W całym swoim pięknie iPhone Air ma też wady. Pierwsze wrażenia po dwóch dniach zabawy
Od premiery nowych modeli minął już prawie miesiąc. Udało mi się w końcu położyć ręce na iPhonie Air, który jest całkiem nowym modelem. Jest tak inny, że w jego nazwie nie pojawia się numer serii. Po dwóch dniach z urządzeniem mam garść pierwszych przemyśleń.

Apple rozbrykało się w tym roku, jeśli chodzi o premierę iPhone’a 17. Nowe modele Pro stworzono z aluminium zamiast tytanu i w całkiem nowej formie, którą nie każdy pokochał. Jest za to turbo dopakowany pod względem sprzętowym i znacząco mocniejszy pod względem wydajności od poprzednika. Z lineupu zniknął model bazowy z plusem, ale za to pojawił się całkiem nowy, ultrasmukły Air. To bardzo ciekawe i skrajne urządzenie, które, mimo że oferuje sporo, to może zaskoczyć poprzednich użytkowników smartfonów Apple.
Całkiem nowy iPhone Air
Każdy iPhone ma numerek serii, nawet podstawowy iPhone 16e. iPhone Air jest tu jednak wyjątkiem. Co prawda może się wydawać, że zastępuje on model 17 Plus, ale tak naprawdę to błąd. Air to całkiem nowe urządzenie, które ma być lekkie pod każdym względem. To jak iPady Air i MacBooki Air, które nigdy nie nosiły numerka.
Zaskakująca jest też pozycjonowanie tego sprzętu. W zasadzie ma on kilka cech modelu bazowego, pod kilkoma innymi jest nawet gorszy, ale wiele czerpie też z modelu Pro.

Cena urządzenia (zaczynająca się od 5299 zł) również zbliża go bardziej do modelu Pro niż bazowej 17-stki. Żeby jeszcze lepiej zrozumieć, jak totalnie inny jest Air, trzeba przyjrzeć się specyfikacji.
Sprzętowo to coś całkiem innego

Apple iPhone Air ma tylko jeden obiektyw aparatu, który odpowiada ogniskowej 26 mm dla tradycyjnej fotografii. Air pozwala jednak na uzyskanie hybrydowego zoomu 2x – dzięki temu, że dysponuje aparatem Fusion o rozdzielczości 48 MP. Nowy iPhone 17 (ten bazowy) dysponuje już dwoma oczkami Fusion, które pozwalają na osiągnięcie 5x zoomu. Topowy Pro Pro Max dysponują trzema oczkami Fusion 48 MP i oferują aż 8-krotny bezstratny zoom (ekwiwalent ogniskowej 200 mm).
Wyświetlacz modelu Air jest większy od modelu iPhone 17 Pro (6,3 cala) i mniejszy od modelu 17 Pro Max (6,9 cala). Wszystkie modele pokazane we wrześniu mają jednak takie same parametry, gdyż są to ekranu z technologią Pro Display (tu beneficjentem jest niewątpliwie model bazowy, który poprzednio tą technologią nie dysponował).
Jeśli chodzi o samą budowę, to model Air ma tytanową ramę i rdzeń. Model bazowy i Pro (w tym Max) są przeprojektowane i wykonane z aluminium. Niektórzy twierdzą, że to popsuło stylistykę iPhone’a. Ma to jednak konkretną zaletę — urządzenie łatwiej odprowadza ciepło (model Pro ma dodatkowo komorę parową, która studzi urządzenie), dzięki czemu jest turbo wydajne w połączeniu z nowym procesorem.
Tu przechodzimy płynnie to innego faktu. Apple iPhone Air ma procesor A19 Pro. Jest więc pod względem wydajności lepszy od bazowego modelu. Jest jednak również gorszy od wersji Pro, która posiada jeden rdzeń GPU więcej. Sporą różnicą jest też zastosowanie USB 2.0 tak jak modelu bazowym iPhone 17, a nie 3.0 jak w modelu Pro. Największym zaskoczeniem jest jednak to, że iPhone Air ma głośnik mono jak w iPhonie 16e. Apple stosowało dotychczas głośniki stereo już od kilku generacji — ma go zarówno model 17 jak i wersje Pro, oraz ich poprzednicy.
Jeśli chodzi o warianty pamięci oraz aparat do selfie. Każdy z nowych modeli zaprezentowanych we wrześniu, dysponuje takimi sami możliwościami.
Najpiękniejszy iPhone od dawna

Pora przejść do sedna i wrażeń. Uwielbiam wygląd mojego obecnego Phone’a 16 Pro. Ramka w kolorze naturalnego tytanu świetnie licuje z szarym kolorem. Muszę powiedzieć, że to chyba najpiękniejszy iPhone, jakiego miałem od czasu iPhona XR w wersji RED. Nowa seria (zarówno model podstawowy jak i Pro) podobają mi się znacznie mniej. Zaskoczeniem jest jednak model Air, który przyćmiewa nawet szesnastkę.
Jest tytanowy, a jego wersje kolorystyczne starannie dopasowane do ogólnej formy urządzenia. Kolory są lekkie i zwiewne (no może oprócz klasycznej czerni). Wersja, którą widzicie na zdjęciach, jest błękitna. Mając go teraz przed sobą na biurku, można pomylić go z wersją białą. Niebieski kolor to tylko delikatne zabarwienie.
Druga rzecz, która się rzuca w oczy obudowa o grubości zaledwie 5,6 mm. Trzymając w ręce smartfon, ma się przedziwne wrażenie. Testowałem już Samsunga S25 Edge, ale był on dwa milimetry grubszy. Tu dziwne uczucie trzymania kawałka zimnego szkła jest jeszcze bardziej imersyjne — nie zrozumcie mnie jednak źle — to uczucie naprawdę dziwnie wspaniałe.

Wspaniałe dla osób przywiązujących detale jest nie tylko poczucie smukłości, ale również symetryczność konstrukcji. To pierwszy iPhone od dawna, który posiada u spodu symetrycznie umieszczone wycięcia mikrofonu i port USB. Dla wielu nie ma to znaczenia, ale jeśli zastanawiasz się nad Airem, to pewnie zwracasz uwagę na takie detale. Tylny panel urządzenia jest matowy a wyspa aparatu to ceramiczna wypukłość, która skrywa oczko aparatu Fusion 48 MP, mikrofon oraz lampę LED. To rozwiązanie, które jest czyste, minimalistyczne i nie może się nie podobać. Jednym zdaniem — to najpiękniejszy iPhone od dawna!
Bardzo pierwsze wrażenia

Po dwóch dniach jest jednak kilka rzeczy, które mnie zastanawia.
Po pierwsze: bateria, która jest widocznie mniejsza od pozostałych modeli. W pierwszy dzień zaraz po skonfigurowaniu zjadło mi ją od razu. Możliwe jednak, że powodem było przenoszenie danych, instalowanie aplikacji oraz aktualizacje systemu — wiadomo, że to zawsze trwa dłużej. W każdym razie będę obserwował sytuację.
Po drugie: dedykowany akumulator Apple iPhone Air MagSafe Battery. To jest ewenement na wielu poziomach. Po pierwsze jest ona dedykowana tylko wersji Air i nie współpracuje z innymi modelami. Oczywiście możesz położyć przykładowo iPhone’a Pro Max na baterii i ładowanie się rozpocznie, nie da się jednak magnetycznie doczepić powerbanku do obudowy smartfonu, bo przeszkadza tu wyspa aparatów. Uwaga! Apple iPhone Air MagSafe Battery doskonale działa jednak z Google Pixel 10 Pro XL!

Po trzecie: sprawa to etui. Apple w przypadku iPhone’a Air znów przywraca na rynek tak zwane bumpery, czyli ochronne ramki. Ma to wielki sens, iPhone w pełnym etui gubi sporo swojego piękna. Serio!
Po czwarte: dźwięk z głośnika. Tu byłem mocno zaskoczony, bo poczułem różnicę. Wszystkie iPhone’y oprócz 16e posiadają głośniki stereo (umieszczone z góry i u dołu obudowy). Dzięki temu można cieszyć się precyzyjnym, głośnym i angażującym dźwiękiem. Apple iPhone Air ma tylko jedne głośnik. Dźwięk jest cichszy i nie ma w nim tej energii. Czy będzie mi to przeszkadzało po dłuższym czasie? Zobaczymy.
Po piąte: aparat i kamera. Zacznę od kamery do Selfie. Nowy moduł Center Stage z 18 MP jest rewelacyjny. Dale wiele nowości: ultraszeroki kąt obrazu, nagrywanie w pionie i poziomie (kwadratowa matryca), centrowanie kadru (podąża za osobą w kadrze), nagrywanie dwoma aparatami naraz i ma mega stabilizację. To tylko rzeczy, które zauważyłem na pierwszy rzut oka! Pewnie będzie tego więcej. Trochę skołowany jestem tym, że Air ma tylko jedno oczko główne. Na szczęście jest to aparat Fusion 48 MP z 2x zoomem i obiektywem o ogniskowej 26 mm. Już teraz brakuje mi dwóch rzeczy — szerokiego kąta oraz trybu makro. Czy się do tego przyzwyczaję, zobaczymy po kilku tygodniach, gdy wrócę z pełną recenzją.
P.S. Zapomniałbym! Nowy iPhone Air nie ma fizycznego gniazda dla karty SIM. Nie było tu problemu – załatwiłem sobie eSIM-a bez wychodzenia z domu w kilka chwil.