W zeszłym tygodniu byłem na Digital Dragons w Krakowie. Jest to jedna z najważniejszym imprez gamedevowych w Polsce, są nawet tacy, którzy twierdzą, że nie ma lepszej. Ja na Digital Dragons pojechałem po raz drugi. W zeszłym roku wyszedłem oczarowany, zachwycony wykładami i atmosferą.

Tym razem było trochę inaczej. Jechałem z nastawieniem, że czekają mnie dwa dni pełne inspirujących wykładów. Chciałem wynieść coś więcej, niż gadżety oraz naklejki. Konfrontacja z rzeczywistością była bolesna. Nie chcę, aby ten tekst zmienił się w festiwal narzekania. Digital Dragons ma swoją niepowtarzalną atmosferę. Szczególnie ważna jest tutaj możliwość zagrania w gry indie, będą na różnych etapach produkcji. W Indie Showcase pojawiają się działające wersje beta, ale bywają tacy, którzy przychodzą z dobrze opracowanym prototypem. To nie jest złe, ale trzeba liczyć się z tym, że na targach bywają wyjadacze, dla których można stać się łatwym celem.

W tym roku, na szczęście, nie było, aż tak dużo platformówek. To bywa trochę drażniące, gdy ogląda się kolejne produkcje, a te różnią się jedynie assetami, bo wszystkie polegają na skakaniu. Moją uwagę zwróciły trzy tytuły. Przede wszystkim RivenTales: Defense. Gra napisana w silniku GODOT, sympatyczny tower defense, ze świetną grafiką oraz piekielnie dobrym trybem współpracy. Trafiłem także na coś, co może zainteresować osoby zajmujące się grami edukacyjnymi. Numbala to ciekawy sposób na naukę matematyki. Ładna grafika, prosty interfejs, intuicyjne sterowanie oraz solidne przygotowane poziomy, są w stanie sprawić, że poznawanie podstawowych elementów matematyki będzie wspaniałą zabawą. A na koniec coś dla osób rozczarowanych Sea of Thieves. W produkcji jest Her Majesty’s Ship (HMS). Symulator zarządzania statkiem. Zagrałem w prototyp, wygląda to całkiem ciekawie. Co prawda tę grę trzeba jeszcze mocno wyszlifować, ale myślę, że fani morskich przygód mają na co czekać.

Dość o grach! Czas na kilka słów o wiedzy!

W tym roku z łatwością można było wyczuć dominację 11bit Studios i Forstpunka. Nic dziwnego. Gra jest świetna, sam zaliczam się do jej oddanych fanów. Wykłady dotyczące tej produkcji były po prostu ciekawe. Szczególnie ten dotyczący game designu. Po powrocie do domu zacząłem się zastanawiać, czy mój entuzjazm nie jest przypadkiem wypadkową zachwytu nad grą.

Później zdałem sobie sprawę z tego, że niektórych rozwiązań, szczególnie tych dotyczących procesu produkcji, nie zastosowałbym u siebie. Mam po prostu zupełnie inny zespół, inaczej podchodzę do dostępnych narzędzi.

Warto słuchać tego, co mają do powiedzenia osoby zajmujące się profesjonalnie tworzeniem gier, ale nie można zapominać o poszukiwania własnych rozwiązań. Wykłady, rozmowy oraz praca w gamedevie przekonały mnie, że nie ma czegoś takiego jak uniwersalna recepta na sukces.

W tym roku było kilka interesujących prelekcji, poza tymi dotyczącymi Forstpunka. Na pewno warto było posłuchać osób pracujących w Techlandzie. Wykład o game designie oraz budowaniu doświadczenia gracza Macieja Binkowskiego (Artifex Mundi) uświadomił mi, że idealna równowaga w arkuszu kalkulacyjnym, nie zawsze przekłada się na dobrą zabawę. Walczę z tym chorym zauroczeniem danymi od dłuższego czasu. O produkcji ciekawie opowiadali prelegenci z Anshar Studios – Łukasz Hacura oraz Grzegorz Dymek. Były przykłady, anegdotki z zarządzania zespołami oraz pokazywanie największych zagrożeń czyhających na twórców gier komputerowych.

To nie jest tak, że bawiłem się źle. Było po prostu fajnie. Uważam, że każdy, kto pracuje w gamedevie powinien przynajmniej raz odwiedzić Digital Dragons.