Od dłuższego czasu wyczekiwałem nowych informacji na temat produkcji studia A44 Games. Dlaczego? Flintlock: The Siege of Dawn zapowiada się po prostu na przyjemnego średniaka. W moim oczach najświeższy zwiastun zdaje się to potwierdzać.
Po zobaczeniu pierwszego materiału z tytułowej produkcji, co miało miejsce kilka miesięcy temu, odniosłem wrażenie, że jest to wytwór pracy ekipy ze studia Spiders. Jeśli ktoś nie miał okazji jeszcze zapoznać się z portfolio francuskiej ekipy, polecam z całego serca nadrobić braki. Francuzi są odpowiedzialni za wyjątkowo przyjemne średniaki, takie jak Greedfall, Steelrising, Bound by Flame.
Każda z wymienionych przez mnie produkcji wyróżnia się nieco okrojoną rozgrywką, która oparta jest na dość przeciętnych animacjach. Do tego należy dodać mało angażujące historie klasy B. Pająkom wiele brakuje do ideału, ale to w żadnym stopniu nie umniejsza ich grom. Jest w nich coś na tyle przyciągającego, że pieniądze z portfela same wyskakują.
Flintlock: The Siege of Dawn na nowym materiale! Szczerze? Czekam i trzymam rękę na pulsie
Nie będę ukrywać, że długość nowego filmu mnie nieco rozczarowała. Na całe szczęście w sieci znajdziemy także kilkuminutowe fragmenty rozgrywki sprzed kilku miesięcy, które mogą nieco ten smutek uśmierzyć. Warto na nie zerknąć jeszcze z jednego powodu. Ręki uciąć sobie nie dam, ale postawić drobne na zakład mogę. Francuzi dopieścili swoją grę. Przynajmniej tak wynika z najświeższego materiału wideo.
Poza kilkoma fragmentami, które przedstawiają dosyć ciekawe ujęcia, znalazło się miejsce na krótkie urywki rozgrywki. Na ich podstawię mogę powiedzieć, iż stała się ona zdecydowanie płynniejsza. Mam tutaj na myśli przede wszystkim starcia z urozmaiconymi przeciwnikami, ponieważ animacje ciosów czy finiszerów wydają się zaskakująco przyjemne w odbiorze. Dodatkowo zwróciłem uwagę na “ciężar” zadawanych ciosów, które od teraz wydają się dosyć rzeczywiste i realne.
– Dokładamy wszelkich starań, aby zapewnić niesamowitą wierność wizualną do ożywienia świata Flintlocka i zapewnienia satysfakcjonujących, emocjonujących wrażeń z bitw – mówi Simon Dasan, który jest dyrektorem kreatywnym studia.
Muszę tutaj pochwalić deweloperów, ponieważ po obejrzeniu materiału po raz drugi wychwyciłem kilka istotnych detali. Przede wszystkim możemy liczyć na całkiem pokaźną liczbę finiszerów, które zmieniają się w zależności od pokonywanego przeciwnika. To samo dotyczy trzymanej broni: czasem łupniemy siekierą, czasem wystrzelimy kulę. W tle natomiast migają dosyć klimatyczne i różnorodne lokacje.
Przy tym temacie warto na chwilę zawiesić oko, bo obszary przemierzane przez bohaterkę wydają się naprawdę interesujące. Z jednej strony przemierzamy skalne wzgórza oprószone śniegiem, z drugiej strony przemierzamy słoneczne rejony jakiegoś starożytnego miasta. Przynajmniej takie wrażenie odniosłem po zobaczeniu kilku materiałów. Co by nie mówić, świat Flintlock: The Siege of Dawn zapowiada się na wyjątkową kreatywność twórców. Doceniam.
Flintlock: The Siege of Dawn w kilku słowach
Jeśli spojrzymy na warstwę fabularną, wspomniane miejsca nie są czymś specjalnie zaskakującym. W tym przygodowym erpegu akcji możemy wziąć udział w starciu broni i bogów. Tak, brzmi to dosyć enigmatycznie i skrótowy opis wcale nie odpowiada na większość pytań. Wiemy tylko, że otworzyły się wrota do wielkich czeluści, które uwolniły bogów i armie umarłych. Dzień jak co dzień, powiedzieliby gracze, nie?
Pokonanie wrogów, uratowanie świata i zamknięcie wrót przypadnie Nor Vanek, elitarnej członkini armii Koalicji. Co ciekawe, bohaterka nie będzie osamotniona, ponieważ u jej boku będzie kroczyć całkiem przyjazny stworek przypominający lisa. W tytułowym materiale możemy zauważyć nawet animację lotu, która jest możliwa dzięki naszemu towarzyszowi. Ciekawe, jak wiele jeszcze potrafi?
Do pokonania bogów potrzebne będą odpowiednie narzędzia, dlatego Nor potrafi korzystać z topora, broni palnej oraz magii. Według opisu gry możemy liczyć na potężne kombinacje, których należy się uprzednio nauczyć. Kurczę, brzmi to fajnie. Przypomina mi to rozbudowaną walkę z gry Darksiders 2. Widzieliśmy już w innych materiałach, że podczas eksploracji napotkamy się na wiele gratów do zebrania, więc nie powinniśmy narzekać.
Na zakończenie zwiastuna pojawiła się istotna informacja dotyczą daty premiery gry Flintlock: The Siege of Dawn. W zabójcę bogów wcielimy się dopiero w połowie 2024 roku, wszakże samo lato nie mówi zbyt wiele, prawda? Warto tutaj podkreślić, że data premiery była już przekładana. Według mojej oceny była to wówczas decyzja całkiem słuszna, ponieważ w udostępnionych fragmentach rozgrywki zgrzytało od różnego rodzaju chrupnięć. No i same animacje pozostawiały wiele do życzenia. Na całe szczęście studio zdaje sobie sprawę z problemów.