Jakbym miał zapytać kogokolwiek, z czym kojarzy się Windows 8, to pewnie większość z Was rzuciłaby bez wahania „Kafelki” dodając do tego jakiś niecenzuralny przymiotnik. System ten niedawno dokonał wreszcie żywota i Microsoft oficjalnie zakończył wsparcie dla niesławnej Ósemki. Niech spoczywa w spokoju. Ale tak właściwie to dlaczego niesławnej? Biorę ten temat pod lupę!

Microsoft ma taki nieoficjalny cykl wydawania systemów operacyjnych, który zakłada najwyraźniej, że co drugą integrację trzeba wypuścić jakąś fuszerkę, żeby następnie zmyć z siebie hańbę za pomocą dobrego i dopracowanego następcy. Tak było z Windows 95 i 98. Tak było z  Millenium i XP. To samo tyczy się legendarnej Visty i Siódemki. Po kochanym i wielbionym przez wiele lat  Windows 7 przyszła pora na systemowe rewolucje, których Microsoft gorzko pożałował. Z tej śmiałej wizji totalnego odmienienia Okienek, podyktowanego skądinąd niespodziewanym sukcesem iPada, narodził się Windows 8.

Windows 8

Jeden palec, by rządzić całym interfejsem. Trochę za wcześnie

Ósemka miała o 180 stopni odmienić to, w jaki sposób korzystamy z systemu Windows i sprawić, że będzie bardziej przyjazny dla przeżywających rozkwit tabletów. Nowa seria urządzeń Microsoft Surface miała być mocnym akcentem i wyprowadzić giganta  z Redmond na miejsce lidera tego segmentu. Po co wszak mieć komputer i tablet jak można mieć obie te rzeczy w jednym urządzeniu. Problem w tym, że system Windows w samym swoim rdzeniu nie był na takie zmiany gotowy. Microsoft podjął też kilka zdecydowanie zbyt śmiałych decyzji projektowych, które zakładały chyba, że użytkownicy w końcu przywykną. 

Choć całe to nowe Metro UI nie było aż tak tragicznym rozwiązaniem i na urządzeniach z dotykowym ekranem rzeczywiście było całkiem odświeżającym doświadczeniem w kontekście systemu Windows, o tyle gigant popełnił w tym jeden, karygodny błąd. Totalnie zapomniał o użytkownikach PC, którzy z oczywistych względów nie mają dotykowych ekranów do dyspozycji. Zmusił wszystkich bez wyjątku do porzucenia menu Start i do korzystania z nowego sposobu nawigacji po systemie, który, umówmy się, idealny nie był. Jak to prawi staropolskie przysłowie   „lepsze jest wrogiem dobrego”. W tym przypadku Microsoft nieco przeszarżował z ilością rewolucji na raz.

Windows 8
Autor: Csaba Nagy (Pixabay)

Microsoft nie docenił przywiązania użytkowników do klasycznego menu Start

Najbardziej bolesny okazał się właśnie brak tradycyjnego menu Start, które dosłownie wbiło się w podświadomość użytkowników Windowsa do tego stopnia, że wykształcił wręcz pamięć mięśniową. Próżno było jednak w Ósemce szukać na pasku zadań po lewej stronie znanego przycisku. Zostawał nam albo klawisz Windows, albo gesty, które wywoływały kafelkowy interfejs Metro. No właśnie – gesty były największym grzechem Windows 8, bo o ile na tablecie faktycznie miały one sens, to ich implementacja na desktopie totalnie mijała się z celem

Wprowadzając Windows 8 na rynek, Microsoft chciał wraz z nowym systemem wypromować również nowy typ pełnoekranowych aplikacji, które były przystosowane do nowego Interfejsu Metro oraz do obsługi dotyku. To spowodowało w wielu przypadkach swoiste rozdwojenie jaźni, bo w Ósemce mieliśmy do dyspozycji aż dwie wersje przeglądarki Internet Explorer (RIP) – wersję klasyczną i Metro, która uruchamiała się w wersji pełnoekranowej i miała zastosowanie właściwie tylko na tabletach.

To samo tyczy się zresztą również tak podstawowych funkcji systemu, jak Panel Sterowania. Ten klasyczny okienkowy nadal był dostępny, lecz wiele opcji musieliśmy obsługiwać w nowym interfejsie Metro. Swoją drogą ten aspekt nadal jest aktualny w Windows 11, gdzie, choć nowe Ustawienia są zdecydowanie bardziej użyteczne, to nasz stary dobry druh – Panel Sterowania nadal istnieje.

Windows 8.1

Windows 8.1 – niby aktualizacja, a jednak totalnie nowy system

Cała ta afera, jaka momentalnie rozpętała się wokół premiery nowego Windowsa, skłoniła Microsoft do podejścia do tematu jeszcze raz. Takie oddolne inicjatywy jak przywrócenie menu Start za pomocą zewnętrznych aplikacji, były dla giganta sugestią, czego tak naprawdę chcą użytkownicy. Szkoda, że wziął to pod uwagę dopiero po fakcie, albo, co bardziej prawdopodobne, totalnie chybił ze swoimi przewidywaniami już na etapie projektowania następcy Siódemki. 

Efektem powrotu do „desek kreślarskich” była aktualizacja 8.1, która tak w zasadzie, z powodu ilości wprowadzonych zmian, była traktowana jak całkowicie nowa wersja systemu Windows. Microsoftowi udało się, choć częściowo odzyskać zaufanie użytkowników i w gruncie rzeczy Ósemka (kropka jeden) pod wieloma względami była naprawdę dobrym systemem i cechowała się wysoką stabilnością. Tak w zasadzie, gdyby nie problemy związane z samym interfejsem użytkownika, to można by uznać, że jest to przełamanie schematu, o którym wspomniałem na początku.

Windows 10 był kolejnym krokiem ewolucji na wytyczonym przez Ósemkę szlaku i został bardzo dobrze przyjęty, choć o użytkowników musiał walczyć przede wszystkim z Windows… 7. Jedenastka, mam wrażenie, że wyłamuje się reguły i jest kolejnym po Dziesiątce dobrym systemem, w którym Microsoft nie zaliczył żadnej istotnej wtopy w momencie premiery. 

Chyba udało się zwalczyć to fatum :)

Na tę funkcję w systemie Windows czekaliśmy od dawna. Brawo Microsoft!