Dreame L10 Prime to nowiutki robot sprzątający, znajdujący się w portfolio produktowym Dreame. Ze sprzętami tego producenta zdecydowanie się polubiłem, więc ucieszyłem się , gdy otrzymałem kolejny model do testów. Czy świeżynka okazała się równie udana, co wcześniejsze modele? Już odpowiadam!
Dreame L10 Prime to kolejny robot – po Dreame D10s Pro, który wparował do mojego mieszkania, aby pomóc mi w sprzątaniu. Jest zdecydowanie droższy od poprzednika, lecz nie oferuje funkcji kamery w czasie rzeczywistym. Trochę szkoda, bo ten drugi element sprawił mi sporo frajdy. Już w poprzednim teście zwracałem uwagę na to, że to dodatkowy bajer, bez którego odkurzacz i tak prezentował się jak sprzęt z wyższej półki. Dreame L10 Prime reklamowany jest pod hasłem mopowania. Zanim opowiem o moich przygodach z tym sprzętem i zdradzę, czy jest wart 3699 złotych, rzucimy okiem na jego specyfikację.
Dreame L10 Prime – specyfikacja
Moc ssania | 4000 Pa |
Czas pracy | 210 min (w trybie Quiet) |
Czas ładowania | 6 h |
Pojemność akumulatora | 5200 mAh |
Pojemność zbiornika na kurz | 450 ml |
Moc znamionowa stacji dokującej | 30 W |
Moc znamionowa robota | 60 W |
Wymiary stacji dokującej | 423 × 340 × 440 mm |
Wymiary robota | 350 × 350 × 103,8 mm |
Waga | 3,60 kg |
Aplikacja | Dreamehome app |
Kompatybilność | Google Assistant, Amazon Alexa oraz Hey Siri. |
Cena | 3 699,00 zł |
Dreame L10 Prime został zapakowany w pudło o ogromnych rozmiarach. Jak zwykle firma nie oszczędza na materiale chroniącym. Nie ma opcji, aby podczas transportu urządzenie w środku zrobiło fikoła, czy zostało zarysowane. Niby detal, ale niezwykle istotny, szczególnie przy sprzęcie, który do najtańszych nie należy. Zestaw Dreame L10 Prime składa się ze stacji bazowej, robota, kabla zasilającego, szczotki bocznej, dwóch nakładek do mopa i dwóch uchwytów na nakładkę do mopa. Montaż jest banalnie prosty, szybki, a przede wszystkim – intuicyjny. Usuwamy naklejki ochronne i montujemy akcesoria, tzn. klips szczotki bocznej oraz uchwyt podkładki mopa wraz z dwoma okrągłymi, materiałowymi podkładkami, które instaluje się ze sobą za pomocą magnesów. Bardzo prosty sposób instalacji, nie wymagający użycia większej siły czy dodatkowych narzędzi. Sama stacja dokująca ma wymiary 350 x 350 x 97 mm, czyli można powiedzieć, że jest to raczej standardowa wielkość – wręcz idealna. Urządzenie nie potrzebuje wiele miejsca. Producent postawił ponownie na biały, uniwersalny kolor. Elegancja i prostota. Ściągamy aplikację Dreamehome i… czas przejść do akcji!
Procedura pierwszego uruchomienia jest taka sama, jak przy reszcie tego typu robotów sprzątających. Proponuje naładować sam moduł do stu procent i rozpocząć skanowanie pomieszczenia. Po tych czynnościach możemy już testować sprzęt i sprawdzić, jak Dreame L10 Prime radzi sobie z odkurzaniem i czyszczeniem na mokro. Robot ma wiele trybów pracy. Począwszy od wyboru sprzątania na mokro, sucho, czy w opcji jednoczesnego odkurzania i mopowania, a kończąc na sile ssania i ustawieniu poziomu wilgotności podkładki mopa. W zależności od tego, jaką kombinacje wybierzemy, nasz sprzątający przyjaciel będzie głośniejszy, bądź dłużej przygotowywał się do powierzonych zadań.
Dreame L10 Prime to genialna hybryda, która czyści na sucho i mokro w tym samym czasie
W moim teście skupiłem się przede wszystkim na funkcji jednoczesnego mopowania i zamiatania. Samo czyszczenie na sucho nie zmieniło się względem poprzednika. Szczotka boczna skutecznie zbiera kurz z największych zakamarków, co w przypadku takich urządzeń nie jest oczywiste. Element ten jednak spełnia swoją funkcję w stu procentach. Ustawienie ssania na tryb pierwszy – cichy – spowoduje, że urządzenie jest praktycznie niesłyszalne i spokojnie można przy nim bez problemu rozmawiać, czy oglądać telewizję. Mamy do wyboru jeszcze trzy: Standardowy, Mocny i Turbo. Dopiero przy ostatnim – natężenie dźwięku jest zauważalne. W każdym momencie – nawet podczas pracy – tryby te możemy dowolnie zmieniać z poziomu aplikacji. Robot (po pierwszym mapowaniu pomieszczenia) ma ustaloną trasę i podążą zawsze według niej lub według stref, które przypiszemy w aplikacji. System nawigacji LDS został wzbogacony o czujnik wykrywający upadki. Mieszkańcy wielopiętrowych mieszkań nie muszą się obawiać, że Dreame L10 Prime spadnie ze schodów. Gdybyśmy jednak potrzebowali w danym momencie przejąć kontrolę – aplikacja nam na to pozwoli – jest dostępne sterowanie ręczne.
Przejdźmy do opcji mopowania. Tutaj dłuższą chwilkę poczekamy, zanim robot wyruszy w trasę. Wynika to z pobrania wody. W górnej części stacji dokującej znajdziemy dwa pojemniki na wodę. Każdy o pojemności 450 ml. Jak można się domyśleć – jeden przeznaczony jest na wodę czystą, a drugi – brudną. Niezmiernie cieszy prostota wymiany tych zbiorników. Wystarczy podnieść klapę pokrywy górnej i włożyć/wyjąć zbiornik. Sam proces wymiany wody jest głośniejszy i chwilkę trwa, natomiast samo mopowanie uciążliwe nie jest. Trzeba przyznać, że czyszczenie na mokro to ogromna zaleta Dreame L10 Prime – z wielu powodów. Po pierwsze – urządzenie jest dokładne. Nie pozostawia suchych obszarów, a dzięki dwóm kręcącym się wokół własnej osi mopom – robot usuwa nawet największe zabrudzenia. Puszczenie go w ruch parę razy gwarantuje, że pozbędziemy się największych plam.
Dreame L10 Prime sam osusza nakładki mopujące
Po drugie – Dreame L10 Prime jest – praktycznie rzecz biorąc samoobsługowym robotem sprzątającym w pełnym tego słowa znaczeniu. Jedyne, o czym musimy pamiętać, to wymiana wody na czystą i opróżnianie brudnej. Warto także raz na jakiś czas wyrzucić większe śmieci lub wyczyścić elementy. Odpowiednie sensory dadzą znać aplikacji o tym, co powinniśmy zrobić, gdybyśmy się zagapili. Powiadomienia skutecznie nas informują o krokach, jakie powinniśmy wykonać. Na dobrą sprawę przed i po mopowaniu nie musimy robić nic. Sam zwilża podkładki mopa. Po wyczyszczeniu podłogi – urządzenie wraca do stacji dokonującej, a brudna woda z robota automatycznie zostanie przetransportowana do zbiornika na brudną wodę. Co więcej – za każdym razem przeprowadza proces czyszczenia oraz suszenia podkładek. W aplikacji możemy ustawić czas suszenia. Mamy do wyboru: 2, 3 i 4 godziny. Przy standardowym ustawieniu wilgotności mopa spokojnie wystarczą dwie godziny, jednak przy zwiększonej intensywności nawilżenia polecam 4 godziny. Sam proces jest praktycznie niesłyszalny. Dopiero po przyłożeniu ucha do stacji dokującej usłyszałem jakikolwiek dźwięki. Gdybyśmy chcieli samodzielnie wyczyścić podkładki mopa, to po raz kolejny producent udostępnił łatwy sposób. Elementy są przymocowane do uchwytu za pomocą rzepów, więc chyba nie muszę tłumaczyć, jak szybko można je zdemontować.
Moje mieszkanie ma 30 m2 i Dreame L10 Prime spełnił powierzone mu zadania w stu procentach. Na jednym naładowaniu potrafi wytrzymać 210 minut w trybie cichym oraz 160 minut przy zwiększonych obrotach tryby pracy. Nie jest to krótko, oj nie! Akumulator o pojemności 5200 mAh ładuje się w ciągu sześciu godzin, więc jest to raczej standardowy czas. W momencie, kiedy bateria robota pokaże 15 %, to urządzenie automatycznie powróci do stacji dokującej. Jednak, jeśli bardzo byśmy jeszcze chcieli w takim stanie wykorzystać urządzenie do sprzątania, to jest to możliwe. Żądamy wykonania polecenia i odkurzacz jeszcze jest w stanie chwilę popracować, ale nie spodziewajcie się, że będzie ochoczo wykonywał swoje obowiązki. Porusza się wtedy dużo wolniej. Trzeba się naprawdę postarać, aby akumulatory alarmowały o natychmiastowym podłączeniu do prądu.
Dreame L10 Prime wzbogacił się o interesującą funkcję omijania dywanów
Dreame L10 Prime raz na jakiś czas należy się odpoczynek. Po prostu na to zasługuje! Poza tym, że wykonuje praktycznie wszystko za nas, sprząta na sucho i mokro w perfekcyjny sposób, to ma jeszcze jedną interesującą funkcję. Jest nią omijanie dywanów. Niezwykle potrzebna opcja, kiedy mopujemy mieszkanie, a nie chcemy samemu określać trasy, aby omijał pewne przedmioty. Co więcej – w momencie, kiedy chcielibyśmy dywan odkurzyć, to takie udogodnienie przyda się idealnie! Nazwa jest trochę mylna, bo nie tyle omija, ile pilnuje, aby ów przedmiot nie pozostał mokry. W momencie kiedy sensor wykryje dywan – Dreame L10 podniesie pady mopujące i przy opcji jednoczesnego mopowania/odkurzania – wyczyści dywan na sucho. Należy jednak pamiętać, że maksymalne podniesienie to 7 mm. Naprawdę świetna aktualizacja sprzętu.
Dedykowana aplikacja Dreamehome pozostała bez zmian, ale po co wprowadzać coś nowego, skoro poprzednia wersja działa bez zarzutu? Z jej poziomu jesteśmy w stanie wszystko sprawdzić. Generuje mapę 3D, a na rysunkowym układzie z góry możemy śledzić jaką trasę pokonuje robot i w którym miejscu się znajduje. Poinformuje nas o stopniu naładowania baterii, wyczyszczonej powierzchni i czasie pracy. Oczywiście możemy sami wyznaczyć różne strefy, czy uruchomić robota nie będąc w domu. Tutaj zasadniczo nic się nie zmieniło.
Werdykt – czy Dreame L10 Prime warty jest swojej ceny?
Dreame L10 Prime to produkt premium. Wygląda na premium, kosztuje jak premium, ale jego działania również są premium! Wprowadzenie dwóch obrotowych podkładek mopujących to strzał w dziesiątkę. Zdają egzamin lepiej niż jedna nakładka. Łatwiejszy montaż i czyszczenie, ograniczone praktycznie do minimum. Robot sprzątający robi wiele czynności za nas. Pilnuje nas również, abyśmy wymieniali brudną wodę, a co więcej nie ruszy z mopowaniem, kiedy ten zbiornik jest przepełniony lub pojemnik na czystą wodę stał się pusty. Świetna aktualizacja, polegająca na wprowadzeniu funkcji omijania dywanów jest idealną opcją dla osób, które w swoich mieszkaniach nie mają tylko gołych podłóg. Mieszkanie lśniące, kurz i brud dokładnie wymieciony? Czego chcieć więcej? Ja tylko lekko kręcę nosem na brak kamery w czasie rzeczywistym. Nie zmienia to faktu, że jeśli jesteśmy bardzo zapracowanymi ludźmi, a chcemy mieć codziennie czysto w mieszkaniu i jak najmniej poświęcać uwagi robotowi czyszczącemu to 3699 złotych wcale nie jest wygórowaną ceną.
Artykuł partnerski, stworzony przy współpracy z zewnętrznym partnerem.