpływają właściwie na czas ładowania się strony u naszych czytelników.
Reasumując.
Jeśli chcemy być dobrzy w branży musimy zwracać uwagę na szczegóły bo to w nich tkwi diabeł. Przy takiej ilości stron, które są dostępne w sieci ciężko o oryginalny wygląd. Jak już wspominałem – dobre szablony dostępne są w coraz niższych cenach, a uruchomić stronę można z coraz mniejszą ilością wiedzy technicznej (no i jest pełno tutoriali). Aby się wyróżniać musimy mieć to coś.
UX jest ważne właściwie dla każdego produktu. Ostatnimi czasy mówiąc user experience większość ludzi myśli o produktach cyfrowych. Pamiętajmy jednak, że jest to tylko pewną częścią designu, a ten występuje wszędzie. Nie ważne czy prowadzisz/jesteś odpowiedzialny za ogromny portal, aplikację, system sprzedaży, start-up czy też za projekt z małym budżetem – UX to rzecz, na którą powinieneś zwrócić uwagę.
To, że giganci jak Amazon ze swoim OGROMNYM sklepem, czy też Apple ze swoimi dopieszczonymi do perfekcji produktami (i opakowaniami) dbają o doświadczenia swoich klientów nie znaczy, że jest to zarezerwowane tylko dla tych dużych, wręcz przeciwnie!
Małym stronom/firmom/etc jest o wiele prościej wprowadzać pewne zmiany i wybierać inny kierunek (pivot) jeśli okaże się to konieczne. O sprawach związanych ze swoimi użytkownikami warto myśleć tylko w jednym momencie: zawsze :) Jeśli zakodujemy sobie to w głowie – będzie nam prościej. Mam już tak, że jak natrafię na jakieś fajne rozwiązanie danego zagadnienia to chcę go odnieść do problemów, które występują w projektach, w których uczestniczę.
Projekt kolorystyczny, układ i inne elementy wizualne ktoś może Ci ukraść, niestety bez problemu i bez Twojej wiedzy, jednak jest rzecz, której na pewno nie skopiuje. Twojego podejścia do ludzi, dla których tworzysz swój produkt. Jeżeli robisz to faktycznie dla nich, nie po to aby użyć najnowszych technologii czy pokazać co potrafisz – robisz to dobrze.
Tych rzeczy, które stworzyłeś dla swoich klientów (tak, czytelnik to też klient :) ) nikt Ci nie zabierze, bo Ci ludzie przychodzą do Ciebie po Twoje produkty. Jeśli Twoje podejście do nich jest nastawione na pomoc w ich problemie to wróżę Ci świetlaną przyszłość, brnij w to dalej, głębiej, mocniej. Efekty przyjdą do Ciebie.
Nie ważne czy „sprzedajesz” informacje w postaci bloga, czy rzeczy na allegro, czy też prowadzisz swój mały sklepik online(a może i offline), jeśli dbasz, karma wraca, nie zawsze od razu, ale wraca. Pamiętaj. że ludzie potrafią odczuwać to, że Ci na nich zależy, a zależeć powinno bo robisz to dla nich.
Świetny przykład braku takiego podejścia? Aparat urzędniczy – im nie zależy bo i tak musisz do nich przyjść, więc większość osób tam pracujących ma wyj…. bardzo mało angażujące podejście do petentów. Zwłaszcza Ci z pierwszej – okienkowej – linii. No cóż, może kiedyś dożyjemy czasów, gdzie wizyta w urzędzie nie będzie miała negatywnego wydźwięku, tak samo jak słowo konkubent/konkubina :)
UX to rozwiązywanie istniejących problemów, nie tworzenie nowych.
Na koniec cytując klasyka: Do more