Wraz z kolejnymi materiałami z gry Hellblade 2: Senua’s Saga coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że studio Ninja Theory tworzy jedną z najlepszych gier 2024 roku.
Jestem naprawdę zaskoczony wczorajszą transmisją, którą mogliśmy oglądać na żywo na oficjalnym kanale Xboxa. Nie spodziewałem się po prostu tego, że twórcy podzielą się tak wieloma informacjami na temat swoich gier. W przypadku gry Hellblade 2: Senua’s Saga to akurat całkiem normalne, ponieważ produkcję ogramy już 21 maja 2024 roku.
Ninja Theory musiało zacząć wyciągać asy ze swojego rękawa, żeby zachęcić graczy do przygotowania odpowiednich funduszy na kupno gry. Co ciekawe, produkcja pojawi się także w usłudze Game Pass, więc tak po prawdzie mówiąc, nie trzeba będzie szykować aż tak dużo zaskórniaków. Dodatkowo wiemy, że gra zadebiutuje tylko w cyfrowej wersji (zupełnie jak Alan Wake 2), co przyczyni się do niższych cen. Gdyby nie ta decyzja, skakałbym chyba ze szczęścia (lubię pudełka).
Hellblade 2: Senua’s Saga – powrót do czegoś nadzwyczajnego
Miesiąc temu miałem już okazję doceniać efekty pracy deweloperów ze studia Ninja Theory, ponieważ do sieci trafił wówczas materiał z fragmentami rozgrywki, na który czekaliśmy naprawdę długo. Tym razem postawiono na garść ciekawych informacji od deweloperów, więc nie czujcie się oszukani, gdy zobaczycie znajome fragmenty sprzed miesiąca.
Na początek proponuję zwrócić uwagę na nadzwyczajnie piękną szatę graficzną pełną detali oraz immersyjna rozgrywkę, która jest tutaj wręcz kluczowa. Możemy zapomnieć o wielkim interfejsie na cały ekran, bo deweloperzy postawili na krótszą rozgrywkę z naciskiem na narrację. W takich warunkach paski czy cyfry mogłyby jedynie przeszkadzać. A nie oszukujmy się, widoki zapierają dech w piersiach jak Keanu.
Muszę tutaj pochwali ekipę odpowiedzialną za stworzenie tej kilkuminutowej prezentacji, ponieważ znalazło się w niej miejsce nie tylko na ciekawostki i rozgrywkę, lecz także na pokazanie miejsca pracy. Tutaj chcę wyraźniej podkreślić fragmenty przedstawiające aktorów z motion capture. To właśnie dzięki nim możemy śledzić losy głównej bohaterki w tak filmowej i rzeczywistej oprawie.
Jeśli chodzi o samą przygodę, nasza nieustraszona wojowniczka pogodziła się z przeszłością i zaakceptowała głosy. Na swojej drodze spotka nie tylko nowe osoby, lecz także starych znajomych. Oczywiście postaci będą reagować na nią na różne sposoby. Jedni ją odrzucą, drudzy docenią. A sprzymierzeńców raczej warto mieć, bo bohaterka będzie musiała stawić czoła gigantom, którzy wprowadzili do tej krainy chaos. Wojaczkę zostawmy jednak na później!
Podróżowanie będzie oczywiście nieodłącznym elementem rozgrywki, dlatego warto powiedzieć, że Senua przybywa na dziesięciowieczną Islandię, co tłumaczyłoby tak przepiękne widoki. No co? Kocham te rejony i marzę, żeby w przyszłości je zobaczyć na własne oczy (twórcy odbyli już swoją podróż, żeby zasmakować tych wszystkich widoków). W tej chwili pozostaje mi Hellblade 2: Senua’s Saga. Co nie jest takie złe, ponieważ twórcy starali się pozostać wierni historycznym przesłankom, a samo odwzorowanie tamtejszych terenów wyszło całkiem nieźle.
Pamiętaj jednak, że to wciąż gra z elementami surrealistycznymi – bohaterka doświadcza psychozy, czyli widzi coś, czego inni nie. Nie wspominam także o jakże przyjemnych głosach z otoczenia, które siedzą w naszych głowach. Ogromne słowa pochwały należą się za ponowną współpracę z profesorem z Uniwersytetu z Cambridge oraz osobami doświadczającymi wspomnianej psychozy. To naprawdę dobra wiadomość, bo właśnie dzięki tej relacji jedynka była tak niepokojąca, klimatyczna i przerażająca.
Co dla mnie dziwne, pojawił się też fragment o projektowaniu walk. Twórcom zależało na tym, aby różniła się ona w kontynuacji, dlatego tym razem zobaczymy coś zupełnie nowego. Tutaj mam akurat pewien zgrzyt, bo ja tego wyłapać z materiałów nie mogę, dlatego z weryfikacją tych słów muszę czekać do premiery. Podoba mi się jednak nacisk na to, żeby nasza bohaterka walczy, aby przetrwać. Doskonale to widać na niektórych fragmentach. Senua dosłownie wyrywa się przeciwnikom, a animacje są dynamiczne i krwawe.
Na koniec pozostaje mi wspomnieć o dźwięku (binauralne audio), bo odgrywa niemałą rolę również w kontynuacji. W pierwszej części użyto trójwymiarowej technologii przestrzennej tylko do głosów w głowie Senui. W kontynuacji dorzucono do tego także muzykę. Można więc powiedzieć, że wszystko skupia się i obraca wokół osoby grającej. Dosłownie!
Jeśli chcielibyście poznać więcej szczegółów na temat gry Hellblade 2: Senua’s Saga, zapraszam do obejrzenia materiału. Warto to zrobić ze względu na naprawdę fajną prezentację gry, która poruszyła wiele tematów w bardzo szczegółowy i przystępny sposób. Właśnie tak powinno się demonstrować swoje produkty.
Minus? Po obejrzeniu mam ogromną ochotę na przyspieszenie czasu. Mimo że do 21 maja nie jest specjalnie daleko, chciałbym grę dorwać w swoje ręce już teraz. Ogromny minus za brak wydania fizycznego. Mam nadzieję, że będziemy świadkami zmiany tej decyzji. Przypominam, że gra zadebiutuje na konsole Xbox Series S/X i PC. Trafi także do usługi Game Pass.