W erze Snapchata, Instagrama, Facebooka i Tindera możemy z czystym sumieniem powiedzieć „nie jesteśmy sami. Nigdy.” Śmieszy mnie, gdy ludzie uważają, że na Tinderze są anonimowi, że nikt ich nie znajdzie. Gdy chwalisz się pracą, studiami i miejscem zamieszkania, to znalezienie Twojego konta na Facebook’u zajmuje około 3 minut(w zależności od szybkości łącza). Gdy już znajdę Twoje konto, to znajdę też Instagrama, a tam imię psa, kota, mamy. Często umieszczasz też nazwę ze Snapchata. Jeden klik i już Cię mam.

Wiesz, że wiem gdzie byłeś 2 minuty temu? Ja też mogłam tam być. Tylko, że w moim kręgu zainteresowań nie jest stalkowanie ludzi, ale w kręgu niektórych – owszem. Myślisz, że takie osoby powinny wiedzieć, że codziennie wychodzisz do pracy o 8.10, jedziesz tramwajem numer 17, a po godzinie 18 spacerujesz z psem przy kopie Cwila? Sam mnie dodałeś, wiem to, bo mi na to pozwoliłeś. Czy pozwoliłbyś tej starej sąsiadce spod dwójki patrzeć się w Twoje okno, gdy robisz sobie rano kanapki z guacamole? Nie? No proszę, niespodzianka.

Ostatnio miałam poprzestawiać rodzicielce ustawienia na fb. Widzę jakieś posty na tablicy, z ciekawości pytam „kto to?”, odpowiedź „nie wiem, zaprosił mnie”. Zaprosił i patrzy. Patrzy na zdjęcia ze ślubu mojego brata, na mnie. Wie za dużo.

Kiedyś poznałam faceta na tinderze. Opowiadał mi o swoich zdobyczach, wysyłał ich zdjęcia. Większości nie dotykał, nie widział nigdy na żywo, ale widział w internecie. One mu siebie pokazywały. W pewnym momencie miałam w głowie „znam ją”. Tak, znałam jedną z tych dziewczyn. Mogłam jej zrobić wielkie świństwo, zniszczyć życie publikując te zdjęcia i miałam taką okazję tylko dlatego, że ona sama, z własnej woli komuś je udostępniła, a ja tego kogoś jakimś cudem poznałam. Internet jest mały, zbyt mały, żeby być anonimowym.

Jednak pamiętajcie, ilość obserwatorów, znajomych jest najważniejsza, dlatego zostawcie wszystko tak, jak jest i jeszcze odklejcie nalepkę od kamery w laptopie, którą z taką starannością zaklejacie, będzie ciekawiej.

Hasło na dziś: Follow for follow.


Autorem materiału jest Katarzyna Plewa.