Wojna patentowa kojarzy się większości z nas z Apple vs Samsung, ale to błędne skojarzenie. Trwa ona cały czas i na każdym froncie. W dodatku jest bezlitosna i potrafi spustoszyć największy budżet firmy. Open Invention Network powstało w celu zabezpieczenia Linuksa przed takimi właśnie atakami, a od niedawna dołączył do sieci również Microsoft, „otwierając” swoje 60 000 patentów dla wszystkich członków OIN.
W USA niemal co roku padają kolejne rekordy w liczbie składanych patentów. Tak samo szybko, jak one, rośnie liczba sądowych pozwów o naruszenie własności intelektualnej. Tylko w 2012 r. właściciele patentów złożyli do amerykańskich sądów 5 189 pozwów o ich złamanie, co przełożyło się na odszkodowania przekraczające 1 miliard dolarów!
Przy takich danych ciężko dziwić się powstaniu sieci, która zapewnia platformę licencyjną dla systemu Linux złożoną z około 2400. firm — od indywidualnych deweloperów po wielkie firmy, takie jak Google i IBM. Każdy członek uzyskuje dostęp do patentów posiadanych przez OIN bezpośrednio, jak i tych w posiadaniu innych członków. Wszystko odbywa się oczywiście bez żadnych opłat.
60 000 patentów na szali
Kilka dni temu Microsoft ogłosił, że przyłącza się do Open Invention Network (OIN). Oznacza to w gruncie rzeczy, że biblioteka firmy licząca ponad 60 000 patentów open source jest dostępna teraz dla członków OIN za pośrednictwem ZDNet. Jest to potężny zastrzyk ogólnodostępnych informacji.
Dołączenie Microsoftu to duży krok naprzód dla obu stron: OIN otrzymuje tysiące nowych patentów od Microsoftu, a Microsoft naprawdę pomaga społeczności open source, której unikała w przeszłości.
Scott Guthrie, wiceprezes Microsoft ds. Chmury i grupy przedsiębiorstw, skomentował w wywiadzie dla ZDNet:
„Chcemy chronić projekty open source przed procesami o naruszenie własności intelektualnej, więc otwieramy nasze portfolio patentowe na OIN”
Jak się można było spodziewać, Microsoft nie udostępnił całej swojej bazy, a jedynie to na co mogą sobie pozwolić bez stwarzania zagrożenia dla swoich produktów, pozostawiając najważniejsze wyłącznie dla siebie. Mowa w szczególności o kodzie aplikacji dla komputerów stacjonarnych i systemu Windows.
Jest to bardzo zaskakujący, ale i pozytywny ruch ze strony Microsoft, który zakładam, że niewiele na tym zyska. Za to cała społeczność programistów na pewno doceni.