Jeszcze niedawno na rynku mieliśmy tylko zasilacze o mocy 5W, które ładowały nasze smartfony w dwie godziny. Teraz Oppo i iQOO chwalą się ładowarkami o mocy ponad 120W!
Z każdym rokiem rynek smartfonów ewoluuje – rosną nie tylko same urządzenia, ale też ich baterie. Aktualnie standardem jest 4000 mAh, więc stare zasilacze o mocy 5W przestają wystarczać. Wolne ładowanie niby jest zdrowsze dla urządzenia, ale oznacza czasami ponad 4 godziny działania „na kablu”. Na ratunek przychodzą na szczęście coraz mocniejsze ładowarki.
Snapdragon 865+ jeszcze potężniejszy od obecnie najlepszego procesora
Każdy producent podchodzi do sprawy inaczej – z jednej strony mam Apple, które osiąga „szałowe” 20W w 2020 roku (to nie może być przypadek) jednocześnie nadal dokładając pięciowatówki do tańszych iPhone’ów. W środku stawki jest chociażby Samsung i jego szybkie i „superszybkie” ładowarki, a na czele chińscy producenci tacy jak Huawei, Oppo czy Vivo.
Telefon na kabel, kawka – 100% baterii
Chociaż osobiście nadal nie umiem się przyzwyczaić do tego, że podłączam smartfona do ładowarki i idę sobie zrobić śniadanie, a jak wracam, to mam 20% baterii więcej, to technologia idzie do przodu w niesamowitym tempie. W zeszłym roku Xiaomi prężył muskuły ze 100W Super Charge Turbo, a iQOO pochwalił się dzisiaj na Weibo nowym zasilaczem FlashCharge o mocy 120W. Wyniki? Smartfon z baterią o pojemności 4000 mAh naładuje się 0-100% w… 15 minut, a do połowy w zaledwie 5 minut.
Można bić brawo? Chwileczkę… Oppo tymczasem wrzuca krótkiego Tweeta, z którego wynika, że ich ładowarka ma 125W mocy i naładuje telefon o tej samej pojemności z zera do stu procent w 10 minut. Szaleństwo!
If you don’t like waiting to charge, the wait is almost over. 👀 #FlashForward pic.twitter.com/Uq54uJEphQ
— OPPO (@oppo) July 13, 2020
Przeciwników szybkiego ładowania jest wielu i nie ma się co dziwić. To – nie bez powodu tak przeze mnie nazwane – szaleństwo oznacza jeszcze większe przegrzewanie baterii i skracanie ich żywotności do minimum. Użytkownik owszem, naładuje smartfona w kilka minut, ale też może zniszczyć akumulator przez osiągane temperatury, co będzie skutkowało przymusową naprawą lub wymianą telefonu. Z tej strony rozumiem więc stanowisko Apple, który spokojnie stawia na mniejszą, ale bezpieczną moc. Chociaż… perspektywa naładowania smartfona w kilka minut jest bardzo ciekawa.