Przez lata Assassin’s Creed był synonimem corocznych premier, podobnie jak seria Call of Duty czy gry sportowe. Ta strategia, choć zapewniała stały dopływ nowych treści dla fanów, niosła ze sobą ryzyko zmęczenia materiału i potencjalnego spadku jakości.
Punktem zwrotnym okazało się wydanie Assassin’s Creed Origins, które zasygnalizowało nowe podejście Ubisoftu – bardziej przemyślane i ambitne.
Teraz, w przededniu premiery Assassin’s Creed Shadows, Ubisoft zdaje się robić kolejny krok w tym kierunku. Karl Onnée, producent w Ubisoft, w rozmowie z GI.biz, rzucił światło na nową filozofię firmy: „Cztery lata wydają się być właściwą równowagą, aby przejść od koncepcji do produkcji i uzyskać niezbędne informacje zwrotne w celu adaptacji.” To stwierdzenie jest niezwykle istotne, bo pokazuje, że Ubisoft nie tylko dąży do tworzenia większych i bardziej złożonych gier, ale także chce mieć czas na ich dopracowanie i dostosowanie do oczekiwań graczy.
To gdzie ten Ezio?
Ta decyzja nie jest podjęta w próżni. Odzwierciedla ona rosnącą złożoność współczesnych gier AAA i rosnące oczekiwania graczy. Czym różni się współczesny Assassin’s Creed od swoich poprzedników? To już nie tylko gra akcji z elementami skradania, ale rozbudowane RPG z otwartym światem, systemami rozwoju postaci, ekonomią i setkami godzin zawartości. Stworzenie takiego produktu wymaga nie tylko czasu, ale i przestrzeni na eksperymenty, iteracje i poprawki.
Warto też zauważyć, że Ubisoft nie zamierza całkowicie porzucić swoich fanów na cztery lata między głównymi odsłonami serii. Strategia firmy zakłada wydawanie mniejszych, bardziej skoncentrowanych tytułów, takich jak Assassin’s Creed Mirage, które mają wypełnić luki między większymi produkcjami. To sprytne posunięcie, które pozwala zaspokoić apetyt fanów, jednocześnie dając głównym zespołom czas na dopracowanie flagowych tytułów.
Czy ta strategia się sprawdzi? Historia branży zna przypadki, gdy dłuższe cykle produkcyjne prowadziły do spektakularnych sukcesów – wystarczy spojrzeć na serię Grand Theft Auto czy The Elder Scrolls. Z drugiej strony, zbyt długie oczekiwanie może prowadzić do utraty zainteresowania ze strony fanów lub nadmiernego rozbudzenia oczekiwań.
Kluczem do sukcesu będzie balansowanie między czasem produkcji a utrzymaniem zaangażowania społeczności. Ubisoft zdaje się to rozumieć, stawiając na mniejsze produkcje jako pomost między głównymi odsłonami serii.
Dłuższy cykl produkcyjny może oznaczać mniejszą presję i lepsze warunki pracy, co w dłuższej perspektywie przekłada się na wyższą jakość końcowego produktu. W developerce, która często boryka się z problemem wypalenia zawodowego i nadgodzin, takie podejście może być krokiem w dobrym kierunku.
Assassin’s Creed zawsze w serduszku! Yves Guillemot o rimejkach
Nowa strategia Ubisoftu dla serii Assassin’s Creed jest odważnym krokiem w nieznane. Cztery lata między głównymi odsłonami to sporo czasu, ale jeśli rezultatem będą gry na miarę największych hitów tej generacji, to z pewnością warto poczekać. Przed Ubisoftem stoi teraz wyzwanie, by wykorzystać ten czas mądrze i stworzyć doświadczenia, które nie tylko spełnią, ale przekroczą oczekiwania fanów.
Ja się cieszę z takiego obrotu sprawy. Assassin’s Creed to jedyna seria, której jestem całkowicie wierny i nie odpuściłem żadnej odsłony. Jasne, były gorsze chwile (AC: Rogue) i totalnie nudne (AC: Valhalla), ale mimo wszystko w każdej części znajdę coś, co mnie na dłużej przykuje do ekranu. Nadal liczę, że powrócimy do Rzymu :)