To już właściwie trzeci dzień naszego pobytu na IFA 2019. Po dwóch pierwszych spokojnych dniach przyszedł czas na to, na co liczyliśmy od samego początku. Ogromna ilość stoisk z ciekawymi produktami, ale nie zabrakło też takich, które budziły dużo pytań w głowie, czy naprawdę ktoś poświęcił tyle czasu, by stworzyć produkt, który z logicznego punktu widzenia nie ma większego sensu.

Lista moich ulubionych produktów na IFA 2019 jest dość duża. Dzisiaj podczas dyskusji redakcyjnej, ciężko było zdecydować się na produkty, które spowodowały największe zainteresowanie. Mam jednak faworyta, który z pewnością zgarnąłby nagrodę w zestawieniu tych produktów, które budzą największe wątpliwości, by nie mówić, że są totalnie bez najmniejszego sensu.

Druga połowa dnia, kilkanaście tysięcy kroków, które pokazuje smartwatch, ogólne zmęczenie, a więc decyzja o powrocie do wynajętego poprzez AirBnB mieszkania. Postanowiliśmy wracać przez hale, które były pełne produktów AGD, a które miały dla nas najmniejszy priorytet. Rozmach, ilość produktów i egzotyczne nazwy brandów, były świadectwem tego, że IFA jest bardzo mocna, jeśli chodzi o wystawców z tego segmentu rynku. Oczywiście skłamałbym, jeśli powiedziałbym Wam, że budziły one moje zainteresowanie, jednak idąc do wyjścia z targów, przez długie alejki między stoiskami, ciężko było nie zawiesić oka na tych wszystkich krzykliwych kolorowych banerach, demonstracyjnych wersjach zmywarek, które fikuśnie mieszały wodę.

Wtem przy jednym z narożników moją uwagę zwrócił rollup, na którym widoczne było logo Google Asystenta, tuż pod zdjęciem… wielkiego czajnika. Pomyślałem, że to może być interesujące, tym bardziej że technologia w podgrzewaniu wody, to coś zdecydowanie nietypowego, przynajmniej w mojej skromnej opinii. Szybko znaleźliśmy się przy stoisku, na którym wyeksponowany był designerski czajnik bezprzewodowy, obsługiwany przez uśmiechniętego Pana, w koszulce z logo Google Asystenta. Zapytaliśmy grzecznie, czy możemy prosić o demonstrację, jak działa ta nowa, kosmiczna technologia. Pan kiwnął głową i wydał polecenia:

OK Google, zagrzej wodę – rzekł dziarsko po angielsku Pan

Nie mogę znaleźć urządzenia – w stanowczy sposób odpowiedział asystent.

Pan nieco zdziwiony, z uśmiechem na twarzy poprosił asystenta ponownie, wydając to samo polecenie. Asystent postanowił nie zmieniać swojego zdania. Po czwartej iteracji Pan już bez uśmiechu, ale zupełnie grzecznie powiedział w naszym kierunku, że czasem się tak dzieje. Dlatego też szybko zrestartował tablet (nie wiedzieć czemu akurat tablet, a nie czajnik, jak bardzo niedorzecznie by to nie brzmiało).

Tablet uruchomił się ponownie, gotowy przyjąć polecenia, czajnik stał niewzruszony. Padło stanowcze polecenie ze strony Pana:

– OK Google, zagrzej wodę

Nic z tego. Byliśmy gotowi podziękować i pójść dalej, zasugerowaliśmy więc, że może faktycznie… zrestartujemy czajnik. Pan niezwłocznie wyciągnął wtyczkę zasilającą od czajnika elektrycznego, po czym włożył ją ponownie do gniazdka. Teraz albo nigdy:

– OK Google, zagrzej wodę!

Pyk, hałas, rozbłysk niebieskich lodów i woda zaczęła się gotować. Wielka satysfakcja na twarzy Pana i promienny, szeroki uśmiech. My skołowani, ale odpowiedzieliśmy uśmiechem, pokazując, jak bardzo jesteśmy dumni z niego, że w końcu się udało.

A pomyśleć, że można było po prostu wcisnąć guzik.