Najwięksi gracze na rynku decydują się kopiować niektóre z funkcjonalności Snapchata, z którego – według dostępnych danych – korzysta około 100 milionów użytkowników. Aplikacja służąca do przesyłania ulotnych zdjęć i filmów zdobyła ogromną popularność wśród młodzieży, a coraz częściej korzystają z niej nieco starsze roczniki. Dlaczego więc nie skopiować by niektórych funkcji tej popularnej aplikacji?
Na taki pomysł wpadli ostatnio twórcy facebookowego Messengera. Jest to część realizacji planu, który ma jeszcze bardziej uzależnić użytkowników od platformy społecznościowej Marka Zuckerberga i otworzyć Messenger na biznes.
Docelowo Messenger ma stać się główną platformą do komunikacji – dziś możemy rozmawiać za jego pomocą jedynie z gronem znajomych, w przyszłości ma posłużyć do kontaktu z różnymi firmami i instytucjami.
Messenger już niebawem wprowadzi możliwość dodania nowych osób za pomocą nazw użytkowników, kodów do skanowania, czy linków udostępniających konkretną konwersację.
Gdzieś już się z tym spotkaliście, prawda? Tak – podobne funkcje ma właśnie Snapchat. Kody do skanowania, tzw. SnapKody to nowe zastosowanie (raczej) wymarłej technologii QR Code. Użytkownicy, zbliżając swój telefon do specjalnie wygenerowanego, indywidualnego kodu QR mogą w prosty sposób dodać się do grona znajomych/obserwowanych.
Podobnie mają wyglądać odnośniki do konkretnych profili – każda strona będzie mogła zachęcić do kontaktu za pomocą krótkie, prostego linku w formie m.me/nazwastrony.
Problemem Snapchata jest dość mozolne dodawanie do grona znajomych. By „zaprzyjaźnić się” z jakimś użytkownikiem musimy znać jego dokładną nazwę, Snapkod lub mieć go w książce telefonicznej. Niektórzy eksperci twierdzą, że skoro Messenger kopiuje Snapchata to Snapchat mógłby wykorzystać mechanizm logowania za pomocą Facebooka. Wtedy grono naszych znajomych zwiększyłoby się, mielibyśmy dla kogo tworzyć treści i nie porzucalibyśmy naszych kont w aplikacji sygnowanej żółtym duszkiem , co – niestety – wynika z obserwacji moich znajomych.