Bez wątpienia w przestrzeni kosmicznej zaczyna robić się ruch. Oczywiście do korków jeszcze daleko, a ruch ten traktuję bardziej z przymrużeniem oka. Kilka dni temu pisałem o tym, że Zjednoczone Emiraty Arabskie odpaliły swoją pierwszą misję na Marsa, a dzisiaj czynią to Chiny.

Misja Chińczyków nosi nazwę Tianwen-1, a na pokładzie znajduje się marsjański łazik i rzecz jasna lądownik. Wszystko na grzbiecie chińskiej rakiety Chang Zheng 5. Start odbył się z Wenchang 23 lipca w godzinach porannych.

Do celu oczywiście daleko, a zostanie on osiągnięty dopiero za siedem miesięcy, w lutym 2021. Na Czerwonej Planecie zadomowi się łazik, który będzie sondował powierzchnię Marsa. Do tej pory na Marsie znajdowały się jedynie amerykańskie łaziki (co prawda była misja radzieckiej sondy, ale zakończyła się po kilkunastu sekundach od wylądowania). Cały zestaw (orbiter, łazik i lądownik) mają współpracować niczym poprawnie zaprogramowane trio.

Nie tylko Chińczycy

Tianwen-1 to nie jest jedyna misja, jaka udaje się właśnie na Marsa. Na początku tygodnia z południowych krańców Japonii wystartowała misja „Hope”, za którą odpowiadają Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jej celem jest badanie pogody na Czerwonej Planecie.

Sondę Hope zabrała japońska rakieta H-IIA. Podróż potrwa około siedmiu miesięcy. Na wiosnę przyszłego roku Hope powinna znajdować się już na marsjańskiej orbicie, gdzie rozpoczną się badania. Data rozpoczęcia projektu nie jest przypadkowa. W przyszłym roku będzie miała miejsce okrągła, pięćdziesiąta rocznica założenia kraju.

Pod koniec lipca natomiast odbędzie się start misji NASA, również na Marsa. Łazik „Perseverance” ma za zadanie szukać śladów życia. Start odbędzie się 30 lipca, zatem wyścig ruszył. Ręce zaciera także Elon Musk, którego marzeniem jest kolonizacja Czerwonej Planety.

źródło: TheVerge