Począwszy od 7 stycznia, Firefox umożliwi użytkownikom całkowite usunięcie wszystkich przechowywanych przez przeglądarkę danych. To kolejny ruch Mozilli w zakresie ochrony danych w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.

Kolejna, datowana na 7 stycznia, aktualizacja Firefoxa to przede wszystkim spora zmiana z zakresu prywatności. W interfejsie aplikacji pojawi się nowa funkcja, umożliwiająca użytkownikom usunięcie wszystkich zebranych do tej pory danych, wliczając w to także tzw. dane telemetryczne. Jest to dość specyficzny, nieuznawany przez większość podmiotów za prywatny rodzaj danych, zbieranych w celu usprawnienia działania przeglądarki.

Choć wprowadzenie jej jest bezpośrednio związane z CCPA — amerykańskim odpowiednikiem RODO, który właśnie wszedł w życie w Kalifornii — funkcja będzie dostępna globalnie. Jest to kolejny po wprowadzeniu domyślnej blokady trackerów internetowych krok Mozilli w kierunku zwiększenia prywatności użytkowników Firefoxa.

Niestety, na podobną funkcję w Chrome przyjdzie nam raczej poczekać

O ile w przypadku Firefoxa funkcja jest świetnym dopełnieniem aktualnej polityki Mozilli, podobne rozwiązanie w przypadku Google wciąż wydaje się nierealne. Po pierwsze: nie leży to w jego interesie. Chrome to jedna ze składowych części potężnego ekosystemu reklamowego, który napędzany jest danymi. Trudno wyobrazić sobie, aby gigant dobrowolnie naraził się na potężne straty finansowe. Zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę wcześniejsze naginanie prawa w tym zakresie.

Po drugie: wcale nie musi. Chrome jest wciąż najpopularniejszą przeglądarką świata, z gigantycznym udziałem rynkowym. Póki nie pojawi się gracz, który wyraźnie zagrozi tej pozycji, presja, aby sprostać nowym wymaganiom rynkowym, jest dość niewielka. Dochodzą do tego również nikłe naciski ze strony samych użytkowników. Co prawda świadomość z zakresu zbierania danych rośnie, jednak sama kwestia prywatności wciąż nie stanowi dla większości priorytetu. Jesteśmy dość pasywni, jeśli chodzi o kwestie zbierania naszych danych i najczęściej w zupełności wystarczają nam zapewnienia, że są one przechowywane w bezpieczny sposób.

Nie oznacza to jednak, że Google może pozwolić sobie na ciszę

Zmiana w nastawieniu użytkowników do kwestii prywatności, choć powolna, jest jednak niezaprzeczalna. Ubiegły rok pokazał, że zmiana działania w zakresie zbierania i przetwarzania danych jest nieunikniona. Udział w tym miał także sam Google, który wprowadził możliwość obsługi plików cookie w przeglądarce, a obecnie rozważa całkowitą rezygnację z nich.

Chrome nigdy nie będzie przeglądarką oferującą pełną prywatność. Google liczy jednak, że uda się wypracować rozwiązanie, które zadowoli wszystkie strony konfliktu – od użytkowników, poprzez wydawców, aż do samych reklamodawców. Jednym z najważniejszych projektów giganta jest obecnie opracowanie sposobu na efektywne targetowanie użytkowników reklamami przy wykorzystaniu jak najmniejszej liczby informacji o nich. Jest to jednak dość długi i żmudny proces, który wymaga zaangażowania całej branży reklamowej.