Minął prawie tydzień odkąd jaram się nowym systemem operacyjnym. Efekt dziecka we mgle powoli zaczyna zanikać, a pojawiają się kolejne achy i ochy nad rozwiązaniami związanymi z oprogramowaniem. W sumie najbardziej brakuje mi Notepad++, którego bardzo lubiłem na Windowsie i do którego bardzo się przyzwyczaiłem. Oczywiście edytorów tekstowych na maca nie brakuje, jednak to co najbardziej lubiłem w N++, to przede wszystkim wtyczka FTP, która była cholernie wygodnym ustrojstwem, do zarządzania i edycji plików po stronie serwera. Przetestowałem tony narzędzi, jednak ostatecznie padło na edytor Atom, który jest zwyczajnie piękny. Ma nawet wbudowane narzędzie do FTP, ale cholernie niewygodne, a szkoda. Ostatecznie padło na Atom + Forklift.

To co jednak mnie najbardziej zaskoczyło, to kwestia przeglądarki. Wbudowana w system Safari, da mnie uchodziła zawsze za coś pokroju Internet Explorera. Niby jest, niby działa, ale po co mi skoro mam swojego Chrome, z którego względnie jestem zadowolony. Jego obraz jednak delikatnie zmienił się, kiedy kilka tygodni temu w ramach testów Maca na weekend, zobaczyłem na własne oczy jak to cudeńko zjada baterię, postanowiłem spróbować swoich sił z Safari. Ot tak, z ciekawości i w sumie od tamtego momentu tak mi zostało.

O ile przez pierwsze dni łapałem się na swoich przyzwyczajeniach, takich jak uruchamianie stron z paska skrótów, to w zasadzie po kilku dniach problem przestał doskwierać. Poczta przerzucana na desktopowego klienta Mail, screenshoty robione skrótem CMD + Shift + 4, LastPass zastąpiony pękiem kluczy, Pocket zastąpiony macowym odpowiednikiem… W sumie okazało się, że prócz pewnych przyzwyczajeń, samo safari ma wszystko z czego korzystałem do tej pory, a przynajmniej prawie wszystko. Oczywiście brakuje mi kilku wtyczek, pierwszą z nich z pewnością jest AdBlock. Jego brak spowodował samoistny eksperyment, po kilku latach korzystania z tego narzędzia, widzę jak wyglądają w pełni strony na które zaglądam i przyznam, że często jestem przerażony. Przy tej okazje pragnę jednak podkreślić, ze mój AdBlock jest wyłączony w serwisach, które lubię i cenię. Do tego samego Was zachęcam w obliczu reklam na DailyWeb (tylko i wyłącznie Adsense + reklama naszego sklepu).

W pierwszej chwili przesiadka na Safari wydawała się niemożliwa, bo ja to bez Firebuga czy odpowiedników, ale okazuje się że o dziwo Safari też ma swoje narzędzia Dev. Oczywiście ciężko zmienić swoje przyzwyczajenia, ale wygląda na to, że te dostępne w przeglądarce od Apple, wcale mocno nie ustępują konkurencji (co jeszcze z pewnością zweryfikuje gruntownie). Podsumowując jestem zaskoczony, że przesiadka na Safari była tak bezbolesna. Rozważam w obliczu pracy na baterii, czy faktycznie ostatecznie nie porzucić ociężałego Chrome, odpowiedź na to pytanie jednak pojawi się z pewnością w przeciągu najbliższych tygodni, kiedy poznam lepiej Safari. Jednak jak na razie, prócz zmiany przyzwyczajeń, nie mam jej wiele do zarzucenia.