O Oppo Reno mówiło się wiele, ale do końca nie wierzono w specyficzny układ wysuwania aparatu selfie. Teraz wiadomo, że nie były to żarty. Jesteśmy po oficjalnej premierze Oppo Reno oraz Reno 10x z peryskopowym układem soczewek. Urządzenia prezentują się dobrze, a podzespoły jeszcze lepiej, ale co z tą płetwą rekina?
Nowe urządzenia Reno powstały jako pierwsze w oddzielnej submarce Reno. Od początku promowano je jako urządzenia dla osób kreatywnych. Stąd kolorowe i pełne abstrakcyjnych plam reklamy. Nie powien zatem nikogo dziwić równie nietuzinkowy pomysł na wysuwany moduł do selfie nazywany „płetwą rekina”.
Oppo Reno
Standardowa wersja nowego urządzenia Oppo to typowy średniak wyposażony w 6,4″ ekran Super AMOLED o rozdzielczości FullHD+. Stanowi on znaczącą większość frontu urządzenia dzięki mechanizmowi wysuwania przedniej kamery. Za ochronę tak dużego ekranu odpowiada Gorilla Glass 6, a naszych danych w telefonie pilnuje czytnik linii papilarnych ukryty pod ekranem.
W tej wersji Reno znajdziemy 2 kamery z tyłu urządzenia oraz 1 na froncie. Główna kamera to 48MPx oparta na sensorze IMX586 z przysłoną f/1.7. Dodatkowy moduł to 5Mpx ze światłem f/2.4 służący jedynie do rozpoznawania głębi. Poprawnie, ale szału nie ma.
Wewnątrz Oppo Reno pracuje sprawdzone rozwiązanie – Snapdragon 710 i 6 albo 8GB pamięci RAM. W połączeniu z baterią 3765 mAh gwarantuje to bardzo dobrą wydajność przy zachowaniu rozsądnego czasu pracy. Ponadto Reno wyposażony jest w NFC, szybkie ładowanie VOOC, wyjście słuchawkowe 3,5mm oraz wsparcie Dolby Atmos.
Cena? Tak jak i podzespoły – nie szokuje. W zależności od wariantu pamięciowego (RAM oraz ROM) mówimy o kwocie od 2000 zł do 2500 zł.
Oppo Reno 10X
Mocniejsza wersja Reno 10X jest tak naprawdę innym urządzeniem. Różnice dotykają niemal każdego aspektu, choć są i podobieństwa. Jest on większy, dzięki czemu mieści 6,6″ ekran o cieńszych ramkach i tej samej rozdzielczości. Większa obudowa pozwoliła również zagospodarować więcej miejsca na baterię, która urosła do 4065mAh.
Do zestawu obiektywów z Oppo Reno, wersja 10X otrzymała dodatkowy peryskopowy teleobiektyw z matrycą o rozdzielczości 13Mpx oraz szerokokątny z matrycą 8Mpx. Takiego właśnie zestawu spodziewałem się w standardowym Reno. Niestety, fani mobilnego fotografowania muszą znaleźć dodatkowe złotówki w kieszeni.
Za wydajność odpowiada najlepszy dostępny procesor Snapdragon 855, który współpracuje z 6 albo 8GB pamięci RAM. Wersje pamięci są takie same w obu wersjach.
Cena rozkłada mnie na łopatki. Startujemy od ok. 2800 zł za najtańszy wariant z 6/128GB. Najdroższy to wydatek blisko 3400 zł.
Może na swoim rodzimym rynku taka oferta jest ciekawa i przyjmie się dobrze. W Polsce, gdzie Oppo jest sporo za Xiaomi, taka oferta jest skazana na porażkę. Mi9 może nie jest tak trendy, jak próbuje się kreować Reno, nie posiada wysuwanego aparatu, ale ze Snapdragonem 855 kosztuje o 40% mniej od Oppo Reno 10X. Może obcowanie z urządzeniem udowodni, że jednak warto?