Oura to jedna z pierwszych firm, które wprowadziły na rynek zaawansowywane fittrackery w formie smart ringów. Do pewnego momentu można było się zastanawiać, czy nie jest to tylko kolejny gadżet. Dołączenie do rywalizacji na tym rynku takich graczy jak Samsung, Xiaomi i Amazfit podkreśla trend, który staje się coraz popularniejszy.
Ostatnie kilka miesięcy to debiut wielkich film ze świata smartfonów, którzy zauważyli rosnący popyt na rynku smart ringów. Są jednak dwie firmy, które biją swoimi produktami nawet starych wyjadaczy to Oura oraz Ultrahuman. Ta pierwsza ukazała właśnie 4 generację swojego produktu. Poznajcie Oura Ring 4!
Oura Ring 4 – stabilny rozwój bez rewolucji
Widząc nową Oura Ring 4 nie można dostrzec specjalnych zmian w wyglądzie. Inteligentna obrączka ma te same wymiary co poprzednik. Szkoda, bo smart ringi w dzisiejszej formie są nadal odrobinę zbyt grube, by mówić o komforcie i porównywać je z wymiarami normalnej biżuterii.
Oura Ring 4 wykonana jest nadal z tytanu i dostępna w 6 wariantach wykończonych różnymi metalami szlachetnymi. Obrączki występują też w 12 rozmiarach. Co więc się zmieniło względem poprzednika? Tak naprawdę bardzo dużo. Przeprojektowano układ sensorów. Ich kształt zmieniono tak, by jeszcze dokładniej penetrował skórę, zbierając większą ilość. To dwukrotnie więcej ścieżek sygnałowych, które dostarczają dane do sensora. Sam sensor też jest nowy, co ma pomóc jeszcze bardziej zwiększyć dokładność pomiarów. Wraz z premierą Oura Ring 4 producent udostępnił wszystkim całkiem nową, przeprojektowaną aplikację na smartfony.
Oura Ring 4 chwali się, że w zależności od rozmiaru smart ring może zapewnić nawet 8 dni pracy na baterii. Coś, co ucieszy klientów to to, że Oura Ring 4 w bazowej wersji nie podrożała, utrzymuje się cenowo na tym samym poziomie 349 dolarów (około 1360 zł). Aby używać smartringa Oura nadal trzeba mieć wykupiony abonament w cenie 5,99 dolara miesięcznie lub 69,99 dolarów rocznie. Więcej informacji na stronie producenta.