Fotograf, grafik, malarz. Człowiek o wielu talentach i wyobraźni, jaką nie każdy jest w stanie pojąć. Zdzisław Beksiński – przedstawiciel surrealistycznej sztuki współczesnej, którego sława rozeszła się po całym świecie. Jego obrazy albo się kocha, albo nienawidzi, ale nikt nie pozostaje na nie obojętny. Osobiście należę do tej pierwszej grupy, a za każdym razem, jak tylko trafię na dzieło mistrza, zamieram ze szczęką na podłodze w głębokim podziwie nad najmniejszym nawet detalem.

Okazuje się, że nie tylko ja (co jest oczywiście zrozumiałe) jestem miłośniczką Beksińskiego. Od niektórych różni mnie tylko zasobność portfela… i to całkiem spora. 737 tys. zł – właśnie za tyle został sprzedany jeden z obrazów malarza. Zaskoczeni? Ja nie bardzo. A jeśli nie wiecie jeszcze, dlaczego takie kwoty ludzie są w stanie płacić za sztukę naszego rodaka – koniecznie musicie to zmienić. Zapraszam.

Rekord w Muzeum w Sanoku

Kwota, o której wspomniałam, została wylicytowana w Sopockim Domu Aukcyjnym i można powiedzieć, że to nowy rekord. Poprzedni oscylował w okolicach 400 tys. zł i już wtedy wyraźnie potwierdzał ugruntowaną pozycję Beksińskiego na współczesnym rynku artystów polskich i światowych. O tym wyjątkowym wydarzeniu poinformowało Muzeum Historyczne w Sanoku na swoich mediach społecznościowych:

Nowy rekord aukcyjny za obraz Zdzisława Beksińskiego! Pochodząca z 1979 r. praca, osiągnęła cenę ponad 737 000 zł. Poprzedni najdroższy obraz tego artysty kosztował 401 200 zł.

Wylicytowany obraz jest bardzo dobry. Pochodzi z okresu fantastycznego, najgłośniejszego okresu wizyjnego Zdzisława Beksińskiego, kiedy jego surrealistyczne pejzaże miały dużą siłę ekspresji. Jest obraz z roku 1979 roku z prywatnej kolekcji – powiedział Jarosław Serafin, który jest dyrektorem Muzeum w Sanoku. Nikt jednak w Muzeum nie spodziewał się, aż takich kwot, nawet pomimo tego, że od dwóch lat ceny dział Beksińskiego niejednokrotnie przekraczają 200 tys. zł. Według Serafina powodem, dla którego padła taka gigantyczna kwota jest – poza niepodważalnym talentem – również to, że w dobie kryzysu ludzie chętniej decydują się na inwestycję w sztukę.

Tak naprawdę każde sensowne wytłumaczenie uważam za prawdziwe i napawa mnie ogromną radością fakt, że jeden z moich ulubionych malarzy jest tak mocno doceniany. A doceniać go trzeba i to za milion powodów.

Niesamowita wyobraźnia i mistrzowski warsztat

Beksiński swoją przygodę ze sztuką rozpoczął w latach 50. ubiegłego wieku, a całość jego twórczości można podzielić na dwa okresy, które wzajemnie się przenikają i uzupełniają.

Pierwszy, trwający dekadę to fotografia eksperymentalna i rzeźba. Fotografie – podobnie jak obrazy – budzą emocje, zaglądają w głąb ciemności i pobudzają wyobraźnię. Każda fotografia jest treściwa, obfitująca w niekonwencjonalne kadry i interesujące kompozycje. Beksiński często wykorzystywał w nich modela, którym – również w roli jego muzy – była żona Zofia.

Rzeźba z kolei jest równie interesująca, ale niestety nie ma jej zbyt wiele. Artysta niejednokrotnie mówił, że tak znikomy dorobek w tej dziedzinie nie wynikał z braku zainteresowania tym nurtem, a z nieodpowiednich warunków przestrzennych. Mimo to, w połowie lat 50. zaistniał w sztuce polskiej dzięki rzeźbie, tworząc obrazy-reliefy w duchu abstrakcji aluzyjnej, polegającej na percepcji natury i przekształceniu jej w układy kolorystyczne i formalne. Ponownie, rzeźba – tak, jak malarstwo i fotografia – nie pozostawia odbiorcy obojętnym. Dokładne odzwierciedlenie w materii nurtu, któremu Beksiński był wierny, to najciekawsze zjawisko rodzącej się wówczas awangardy. Nieszablonowe formy, ciekawe kształty i interesująca interpretacja myśli zaowocowały propozycją półrocznego stypendium w Stanach Zjednoczonych (od ówczesnego profesora AICA i dyrektora Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku). Beksiński z niego nie skorzystał.

Drugi okres twórczości mistrza to rozpoczynający się wraz z latami 60. etap rysunku i wizyjnego malarstwa, które w latach 70. rozwinęło monstrualne skrzydła, zupełnie przyćmiewając innych artystów. Rysunki i malarstwo Beksińskiego to niezwykle sugestywne i oryginalne dzieła, pełne niepokoju, niesamowitych detali i gigantycznej wyobraźni. Abstrakcja, która pochłania w całości i za każdym razem pozwala odkrywać się na nowo. Uprzedmiotowiona myśl, łącząca w sobie emocje z pogranicza snu, fantazji i jawy. Surrealistyczne dzieła przyprawiające o ciarki, poprzez ukazanie nieprawdopodobnie wymownego tragizmu, niepokoju, brutalności, metafizyki, brzydoty i pasji. Wspaniały warsztat i głębia każdego obrazu Beksińskiego to coś, co znacznie wyróżnia go na arenie międzynarodowej.

W końcówce lat 90. pojawił się jeszcze epizod fotomontaży komputerowych, gdzie na pierwszy plan wysuwała się fascynacja ludzkim i zwierzęcym ciałem, śmiercią, nierealnym pejzażem i zdeformowanymi obiektami. Artysta odkrył i zafascynował się możliwościami komputera w obróbce zdjęć i pracy graficznej.

Rekordowa kwota, jaka padła z jeden z obrazów malarza kompletnie mnie nie dziwi. Beksiński jest jednym z najwybitniejszych współczesnych artystów, który na kartach historii zapisał się olbrzymim talentem. Tworzył w wielu obszarach sztuki, budując charakterystyczny dla siebie świat pełen grozy, złowieszczości i lęku, które ukrywają obłędne piękno. To właśnie uwielbiam w jego dziełach – zaskakujący dualizm, który tworzy niesamowity, bardzo osobisty dialog mojego wnętrza z płótnem Beksińskiego. Budzi emocje, które na co dzień są nie do wydobycia. I tu właśnie zaczyna się prawdziwa sztuka, warta każdych pieniędzy.