Nietypowe, przezroczyste słuchawki, które nie będą mieć stałej ceny. Brzmi ciekawie?
Po raz pierwszy usłyszałem o Nothing Ear kilka miesięcy temu, gdy przeglądałem wiadomości prasowe. Rewolucyjny, wspaniały produkt, który odmieni sposób, w jaki dociera do nas dźwięk. Słyszałem to już setki razy. Za firmą stoi jednak kilka naprawdę poważnych nazwisk, a gotowy zestaw już zadebiutował na rynku.
To nie scam, jak mi się początkowo wydawało. Słuchawki nie dość, że wyglądają nieźle, to oferują całkiem sporo. Mają też być dostępne w naszym kraju, niestety ich zakup będzie równie pokręcony, co wizja nowatorskiej firmy. Zacznijmy jednak od początku.
Nothing ear, czyli nic, a jednak całkiem dużo
Firma Nothing Tech ma w planach stworzyć sprzęt grający, który będzie zacierał bariery między technologią a ludźmi i tym, w jaki sposób ją odbierają. Każdy pewnie inaczej zinterpretuje te deklaracje. Widać jednak, że dla firmy ważnym aspektem będzie to, jak sprzęt będzie wyglądać. Widać tu inspiracje streetwearem i target firmy – kulturą hypebeast, w której cenę dyktuje przede wszystkim rynek i popyt, a nie producent.
Firmę stworzył Carl Pei — Szwed urodzony w Chinach, który jest jednym z założycieli OnePlus. Za firmą jako inwestorzy i doradcy stoi wiele znanych korporacji i osób ze świata technologii. To chociażby GV (Google Ventures), Tony Fadell (wynalazca iPoda), Casey Neistat, Kevin Lin (Twitch), Steve Huffman (założyciel i CEO Reddit) czy też Lewis Hilsenteger (Unbox Therapy).
Za projektem sprzętu i wdrożeniem do produkcji stoją Szwedzi z Teenage Engineering. To firma, którą możecie znać z kilku szalonych produktów jak syntezatory audio, instrumenty muzyczne, retro konsole audio, aparat fotografii natychmiastowej impossible l-1 czy przenośnej konsoli Playdate.
Cena za Nothing Ear? To zależy
Nothing ear (1) ma być wyjątkowe i, jak już wspomniałem, trafić w gust hypebeast. Oprócz wyglądu, który ocenicie sami, słuchawki mają ponoć niesamowicie grać. To zasługa grafenowych przetworników o średnicy aż 11,6 mm. Słuchawki dodatkowo dostrojone są przez pracowników Teenage Engineering, a warto pamiętać, że wielu z nich to profesjonalni muzycy. Sprzęt będzie bryzgoszczelny i certyfikowany normą IPX4. Dzięki powerbankowi w etui słuchawki będą działać w sumie przez 34 godziny przy wyłączonym ANC lub przez 24 godziny gdy ANC będzie włączone.
Słuchawki obsługują Bluetooth 5.2 oraz kodeki AAC i SBC. Są kompatybilne z Androidem i iOS, na oba systemy wydana została również aplikacja towarzysząca. Obudowa słuchawek wspiera gesty i dotyk, które będzie można zmieniać wedle upodobań. Nie zabrakło też ANC – zarówno dla odsłuchu, jak i rozmów w głośnym otoczeniu.
Sprzedaż słuchawek Nothing ear (1) ograniczy się do 45 krajów (w tym naszego), które obsługuje giełda StockX. To takie Allegro dla limitowanych sneakersów, gdzie cena produktów jest dynamiczna — zależy od popytu i sprzedawcy, ale czasami też od kupującego. Pierwszy drop w liczbie 100 sztuk już się wyprzedał. Średnia cena sprzedaży wyniosła 236 euro (1085 zł), minimalna – 153 euro (704 zł), a maksymalna aż 742 euro (3412 zł). Ponownie do sprzedaży słuchawki trafią już 17 sierpnia.