Dwa lata temu pisałem, że fotografia Instant to siła, która ma całkiem nowy charakter. Niedawno, do naszych testów trafił świeżutki aparat natychmiastowy 2 w 1 Canon Zoemini S2.
Przeszło dwa lata temu, będąc mocno podekscytowany, napisałem o tym, że Canon zdecydował się wejść do świata aparatów natychmiastowych. Zrobił to z przytupem, prezentując aż 3 urządzenia z tej kategorii. W październiku zeszłego roku japoński gigant fotograficzny postanowił odświeżyć swój flagowy model i zaprezentował jego bezpośredniego następcę. Mowa o Canon Zoemini S2, który mam przyjemność dla Was (chociaż też dla siebie) testować.
Canon Zoemini S2: fotografia instant zamiast cyfrowych małpek
Nie ma już wątpliwości. Tanie aparaty cyfrowe na dobre zastąpione zostały przez nasze smartfony. Możliwości przeciętnego smartfona znacznie wykraczają poza to, co oferowała amatorska fotografia. Nie mam tu na myśli jedynie jakości zdjęć. Każdy smartfon pozwala również edytować nasze fotografie i natychmiast dzielić się z naszym bliskimi lub opublikować w którymś z serwisów społecznościowych.
Najlepszy aparat to ten, który masz w kieszeni. To znane powiedzenie, które ukuł Chase Jarvis – z resztą to też tytuł jego książki o fotografii. W 2009 roku gdy ją publikował, chyba nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę jak wielkie znaczenie, będzie miał ten zwrot na przyszłość rynku fotografii amatorskiej. Tanie aparaty zastąpione zostały tym, co faktycznie mieliśmy przy sobie.
To oczywiście pociągnęło szereg zmian, nie tylko w tym, jak wygląda aktualny rynek sprzętu, ale również w sposobie, w jaki postrzegamy fotografie. W trakcie tych zmian obserwowaliśmy zjawisko uwielbienia dla fotografii upośledzonej, gdy treść i forma była ważniejsza od wymuskanej jakości. Chociaż wszelkie przedsięwzięcia związane z tym trendem nadal dobrze funkcjonują (na rynku ciągle pojawiają się nowe produkty z nią związane), to iskra tego nowo-starego zjawiska chyba zgasła.
Sporo osób, w tym nasza redakcja tęskni za ulotną chwilą i uczuciem, które towarzyszyło świadomej fotografii. Sebastian zdecydował się na analoga. Ja poprosiłem Canona o aparat natychmiastowy Canon Zoemini S2.
Zink, czyli zero atramentu
Chce kupić aparat natychmiastowy. Zasadniczo do wyboru mam trzy systemy. Odrodzony Polaroid oferuje kilka nowych aparatów, na portalach aukcyjnych jest też mnóstwo używanego sprzętu. Kilka lat temu wznowiono produkcje kaset z filami dla tych aparatów. Mam starego Polaroid 600, ale nie używam go. Wspomniane kasety z filmami są stosunkowo drogie. Drugim systemem jest Instax od Fuji. Ten udało mi się poznać dzięki znajomym. Ostatnią niewiadomą był aparat od Canona.
Pisząc „od Canona”, mam właściwie na myśli Zink. Technologia ta ma już sporo lat, gdyż została stworzona w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku w… Polaroid. Firma szukała wtedy nowych rozwiązań. Miała ponad 100 pomysłów, które rozważano. Zink, czyli „zero ink”, to jedna z dwóch technologii, które rokowały najlepiej. W 2005 roku, wszyscy pracujący nad tym projektem przesunięci zostali do nowej firmy, która stała się całkiem niezależna od Polaroid (i dobrze, bo Polaroid miał wtedy sporo problemów). Zink, nie produkował jednak swojego sprzętu. Wolał licencjonować swoją technologię innym, i to był świetny ruch!
Zasada działania tej technologii jest prosta, chociaż to ponad 100 patentów w rękach Zink. Kluczem tej technologii jest specjalny papier, który posiada polimerową warstwę ochronną oraz dodatkowo 3 warstwy z kryształami bazowych kolorów — cyjan, magenta, żółty. Podczas druku głowica używa ciepła do aktywacji konkretnych kolorów. Wszystko to w przeciwieństwie do innych konkurencyjnych technologii druku termosublimacyjnego wykonywane jest w jednym cyklu (papier przechodzi przez głowicę tylko raz). Nie ma tu warstwy czarnej, ten kolor tworzony jest na zdjęciu poprzez nałożenie wszystkich trzech barwników. Czerń charakteryzuje się tu więc mniejszą intensywnością i lekkim różowym zabarwieniem.
Zdjęcia z drukarki ZINK są wodoodporne, można je ciąć w dowolny sposób i nie blakną z czasem. Są jednak czułe na wysokie temperatury. Papier ZINK dostępny jest jedynie w rozmiarze 2×3 cala (51×76 mm). Każde zdjęcie ZINK ma za to samoprzylepny podkład. To technologia idealna do ozdobienia lodówki, laptopa czy przekazania zdjęcia jako pamiątki w prezencie. ZINK jest też najkorzystniejszym rozwiązaniem do zdjęć natychmiastowych, jeśli bierze się pod uwagę cenę papieru. Oryginalny papier Canon to około 3 zł za zdjęcie (w przypadku zakupu 50 szt.). Na rynku są też materiały od innych producentów jak Xiaomi, które obniżą cenę jednego zdjęcia do 2 zł.
Drukarka Canon G640, czyli kombajn do druku fotograficznego – recenzja
W ten sposób na rynku pojawiło się kilka drukarek od największych firm – HP, Brothera, LG, a także Canona. Do tych firm zaczęło dołączać wiele innych mniej znanych, startupów, a nawet samo Xiaomi. Z upływem czasu i popularyzacją tego standardu druku pojawiło się też sporo ciekawego sprzętu. W tym również aparaty ze wbudowanym modułem drukującym ZINK – jak recenzowany Canon Zoemini S2.
Canon Zoemini S2 to coś więcej niż 2 w 1
Naprawdę. To ta sytuacja, która pozwala wykorzystać mi pracę w DailyWeb do realizacji własnych celów. Mając kontakt do Canona, poprosiłem konkretnie o ten aparat. Tęsknie za fotografią i tym czymś, co dawała, zanim zdominowały ją smartfony i beznamiętne selfie w sieciach społecznościowych. Ale do brzegu, do brzegu!
Canon Zoemini S2 to jak wspomniałem całkiem świeży sprzęt, zadebiutował jako następca modelu Zoemini S w październiku zeszłego roku. Canon nazwał w komunikacie dla prasy ten aparat „rozwinięciem”, więc nie ma tu przełomowych zmian. W sumie nawet ciężko byłoby mi wyobrazić sobie, co jeszcze można by tu ulepszyć lub upchnąć.
Zoemini S2 to aparat natychmiastowy, który posiada matrycę o rozdzielczości 8 MP i wbudowaną drukarkę ZINK (Zero Ink). Kaseta na papier mieści ładunek 10 szt. zdjęć. Po wykorzystaniu ładunku można je zapisywać na karcie pamięci microSD. Aparat posiada też na froncie doświetlenie LED oraz dodatkowo pierścień LED wspomagający wykonywanie portretów. Aby łatwo zrobić sobie selfie, front aparatu posiada, sporą lustrzaną sferę. Canon Zoemini S2 łączy się ze smartfonami za pośrednictwem Bluetooth 5.0.
Aplikacja na telefony wznosi sposób wykorzystywania aparatu na nowy poziom. Nie tylko wydrukujemy w niej zdjęcia z galerii telefonu, ale również te z karty pamięci oraz sieci społecznościowych. Co więcej, każde zdjęcie można ozdobić i wyedytować. Można też łączyć zdjęcia w wymyślne kolaże. Aplikacja pozwala oczywiście kontrolować ustawienia aparatu – w tym personalizować dźwięki. To jest jakaś abstrakcja! Mogłem nagrać dźwięk szczekającego psa i użyć jako dźwięku migawki lub włączania aparatu :D . Na koniec trzeba też wspomnieć, że aplikacja potrafi przechwytywać obraz z Zoemini — mamy tu więc podgląd na żywo tego, co widzi oczko aparatu Zoemini S2.
Aparat zasilany jest wbudowanym akumulatorem 700 mAh i można ładować go poprzez micro USB. Akumulator wystarcza zdaniem producenta na wydrukowanie 25 zdjęć. To według moich pierwszych testów realny opis.
Pierwsze wrażenia
Aparat Canon Zoemini S2 ma jakiś urok dawnych czasów. Chociaż zaprezentowano go w październiku zeszłego roku, sprawia wrażenie, jak gdyby mógł nas przenieść w młodzieńcze lata. Obudowa wykonana jest z plastiku, ale ma zielony metaliczny kolor. Robi świetne wrażenie na żywo. Sam aparat jest równie ciekawie wykonany – jest tu duże lusterko do selfie, którego obwódka jest doświetlającym pierścieniem LED (podobnym do tych od makrofotografii). Jest tu też wizjer, jak w nałogowych małpkach. Całość dopełnia dyskretny spust migawki oraz multi kolorowy, podłużny pasek LED informujący o stanie aparatu.
Paczka ze zdjęciami strasznie przypomina mi saszetki z kartami FIFA od Panini, które zbierało się za młodu. Każda z nich skrywa ładunek 10 zdjęć, które w całości mieszczą się w aparacie. Wystarczy wyciągnąć klapkę aparatu, załadować zdjęcia. Tyle! Aparat wypluje kartonik, który służy do kalibracji papieru i w zasadzie jest gotowy do pracy.
Praca z aparatem to już raczej zabawa. Zrobienie zdjęcia jest bajecznie proste — wystarczy nacisnąć spust migawki i poczekać chwilkę na wydruk. Znacznie więcej opcji aparat daje po zainstalowaniu dedykowanej aplikacji. Jej opis znajdziecie w pełnej recenzji.
Już po kilku chwilach z Canon Zoemini S2 można być pewnym, że to świetny sprzęt. Oczywiście jak każde urządzenie ma też kilka wad. Mimo to naprawdę Canon kolejny raz skradł moje serce.
Pełna recenzja już niebawem!
Popularne na dailyweb:
- Wyższy podatek dla informatyków. Skarbówka uznała, że programiści zarabiają zbyt dobrze
- Pokolenie Polonii 1 (i nie tylko) – nostalgiczny ranking bajek dzieciństwa część 1
- Największe odkrycie tego milenium. Archeolodzy wykopali ponad 3800-letnie smocze jajo.
- W jakiej kolejności oglądać Gwiezdne Wojny na Disney+?
- Fotograficzne porównanie: iPhone 14 Pro vs Samsung Galaxy S23 Ultra