Prawda jest taka, że Facebook zrobił się bardzo modny. Niestety nie wynika to z faktu jego świetnego działania czy też nowych funkcji, nie. W ostatnim czasie dostaje on mocno po głowie za różne swoje większe i mniejsze przewinienia. Tak samo jest i tym razem.
Chodzi dokładniej o bardzo rzetelne źródło – The New York Times, który opublikował artykuł mówiący o tym jakoby Facebook przekazywał dane na temat użytkowników producentom urządzeń mobilnych takich jak Apple, BlackBerry czy Samsung.
Mocne oskarżenie, a co na to sam Facebook?
Po całkiem niedawnej aferze z Cambridge Analytica światowe media rozpisywały i nadal rozpisują się na temat tego, w jaki sposób Facebook wykorzystuje zbierane o nas informacje i robi się coraz groźniej. Część danych miała trafić w ręce gigantów technologicznych jak Apple czy Samsung; dane na temat korzystających z serwisu oraz ich znajomych. Facebook, według danych, miał udostępniać im dużą ilość danych osobowych osób korzystających z ich portalu.
Korzystne współprace?
Facebook w ciągu ostatnich 10 lat nawiązał partnerstwo z co najmniej 60 producentami urządzeń mobilnych, w tym Apple, Amazonem, Samsungiem, Microsoftem i BlackBerry jeszcze zanim aplikacja była dostępna na tych urządzeniach. Producenci mieli otrzymywać informacje takie jak historia edukacji, statusy związków, praca, religia, poparcie polityczne czy nadchodzące wydarzenia.
W 2014 r. Facebook ograniczył twórcom aplikacji dostęp do danych znajomych użytkownika, który z aplikacji korzysta Doniesienia „New York Timesa” mówią jednak, że wyłączeni zostali z tego producenci telefonów o których była mowa wcześniej. Ime Archibong, wiceprezes Facebooka ds. współpracy produktowej potwierdził istnienie umów o wymianie danych z około 60 firmami.
„Partnerzy podpisali umowy, które zapobiegały wykorzystywaniu danych użytkowników Facebooka do celów innych niż „odtwarzanie doświadczeń podobnych do Facebooka (…) Nie wiemy nic o nadużyciach” – napisał Archibong
Dlaczego taka sytuacja miała miejsce?
Na początkowym etapie trudno było stworzyć wersję produktu, która zadziała na każdym telefonie lub systemie operacyjnym. Wówczas nie było sklepów z aplikacjami. Firmy takie jak Facebook musiały współpracować bezpośrednio z twórcami systemów operacyjnych i producentami urządzeń, aby mogły one trafić w ręce użytkowników. Stworzono zestaw narzędzi zintegrowanych z API, które umożliwiały tworzenie podobnych możliwości do tych, które oferował Facebook. Wedle umów wykorzystywanie danych przez partnerów do innych celów niż odtworzenie doświadczeń, by móc stworzyć podobne możliwości na urządzeniach danej marki było zabronione. Również zintegrowanie funkcji Facebooka bez zgody użytkownika było wykluczone.
Facebook podkreśla, że nie jest świadomy jakichkolwiek nadużyć ze strony wspomnianych wcześniej brandów – co ma powiedzieć? Tylko to w obecnej sytuacji. Teoretycznie wszystko było proste i klarowne i miało się udać. Miał być wyższy cel i miało być użytkownikom łatwiej. Okazuje się jednak, że takie umowy były, że nasze dane wędrowały. Wiemy niby do kogo i gdzie, nie do końca wiemy po co, chociaż powody są podane. Pytanie brzmi – jeśli najpierw Facebook zarzeka się, że nie udostępnia naszych danych, a później okazuje się, że owszem robił to, ale nic o tym nielegalnym aspekcie nie wiedział, to komu wierzyć? Coraz mniej chce mi się wierzyć, że o takich rzeczach nikt nikomu za zamkniętymi drzwiami nie mówi.