Ile razy zdarzyło Ci się prowadzić jakąkolwiek prezentację? Sądzę, że przynajmniej raz w życiu. Pomijając fakt potwornego stresu z jakim początkujący mówca musi się zmierzyć, często bywa tak, że to, co zamierzaliśmy zaprezentować:
- Po prostu nie odpala.
- Odpala, ale pech chciał, że nasz rzutnik jest wykonany zaraz po IIWS i ma problem z czytelnością rzucanego obrazu.
- Odpala, ale kolory odbiegają kompletnie od zamierzeń autora – a wierzcie mi, to wpływa na jakość odbioru.
W efekcie stres sięga zenitu i zapominamy jak się nazywamy. Oczywiście, wykluczam tu przypadki fantastycznych mówców, którzy czują się jak ryba w wodzie na scenie i wcale nie przeszkadza im kilka(naście) par oczu wlepionych akurat w nich. Ja niestety należę do typu no. 1.
Również na spotkaniach biznesowych gdzie potrzebujemy podzielić się z kimś swoim ekranem sprawa zaczyna się już komplikować, w zależności od tego kto jest w sieci, kto nie lub jak szybka sieć jest.
Google wpadło na pomysł, jak w prosty i nieinwazyjny sposób pokazać sąsiadowi nasz ekran:
- Ściągasz wtyczkę Google Tone i polecasz zrobić to wszystkim, którym chcesz ekran udostępniać.
- Po ściągnięciu wpisujesz URL, który ma się wyświetlić.
- Po zaakceptowaniu przez każdego powiadomienia, że zostanie przesłany mu Twój URL, możesz zaczynać prezentację.
Zalety?
- Każdy widzi to samo co Ty.
- Potrzeba jest akceptacji wyświetlenia, więc nikt „omyłkowo” nie zostanie przekierowany nigdzie bez jego wiedzy
- Szybko, prosto, zwięźle i na temat.
Wady:
- Niestety, to dotyczy linków wyłącznie URL – każda z Twoich prezentacji musi zostać wrzucona na serwer.
Jednak w dzisiejszej dobie możliwych darmowych aplikacji, jak Prezi, wydaje się być to niewielkim minusem.
Tu, jak to działa w praktyce.
Nie pomoże mi to pozbyć się stresu przy przedstawianiu komukolwiek czegokolwiek. Ale bajer fajny :)