W styczniu 2003 roku światu została zaprezentowana przeglądarka Safari. Zrobił to sam Steve Jobs, obiecując wiele, ale przede wszystkim, to, że to najszybsza przeglądarka na ich system operacyjny. I najpewniej tak było, bo sam korzystam z niej od lat i uważam, że to dla mnie najlepsza przeglądarka internetowa.
Moje przygody z przeglądarkami internetowymi były dość burzliwe. Byłem wiernym i ogromnym fanem Firefox, gdy tylko się pojawił. Miało to być narzędzie dla profesjonalistów, stanowiące doskonałą alternatywę dla złego i niefunkcjonalnego Internet Explorera. Tak też było w praktyce, bo Firefox uwielbiałem i korzystałem przez wiele lat, robiąc tylko chwilowe skoki w objęcia Opery. Pamiętam jeszcze staruszka Netscape, ale korzystałem z niego tylko przez chwilę, by uciec od Microsoftu.
Oczywiście kiedy kilka lat później pojawił się Chrome, byłem dość oporny na przesiadkę, ale równie zainteresowany tym, co stworzyło Google. Ostatecznie przeskoczyłem w objęcia Google, pozostawiając Firefoxa i to, co mnie trzymało, czyli plugin Firebuga, który natywnie Google miało zaimplementowane w swoim rozwiązaniu. Potem było już tylko lepiej, bo skończyłem z macOS i… Safari.
Kiedy w końcu domowe budżety pozwoliły mi na zakup pierwszego sprzętu od Apple, byłem zafascynowany tym, jak sprawnie wszystko działało. Wytrzymała bateria, responsywny system operacyjny, wszystko było totalnie inne, w wielu aspektach lepsze, ale nie we wszystkich. Zawsze miałem ogromny problem, w jaki sposób instalowane i odinstalowywane są aplikację i nie trzymało się to dla mnie kupy. Miałem poczucie chaosu, w Windowsie było to rozwiązane dużo lepiej. Pierwsza przygoda z Safari też była ciekawym doświadczeniem, ale nie polubiliśmy się, siła przyzwyczajeń zrobiła swoje.
Nie pamiętam kiedy właściwie porzuciłem Chrome i ostatecznie korzystałem już tylko z Safari, ale było to lata świetlne temu i zostało tak do dzisiaj. Oczywiście mam świadomość, że branżowi specjaliści raczej co do zasady bojkotują Safari, jako niechciane dziecię i faktycznie pare pięknych lat temu, przeglądarka ta spędzała sen z powiek web-developerom i dopasowaniem zgodność stron internetowych, do kapryśnego sposobu interpretowania przez nią stron, ale od tamtego czasu sporo się zmieniło.
Safari kończy 20 lat
To właśnie sam Steve Jobs 20 lat temu, na początku stycznia zaprezentował światu nową przeglądarkę od Apple. Obiecując, że to najszybsza i najlepsza przeglądarka na ich system operacyjny. W zestawieniu pojawił się Internet Explorer, Netscape czy mało komu znana Chimera.
Oprócz prędkości działania prawdziwą nowością miała być obecność managera zakładek czy co teraz może brzmieć dość zabawnie: możliwość przesuwania zakładek/kart z uruchomionymi stronami internetowymi. Bardzo gorąco Wam polecam obejrzeć materiał z premiery, bo taki się uchował na Youtube:
Od 2003 roku doczekaliśmy się raptem 15 wydań przeglądarki, która chyba nie do końca uczestniczyła w początkowej walce między Firefoxem i Chrome, zostając gdzieś z boku, dostają aktualizację właściwie tylko przy aktualizacji całego systemu operacyjnego. Ja korzystam z niej do dziś, uwielbiam i cenię za prostotę, wydajność i możliwości (tryb programowania) i nie mam potrzeby korzystania z alternatywnych rozwiązań (chociaż nie dajmy się zwariować, Chrome jest na dysku i czasami włączam, by sprawdzić, czy wszystko działa poprawnie, po zmianach CSSów ;) ).