Przyznam, że jeśli tak ma wyglądać odbudowywanie zaufania wśród użytkowników Facebooka, to życzę powodzenia. Facebook w ostatnich miesiącach (jak nie latach) zanotował szereg wpadek wizerunkowych, głównie opartych na kwestiach prywatności na portalu. Jakby tego było mało, kolejną już łyżkę dziegciu do beczki miodu dodaje prawnik Facebooka.
Mark Zuckerberg nie spodziewał się, że kiedy będzie ogłaszał na spotkaniu akcjonariuszy, że pragnie budować „platformę społecznościową skoncentrowaną na prywatności”, to jeden z jego prawników wbije mu nóż w plecy. Wszystko odbywało się podczas przesłuchania w sprawie pozwu zbiorowego o dostęp do danych użytkowników Facebooka przez firmę Analytica.
Prawnik firmy, Orin Snyder przyznał, że „nie ma mowy o naruszeniu prywatności, ponieważ prywatności na Facebooku nie ma”. Próbował w ten sposób przekonać sąd do odrzucenia pozwu. Nie zdawał sobie jednak sprawy ze znaczenia swoich słów. Dodał, że użytkownicy wyrazili zgodę na udostępnianie swoich danych osobom trzecim.
„Trzeba pilnować ustawień, aby mieć uzasadnione oczekiwania prywatności”.
Takie tłumaczenia zdają się aroganckie. Wypowiedź nijak trzyma się narzuconej przez Zuckerberga teorii o budowaniu portalu opartego o prywatność:
„Jednym z głównych tematów, które będziemy kontynuować przez następne 5-10 lat, jest stworzenie wizji platformy społecznej skoncentrowanej na prywatności”.
Dodał także, że mimo że Facebook jest w dużej mierze publiczny niczym „cyfrowy rynek miejski”, to prywatność będzie głównym celem strategii produktowej firmy na nadchodzące lata. Odmienne zdanie miał prawnik Facebooka, twierdząc przed Sędzią, że „dzieląc się czymś z dużą grupą ludzi (obserwatorzy na Facebooku), traci się prawo do prywatności”.
Zuckerberg dostał cios z najmniej spodziewanej strony, ale raczej nie odpuści swojego zaangażowania w prywatność na portalu. Już w kwietniu zapowiedział, że „przyszłość jest prywatna” podczas konferencji deweloperów Facebook F8. Wprowadzono wtedy sześć kroków, które doprowadzą firmę do pełnej prywatności danych. A prywatność, jak wiemy, nie jest zbyt opłacalna, jeśli weźmiemy pod uwagę kwestie biznesowe. Nasze dane, a także my sami jesteśmy cennym produktem w wielu obszarach internetu. Sam Facebook zarobił prawie 17 miliardów dolarów z reklam tylko w ostatnim kwartale 2018 roku. Trudno zatem dziwić się firmie, że próbuje ratować swój wizerunek.