To było raczej do przewidzenia. Qualcomm nie zdoła przygotować swojego flagowego Snapdragona 855 przed końcem roku. Walki o 7 nm procesory nie nawiąże też kolejny duży gracz, jakim jest MediaTek.

Wszyscy liczyliśmy po cichu na to, że przed końcem roku zobaczymy oficjalnie następcę procesora Snapdragon 845. Wszak mowa tu 20-30% wzroście wydajności. Oczywiście na pierwsze urządzenia z tym procesorem trzeba by poczekać kilka miesięcy dłużej, ale można było założyć, że zobaczylibyśmy je już w pierwszym kwartale przyszłego roku. Rozwój i projektowanie Snapdragona 855 (bo tak będzie się prawdopodobnie nazywał) okazały się jednak zaporowo drogie nawet dla kolosa, jakim jest Qualcomm. Problem ten przewidzieli już pracownicy Intela w 2015 roku, gdy wieszczyli koniec opłacalności wykorzystania krzemu przy litografii 7 nm.

Apple i Huawei, a potem długo nic!

Już za niecały tydzień premierę będą miały nowe iPhony. Co najmniej dwa z trzech nowych modeli zaoferują procesory wykonane w 7 nm litografii, dostarczone przez TSMC. Wzrost wydajności, której do dzisiaj mogą pozazdrościć flagowce konkurencji, zapewni Apple ogromną przewagę nad konkurencją. Tuż za Apple podąża Huawei, którego procesory Kirin 980 oparte na wspomnianej litografii zadebiutują 16 października w modelu Mate 20 Pro. Huawei chwali się, że rozwój nowego procesora kosztował firmę 300 milionów dolarów i był największym wyzwaniem, z jakim zmierzyła się firma w swojej historii.

Kilka znanych producentów procesorów, wycofało się z walki o 7 nm litografię. Przyznając głośno, że przy obecnym rozwoju technologicznym jest to po prostu nieopłacalne. Zamiast tego skupią się na ulepszaniu obecnej technologii i wydajności. Biorąc też pod uwagę, że zarówno Samsung, jak i Qualcomm nie są gotowi do produkcji procesorów w nowej litografii, możemy spodziewać się, że Apple i Huawei będą przez dłuższy czas liderami benchmarków. Wiemy też, jak bardzo klienci lubią cyferki, co z pewnością może być kartą przetargową i motorem sprzedaży.