Odnoszę wrażenie, że ostatnie dni, bo trudno powiedzieć, że tygodnie, są dla ekipy z CD Projektu totalną porażką wizerunkową. To oczywiście najdelikatniejsze określenie tego, co dzieje się dookoła premiery głośnego Cyberpunk 2077. Nie tyle zaskakują problemy z samą grą, o ile seria niefortunnych wypowiedzi i ruchów ze strony CD Projekt RED.

Każdy dzień to dolewanie oliwy do ognia, a już na pewno podcinanie gałęzi, na której przyszło siedzieć marketingowcom CDPR. Oczywiście tytuł bezapelacyjnie jest największą polską produkcją i chwała za to naszym rodzimym twórcom. Idąc dalej – w tym nieszczęsnym 2020 roku mam wrażenie, że tylko Tle Last of Us 2 zdołało przeskoczyć (tu akurat bezapelacyjnie pod względem jakościowym, a nie fabularnym) produkcję CD Projekt RED. Cała otoczka jednak to już zupełnie inna bajka, która zasługuje na potępienie.

Cyberpunk 2077: wtopa goni wtopę, a CD Projekt nie wie, jak z tego wyjść

Szereg wypowiedzi od przedstawicieli CDPR pojawił się w trakcie wideokonferencji z inwestorami firmy. Nie sposób było uniknąć trudnych pytań, ale… można było uniknąć odpowiedzi, takich jak ta:

„Nie doszacowaliśmy skali i złożoności problemów; zbagatelizowaliśmy sygnały świadczące o potrzebie dodatkowych ulepszeń na podstawowych wersjach konsol poprzedniej generacji”.

-Adam Kiciński – CEO, CD PROJEKT.

facepalm

Serio? Nie doszacowali? Takie słowa tylko kompromitują całą firmę i produkcję posiadającą budżet ponad 1,2 miliarda złotych. Tak, miliarda. Powinna tutaj być zatrudniona rzesza specjalistów, którzy mogliby coś takiego doszacować. Ale po co?

Wpadka na premierę

Wszystko rozbija się o jakość gry na konsole starszej generacji, czyli PS4 i Xbox One. Powiedzieć, że gra pozostawia wiele do życzenia, to tak, jakby nie powiedzieć nic. Gra po prostu na te konsole nie powinna zostać teraz wydana. Co ciekawe, została wydana, w przeciwieństwie do wersji na nową generację. Na konsolach PS5 i Xbox Series X natomiast dzięki wstecznej kompatybilności działa wersja z poprzedników i wychodzi to nieporównywalnie lepiej. Nawet bardzo dobrze.

Owszem są wpadki, są poprawki, ale można to naprawić. Przeprosić, wziąć się do roboty, wypuścić porządną łątkę, nawet wypuścić dla wszystkich posiadaczy preorderów darmowe DLC. Z marketingiem mam niewiele wspólnego, ale takie rzeczy przychodzą mi na szybko do głowy.

W zamian za to CD Projekt RED postanowił (pomóc Sony i Microsoftowi) zwrócić pieniądze posiadaczom starszych konsol. Okej, ruch sensowny, ale… czas, jaki otrzymali gracze kończy się przed świętami. Rozumiałbym, że w święta ma być wypuszczony patch, ale nie. Tenże pojawi się dopiero w styczniu/lutym. Jaka zatem logika przyświecała CD Projektowi? CEO CD Projektu idzie dalej:

„Co więcej – w trakcie kampanii promocyjnej gra była demonstrowana przede wszystkim w wersji na PC”.

Fajnie, że się przyznają do takich rzeczy, ale jak mogło do tego dojść? Dlaczego, kiedy wiadome było, że gra pojawi się niemalże w tym samym momencie, co nowa generacja konsol, odpuszczono całkowicie ten temat? Skupiono się jedynie na blaszakach? Czy marketing zatem świadomie wprowadzał w błąd wypuszczając gameplaye, które mogły być podciągane jakościowo? Pytań sporo, ale liczą się dalsze kroki CDPR i to, czy gra zostanie dopieszczona, bo osobiście na to liczę. Rozgrywka wciąga niemiłosiernie i żal by było, aby pozostał niesmak. Trzymam kciuki.

Nauczka, jaka spotka firmę jest zasłużona. Dalej kibicuję Redom i ich produkcjom, ale marketing powinien być wymieniony tak szybko, jak szybko spadał wykres CDPR na warszawskim parkiecie GPW po premierze Cyberpunka 2077.

Całość wypowiedzi podczas wideokonferencji, możecie przeczytać pod tym linkiem.