„Cześć, mamo. Jestem na szczycie świata!”
Arabskie linie lotnicze Emirates opublikowały wyjątkowe wideo. Widać na nim kobietę przebraną za stewardessę, która stoi na szczycie Burdż Chalifa – najwyższego budynku świata.
Emirates chwalą się, że niestraszny im odważny marketing. Ale ich ostatnie wideo podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej. W ostatniej reklamie możemy zobaczyć stewardessę arabskich linii lotniczych na Burdż Chalifa – budynku, który mierzy aż 828 metry. Kobieta znajduje się na samym jego szczycie.
Emirates znów lata do Anglii
Wideo zaczyna się od zbliżenia na stewardessę w uniformie Emirates zmieniającą plansze z napisanymi markerem kwestiami niczym w słynnej scenie z filmu „To właśnie miłość”. Z tym, że zamiast romantycznego wyznania miłości, aktorka informuje nas, że linie Emiraty Arabskie wróciły na angielską „bursztynową listę”. Oznacza to, że Anglicy mogą znów latać tam samolotem bez większych przeszkód.
Warto odnotować, że taka przyjemność jak lot Anglia – Zjednoczone Emiraty Arabskie to aktualnie koszt „zaledwie” ok. 2500 zł (w jedną stronę).
Czy to bezpieczne?
Reklama linii Emirates została nakręcona bez użycia green screenu ani efektów specjalnych. Naturalnie pojawiają się więc pytania o bezpieczeństwo produkcji takiego klipu. Firma podkreśla, że filmowanie poprzedzone zostało długim okresem planowania, treningu i testów zanim doszło do ostatecznych zdjęć.
Aktorka grająca w reklamie miała zaledwie 1,2 metra przestrzeni na wykonanie swojego zadania. Początkowo Emirates urządziło casting wśród swoich pracowników, ale nie zdecydowano się na ten krok. Ostatecznie do reklamy zatrudniono profesjonalną instruktorkę spadochroniarstwa. Do nagrania materiału skonstruowano specjalną platformę, aktorka była też zabezpieczona w kilku miejscach, łącznie z przypięciem specjalną, ukrytą uprzężą.
Cała sekwencja została nagrana w jednym ujęciu z wykorzystaniem drona.
Ale… Po co?
Choć ostateczny efekt reklamy na pewno jest nietuzinkowy i zaskakujący, to jednak należy zadać pytanie: po co? W gruncie rzeczy, oprócz sceny niczym z filmów akcji takich jak „Mission Impossible”, wideo nie ma w sobie żadnej dodatkowej wartości. Jeśli odejmiemy element Burdż Chalifa, zostaje nam tylko aktorka przebrana za stewardessę reklamująca loty do Emiratów w stylu „Love Actually”. Nudy.
Sporego dysonansu można też doznać gdy obejrzy się „Behind the scenes” nakręcone podczas tworzenia opisywanej reklamy linii lotniczych. Widzimy na nim główną bohaterkę, która najpierw ćwiczy w stroju sportowym, aby ostatecznie przywdziać niewygodną spódnicę i pełny makijaż. Nie to, żebym miał akurat wolne 2,5 tysiąca, żeby polecieć sobie ot tak do Emiratów, ale nawet jeśli – jakoś dziwnie byłoby i z faktem, że linie chcą, aby ich pracownicy wyglądali w określony sposób nawet w tak ekstremalnych warunkach.
Emirates może się uczyć od ukraińskiego SkyUp
Podsumowując – reklama Emirates w ogóle do mnie nie przemawia. Jeśli chodzi o linie lotnicze, dużo milsze skojarzenia wywołała u mnie ostatnia inicjatywa ukraińskiego SkyUp, który wprowadził nowy dress code dla stewardess. Zamiast niewygodnych spódnic – luźne spodnie. Zamiast butów na obcasie – wygodne Air Maxy.
Naprawdę, nie trzeba ustawiać nikogo na najwyższym budynku świata, żeby zrobić trochę szumu. Zamiast tego można np. zrobić coś miłego dla pracownic i pracowników ;)