Starlink Elona Muska, jest obecnie bezkonkurencyjnym rozwiązaniem w swoim wartym miliardy dolarów segmencie. Europa zauważa, że w dobie deglobalizacji ważna jest nie tylko niezależność energetyczna, ale i technologiczna. Dlatego postawimy na własne rozwiązania.

Choć Europę i Stany Zjednoczone wciąż łączy wielopokoleniowy sojusz, jego przyszłość bywa coraz częściej kwestionowana. Uważam, że stwierdzenie, iż Stary Kontynent jest technologicznie uzależniony od USA, nie jest przesadzone i coraz więcej osób mających na tę sytuację realny wpływ zaczyna to dostrzegać. Co równie istotne, infrastruktura sieciowa w naszym regionie wystawiona jest na ataki i akty sabotażu, o czym przekonaliśmy się w ostatnim czasie przy okazji incydentu na Bałtyku.

Mimo że Unia Europejska nie dysponuje tak dużym budżetem jak NASA i żadna z europejskich firm nie może poszczycić się sukcesami porównywalnymi ze SpaceX, w dalszym ciągu zależy nam na obecności w przestrzeni kosmicznej i rozwijaniu technologii związanej z tą branżą. Jednym z przykładów jest podpisana właśnie umowa o wartości 10,6 miliarda euro.

Konstelacja satelitów zapewni Europejczykom dostęp do Internetu

Komisja Europejska poinformowała o zawarciu umowy na umieszczenie na niskiej i średniej orbicie Ziemi konstelacji 290 satelitów w ramach programu IRIS² (Infrastructure for Resilience, Interconnectivity and Security by Satellite). Z racji wielkości projektu, który byłby trudny do zrealizowania przez pojedynczą firmę powołano do życia konsorcjum o nazwie SpaceRISE, w skład którego wchodzą operatorzy satelitarni tacy jak SES, Eutelsat oraz Hispasat, a także giganci odpowiedzialni za infrastrukturę jak Airbus czy Deutsche Telekom. Ten publiczno-prywatny podmiot dostarczy niezależne i dostępne w każdym zakątku kontynentu połączenie z Internetem na podobnej zasadzie jak robi to obecnie Starlink.

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!

Priorytetem jest zaspokojenie potrzeb klientów rządowych i korporacyjnych, choć oglądając powyższy materiał wideo, nietrudno odnieść wrażenie, że głównym odbiorcą systemu gdy tylko ten zacznie działać, będzie wojsko. Na stronach KE możemy przeczytać, że system będzie pracował na rzecz agencji nadzorczych (np. ochrony granic i szlaków morskich), jednostek zarządzania kryzysowego (pomoc humanitarna), łączenia i ochrony kluczowej infrastruktury (jako przykład podano zabezpieczoną komunikację dla ambasad UE) oraz oczywiście bezpieczeństwa i obrony.

Nie zapomniano także o udostępnieniu Internetu na obszarach wiejskich, na których dzisiaj trudno o łącza o odpowiedniej przepustowości. Docelowo, satelitarny internet ma być dostępny dla każdego Europejczyka. Obecne przewidywania mówią, że program zostanie w pełni uruchomiony w 2030 roku. Radości z powołania projektu do życia nie kryją europejscy urzędnicy. Henna Virkkunen wiceprzewodnicząca KE ds. suwerenności technologicznej, bezpieczeństwa i demokracji powiedziała:

Ta najnowocześniejsza konstelacja będzie chronić naszą infrastrukturę krytyczną, łączyć najbardziej oddalone obszary i zwiększać strategiczną autonomię Europy. Współpracując z konsorcjum SpaceRISE, demonstrujemy siłę współpracy publiczno-prywatnej w celu napędzania innowacji i dostarczania wymiernych korzyści wszystkim Europejczykom.

Powstanie europejskiej konstelacji satelitów zapewniających bezpieczną i szybką komunikację jest bardzo ważne ze strategicznego punktu widzenia, o czym przekonaliśmy się w na początku 2022 roku, gdy dostarczone na Ukrainę Starlinki stały się kluczowym elementem obrony i zarządzania polem walki.  Co ciekawe, nawet amerykańscy urzędnicy liczą na to, że produkt oferowany przez Elona Muska doczeka się poważnej konkurencji. We wrześniu tego roku przewodnicząca Federalnej Komisji Łączności Jessica Rosenworcel powiedziała, że rynek telekomunikacji powinien być konkurencyjny, bo tylko dzięki obecności na nim wielu podmiotów będzie mógł się rozwijać i dostarczać innowacyjne rozwiązani w najlepszej cenie.

Starlink MINI na zdjęciach. Internet satelitarny, który zmieścisz w plecaku

Choć europejski projekt swoim rozmiarem nie przyćmi amerykańskiego (Elon Musk ma już na orbicie 7000 satelitów), to warto zwrócić uwagę na to, że o ile rynek jako twór niematerialny pomieści nieskończenie wiele konkurujących podmiotów, o tyle ziemska orbita ma ograniczoną pojemność. Temat kosmicznych śmieci i „tłoku” w bliskiej nam przestrzeni kosmicznej jest poważnym zagadnieniem, nad którym pochyla się między innymi Europejska Agencja Kosmiczna. Instytucja ta szacuje, że na orbicie znajduje się w tej chwili nawet 900 000 większych niż 1 cm fragmentów różnego rodzaju obiektów, które wysłaliśmy w kosmos.

Każdy taki odłamek może być niebezpieczny dla kolejnych umieszczanych na orbicie satelitów i w najgorszym wypadku doprowadzić do upadku satelity. Pozostaje mieć nadzieję, że z potwornego zaśmiecenia oceanów, do którego jako ludzkość doprowadziliśmy, wyciągnięto odpowiednie wnioski i sytuacja nie powtórzy się w przestrzeni nad naszymi głowami.