Apple ma duży problem natury prawnej z m.in. z iMessage. Nie byłoby w tej informacji niczego nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że sprawa trafi na wokandę w USA, a nie w Europie.

Departament Sprawiedliwości w USA zawstydził europejskich urzędników, kierując do sądu pozew przeciwko Apple. Chodzi o stosowanie praktyk monopolistycznych na tamtejszym rynku. Wśród długiej listy zarzutów na pierwszy plan wybija się iMessage, a konkretnie o to, że co do zasady komunikator nie działa poza ekosystemem amerykańskiego producenta.

Pod koniec ubiegłego roku, Daniel informował Was, że Unia Europejska wycofała się z podobnego pomysłu, uznając, że iMessage jest zbyt małe, by można było objąć tę usługę specjalnym nadzorem, a w konsekwencji wymusić jej kompatybilność z innymi platformami internetowymi. Za oceanem sprawa wygląda zgoła inaczej, ponieważ tam iOS może pochwalić się udziałem w rynku na poziomie 60%.

Apple oskarżone o łamanie prawa antymonopolowego w USA – winne iMessage, polityka w App Store i Apple Pay

Zanim przejdziemy do szczegółów pozwu, warto zdać sobie sprawę z faktu, że w USA wciąż bardzo popularną formą komunikacji są wiadomości tekstowe (SMS), dlatego statystyczny użytkownik smartfona w Ameryce w zdecydowanie częściej niż Europejczyk będzie szukał w menu telefonu aplikacji o nazwie Wiadomości. Znajdzie ją zarówno w iPhonie (iMessage) jak i każdym smartfonie z Androidem (aplikacja od Google). Powszechne na Starym Kontynencie komunikatory internetowe nie są pierwszym wyborem użytkowników w USA. Z tego też powodu, to właśnie w Stanach Zjednoczonych, sprawa niebieskich i zielonych „bąbelków” jest tak istotna, ponieważ kolor tła tekstu pozostaje jedynym, wyraźnym rozróżnieniem dzielącym użytkowników iPhone’ów i smartfonów innych producentów.

iMessage

Pozew przeciwko Apple wpisuje się niejako w przestrzeń tego kuriozalnego konfliktu, chociaż tym razem, to nie o kolory czatów tutaj chodzi. Urzędnicy Departamentu Sprawiedliwości dopatrzyli się stosowania przez Apple praktyk monopolistycznych w związku z iMessage. Uznano, że firma wykorzystała swoją dominującą pozycję rynkową i w pewien sposób uzależniła użytkowników od swojego ekosystemu. Środkiem do tego stał się właśnie komunikator, z którego użytkownik nie może korzystać na smartfonach z Androidem. To ograniczenie, wedle prawników Departamentu ma powodować w konsumentach poczucie, że konkurencyjnym produktom czegoś brakuje, w jakby nie patrzeć podstawowej funkcjonalności, jaką jest możliwość wysyłania wiadomości.

Prokurator Generalny podczas wystąpienia powiedział:

Antykonkurencyjne zachowanie obejmuje również utrudnianie wymiany wiadomości z użytkownikami innych produktów. Odbywa się to poprzez zmniejszenie funkcjonalności aplikacji do przesyłania wiadomości.  W ten sposób Apple świadomie i celowo obniża jakość, prywatność i bezpieczeństwo swoich użytkowników. Na przykład, jeśli użytkownik iPhone’a wysyła wiadomość do użytkownika innego niż iPhone, w Wiadomościach Apple, tekst pojawia się nie tylko jako zielona bańka, ale zawiera ograniczoną funkcjonalność. Rozmowa nie jest szyfrowana. Filmy są rozpikselowane i ziarniste, a użytkownicy nie mogą edytować wiadomości ani widzieć wskaźnika informującego, że druga osoba pisze tekst. W rezultacie użytkownicy iPhone’a postrzegają konkurencyjne smartfony jako niższej jakości.

Szukasz pomocy lub informacji o produktach Apple? Firma właśnie odpaliła świetną wyszukiwarkę produktów, informacji i dokumentów

To jednak nie wszystko. Monopolistyczne praktyki miały dotyczyć także braku dostępności iMessage na smartwatchach innych producentów. O ile zegarki z WearOS działały z iPhone’ami, przekazując powiadomienia i potrafiły wymieniać się na przykład danymi o stanie zdrowia, o tyle korzystanie z niebieskiego komunikatora nie funkcjonowało. Brak możliwości używania iMessage poza iPhonem i Apple Watch mają stanowić istotną przeszkodę dla użytkowników, w swobodnym wyborze sprzętu, z jakiego chcą korzystać i zdaniem prokuratorów znacząco utrudniają konsumentom opuszczenie ekosystemu.

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!

Lista zarzutów wobec Apple nie kończy się jednak na ograniczeniach w dostępności iMessage. Departament Sprawiedliwości zawarł w pozwie zarzuty związanie z systemem opłat pobieranych od deweloperów w App Store, uznał, że zablokowanie możliwości korzystania z modułu NFC do płatności innym sposobem niż Apple Pay także jest zabronioną, monopolistyczną praktyką oraz stwierdził, że Apple celowo blokuje aplikacje do streamingu gier, ponieważ dzięki tego typu usługom, sprzęt o niższych parametrach „wystarcza” klientom na dłużej, a firmie ma zależeć na tym, by użytkownicy jak najczęściej wymieniali smartfony na nowe modele. Pozwanie Apple wzbudziło w USA spore poruszenie, trafiając na czołówki programów informacyjnych. Oglądając powyższe wideo trudno nie zauważyć, jak emocjonujące jest to wydarzenie. Do sprawy zdążył już odnieść się rzecznik Apple, Fred Sainz:

Ten pozew zagraża temu, kim jesteśmy i zasadom, które wyróżniają produkty Apple na wysoce konkurencyjnych rynkach. Pozew stanowi niebezpieczny precedens umożliwiający rządowi branie udziału w projektowaniu technologii dla ludzi.

Batalia sądowa z pewnością nie będzie krótka, a w krótkim terminie jedynymi beneficjentami procesu będą prawnicy reprezentujący Apple, którzy z pewnością na wykonanej pracy dobrze zarobią, a ich honoraria sfinansują nabywcy kolejnej generacji iPhone’ów. Wysiłki drugiej strony opłaci za to amerykański podatnik. A czy użytkownicy smartfonów zyskają dzięki tej sprawie i w będą mogli korzystać z lepszej jakości usług? Chętnie poznam Waszą opinię, którą możecie podzielić się w komentarzach.