W tej sprawie od początku było coś nie tak. Nikt raczej nie spodziewał się tego, że Apple będzie zmuszone do wstrzymania sprzedaży Apple Watch 9 oraz Apple Watch Ultra 2. Dodatkowo administracja prezydenta USA nie chciała wesprzeć giganta, więc Masimo postawiło na swoim. Najważniejsze są jednak w tej sprawie dziwne fakty, które trafiły do sieci.
O całej sprawie pisaliśmy już kilkukrotnie. W tym tygodniu wspominałem, że Apple na kilka dni wróci do sprzedaży Apple Watch, bo taką dyspensę otrzyma od sądu apelacyjnego, który jeszcze raz przyjrzy się sprawie. Gigant chce zaktualizować oprogramowanie swoich produktów tak, aby nie naruszały one własności intelektualnej Masimo. Czy jest to możliwe? Nie wiemy. Może firma faktycznie usunie opcję mierzenia natlenienia krwi z aktualnych modeli.
Jak już wspomniałem, sąd zezwolił jednak na sprzedaż smart zegarków, ponieważ ponownie sprawę rozpatrzy. To natomiast oznacza, że zyskano czas na podjęcie kolejnych kroków.
Szef Masimo i prezydent Biden to przyjaciele
Wielokrotnie administracja prezydenta USA udzielała abolicji, umarzała sprawy oraz cofała werdykty sądowe w wielu sprawach. Z jednej strony może to podważać zasady praworządności, z drugiej strony chroni interesy kraju i dobro obywateli, które stawiane jest ponad nim. Podczas swojej prezydentury Barack Obama dwukrotnie zawetował wyrok sądu w sprawie patentowej Apple vs. Samsung (w przypadku iPhone’a 4 oraz iPhone’a 5s).
Takie sytuacje miały miejsce również w przypadku innych osób oraz firm z amerykańskiego podwórka. Apple przegrało sprawę przeciwko Masimo. Międzynarodowa Komisja Handlu (ITC) uznała, że gigant narusza własność intelektualną i skopiował bezprawnie funkcję mierzenia natlenienia krwi w Apple Watch 9 oraz Ultra 2. Apple odwołało się do administracji prezydenta Bidena licząc, że ten zawetuje wyrok i wstrzyma zakaz sprzedaży produktów firmy.
Biden miał czas do 26 grudnia, ale szybko zrozumieliśmy, że prezydent nie ma zamiaru tego robić. Trochę nas to zaskoczyło, bo wszyscy liczyli na akt łaski w sprawie najważniejszej amerykańskiej firmy.
Redakcja New York Post opublikowała ciekawy raport, który obfituje w bardzo śliskie dla tej sprawy fakty. Joe Biden oraz szef firmy Masimo, Joe Kiani, to bliscy przyjaciele. Jeśli jesteście ciekawi powiązań, to koniecznie sprawdźcie wspomniany artykuł.
Już w 2019 roku podczas jednej z imprez, na której przemawiali tytułowi panowie, prezydent USA powiedział, że uważa Joe Kiani’ego za „jednego z moich najbliższych przyjaciół”. Potwierdzają to również zdjęcia w artykule NYP. Widać na nich atak mediów na rodzinę Bidena, która uzyskała schronienie na prywatnym ranczo Joe Kiani’ego (które warte jest 50 milinów dolarów). Joe Kiani był również jednym z największych darczyńców Joe Bidena. Bezpośrednio zasilił on fundusz wyborczy Bidena (Biden Victory Fund) kwotą ponad miliona dolarów.
Łącznie rodzina Kianich przeznaczyła około 8 milionów datków na różne fundacje i organizacje kierowane przez demokratów. To czyni Kiani’ego jednym z największych i najważniejszych darczyńców. Robi to wrażenie, gdy bierze się pod uwagę, że normalnie takie datki nie przekraczają zwyczajowo kwot od 50 000 do 100 000 dolarów. Obecnie Biden znów zbiera środki na wyścig o prezydencki stołek. Dane z lipca mówią, że obecnie najhojniejszym datkiem jest ten opiewający na 890 000 dolarów. Na marginesie można też dodać, że aktualna lista zawiera również ten od Sama Altmana z OpenAI (200 000 dolarów).
To jednak nie koniec. Szef Masimo jest członkiem grupy doradczej gabinetu Joe Bidena i doradza mu w sprawach nowych technologii. Łatwo to sprawdzić, bo Joe Kiani ma swoją kartę na stronie Białego Domu. Carroline Kiani (jego córka) zaraz po skończeniu szkoły dostała pracę w gabinecie Joe Bidena. Związki Bidenów i Kianich ciągle się przeplatają. Głośna sprawa (a raczej afera) dotyczyła prezydenckiego syna, Huntera Bidena, który rzekomo zastawił swój komputer w sklepie komputerowym. To właśnie wtedy wyciekły dosyć istotne maile. Dzięki nim dowiedzieliśmy się o tym, że Kiami zaoferował siostrzenicy prezydenta Bidena pracę w firmie Masimo.
Sprawa wydaje się naprawdę śliska. Rzecznik firmy Masimo powiedział mediom, że ich szef nigdy nie wywierał wpływu na Joe Bidena w sprawnie konfliktu z Apple. Oskarżył za to Tima Cooka, który miał sam próbować podobnych sztuczek. Dodał również, że w tej sprawie nigdy nie chodziło o pieniądze, a jedynie o poszanowanie cudzej własności. Tutaj widzimy jednak kolejny fikołek, bo Masimo przecież zażądało od Apple aż 3,1 miliarda dolarów odszkodowania. Firma informowała też o możliwości zawarcia porozumienia i odblokowania sprzedaży Apple Watch. O co tu więc chodzi, jeśli nie właśnie o pieniądze?