Pierwsza wersja zapoznawcza systemu Android 15 trafi do deweloperów już jutro. Oznacza to możliwość poznania istotnych części aktualizacji. Kto będzie mógł pobrać oprogramowanie i, co dokładnie zostanie w nim zawarte.
Oficjalna prezentacja Androida 15 będzie miała miejsce najpewniej podczas corocznego zespołu konferencji Google I/O (in/out), na którym gigant z Mountain View prezentuje nowości, a także informuje o tym, które rozwiązania nie będą już wspierane. Podobne wydarzenia organizują także inne korporacje ze świata okołotechnologicznego.
Pierwsza deweloperska wersja systemu Android 15 zadebiutuje 15 lutego. Tak wynika z komentarza inżyniera Google na stronie projektu AOSP. Nie, build nie jest przeznaczony dla użytkownika indywidualnego, gdyż nie będzie to pełnoprawny system, lecz zestaw plików, które będzie trzeba ręcznie sflashować. Po co więc chwalić się DP1?
Android 15 trafi jutro do pierwszych osób – kto może liczyć na uaktualnienie?
Spokojnie, tak naprawdę w grę wchodzi jedynie pierwsza deweloperska wersja Androida 15, która nie jest pełnoprawnym uaktualnieniem. Zestaw plików ma pomóc deweloperom we wczesnym dopasowaniu swoich usługi i aplikacji do warunków panujących w nowym systemie. Dopiero wersję beta, opublikowane po Google I/O będą mogły trafić do użytkowników domowych, choć i tutaj zalecałbym odpuszczenie instalacji. W rozwojowym oprogramowaniu zawsze coś może działać nie tak, jak powinno.
Android 15 ma przyjąć nazwę Vanilla Ice Cream i będzie dostępny na wszystkich urządzeniach Google, licząc od Pixela 7. Wśród nowości, które mają do niego trafić, pojawią się między innymi: funkcja Private Space, zapewniająca bezpieczny folder do przechowywania plików oraz brak widoczności wybranych apek na liście aplikacji, nowe widgety na ekranie blokady, a także modyfikacje związane z interfejsem.
Apple Vision Pro jest gorsze od Meta Quest 3. Zuckerberg wyśmiewa Cooka
Najczęściej po wypuszczeniu tak wczesnej wersji rozwojowej nowego Androida, deweloperzy zaczynają chwalić się nowościami weń zawartymi. Oznacza to, że jeszcze przed Google I/O będziemy mogli zobaczyć pewne elementy interfejsu, ale nie ukryją się przed nami także zmiany w funkcjach systemowych. Co najważniejsze, lwia część przeprojektowania nie będzie miała przełożenia na wygląd ekranów w nakładkach producentów. Prawdę mówiąc, nie do końca pasuje mi brak spójności wizualnej, natomiast w pełni rozumiem to, że każda marka chce się wyróżnić.