WTF?! Pewnie tak wyglądała Twoja reakcja na nagłówek dzisiejszego wpisu. I słusznie. Google odpaliło już drugą edycję „narzędzia” o iście świątecznej nazwie. Mowa o Google Santa Tracker, które w naszym kraju, jakimś cudem, przeszło w zeszłym roku bez echa. Tłumacząc tę nazwę dosłownie, wychodzi na to, że… Tak. Możemy namierzyć Mikołaja w podróży z workiem pełnym prezentów. Ba! Możemy znacznie więcej. Dlaczego tegoroczny GST jest niesamowicie przydatną i pozytywną inicjatywą? Spieszę z odpowiedzią.
O co tyle szumu?
W 2013 roku GST pozwalał jedynie na podgląd trasy Świętego Mikołaja, dzięki silnikowi Google Maps. Nadal było oryginalnie i ciekawie, natomiast po dwóch czy trzech wizytach powiewało nudą. W tym roku Google poszło przynajmniej o krok dalej. Zbudowali wirtualną wioskę Mikołaja, która codziennie odkrywa przed odwiedzającymi nową atrakcję. Mało tego! Im bliżej wigilii, tym więcej funkcjonalności będzie odkrytych, a wśród nich m.in. nauka kodowania w JavaScript dla najmłodszych, czy mnóstwo mini gier online. Sama strona technicznie i graficznie stoi na niezłym poziomie i wymusza w sposób wzorowy pod kątem UX interakcję z „przyjezdnym” (w wiosce Mikołaja rzecz jasna).
Bogactwo wsi
Można by rzec. Mamy mnóstwo nowych gier online i animacji oraz kilka znanych z zeszłorocznej odsłony GTS funkcjonalności, jak na przykład możliwość „zamówienia” rozmowy telefonicznej od Mikołaja dla naszych najbliższych czy opcję by w naszym Smart TV odpalić transmisję podróży Mikołaja dzięki Chromecastowi. Niestety obie te funkcje póki co nie są dostępne dla naszego kraju, ale podobno Chromecast ma do nas zawitać do końca tego roku, więc kto wie… Polecam dokładnie przejrzeć wioskę Mikołaja od Google, bo nawet dla tych, którzy są już grubo po trzydziestce (pozdrawiam Cię Sebastian) dostarczy ona sporo rozrywki. Na pewno więcej niż „Kevin sam w domu”.
P.S. Tegoroczny GTS działa również na smartphone’ach… Z Androidem oczywiście. Wesołych świąt ode mnie – przedwcześnie ale szczerze. #hohoho!
Autor: Bartosz Andrzejewski