Jakie są największe różnice między iPhone 13 Pro i 11 Pro? Przeczytacie o tym w naszych pierwszych wrażeniach z użytkowania najnowszego smartfona od Apple.
Przesiadki na nowszy smartfon zawsze w moim przypadku generując sporo emocji. Wiadomo, gadżeciarz i nowy gadżet. W tym roku nie żeby emocji nie było, ale było ich mniej. Oto 5 różnic, które w ramach pierwszych wrażeń wychwyciłem między generacją 11, a aktualną 13 najnowszego iPhone’a.
Nie wiedzieć czemu Apple postanowiło odejść od schematu wypuszczania całkowicie nowych smartfonów co drugi rok. Można szukać tego przyczyn w kontekście marketingowym. Otóż w końcu każdego roku teraz pokazują kolejny numerek, a więc budzenie oczekiwań w kontekście mnogich nowości po stronie klientów.
Sęk w tym, że nowości są, ale nie na tyle w przypadku najświeższego modelu, by uzyskał on osobny numerek, a raczej zasłużył na marne oznaczenie S. Stara prawda mówi, że jeśli nie wiadomo dlaczego, to najpewniej chodzi o pieniądze i tutaj raczej inaczej nie jest.
iPhone 13 Pro czy iPhone 11?
Osobiście przesiadam się z reguły co drugą generację smartfona, głównie ze względu na kwestie wytrzymałości baterii. W przypadku iPhone 11 Pro nie było z nią o dziwo dużo problemów, ale coraz częściej zdarzało się, że nie wytrzymywała całego dnia, szczególnie jeśli używałem jej nieco bardziej ponadnormatywnie. Podkreślę, że każdego dnia na telefonie nie wykonuję nic ponad kilka rozmów, kilkadziesiąt wiadomości na Messengerze i szczypta mediów społecznościowych.
Właśnie dostałem swojego iPhone 13 Pro, przed Wami szybki unboxing
A może tylko chcę sobie usprawiedliwić zakup nowego smartfona? Nie neguję, tak też może być 😉 W efekcie wylądowałem z iPhonem 13 Pro, który, powiedzmy sobie szczerze, wiele zmian nie przyniósł. Niemniej udało mi się znaleźć po tych kilku dniach główne różnice, które, mam nadzieję, pomogą właścicielom iPhone 11 w podjęciu decyzji, czy jednak warto poczekać na coś nowszego, czy jednak nie.
1. Większy ekran.
Większa powierzchnia ekranu to właściwie pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy kiedy iPhone 13 Pro trafia w nasze ręce. Nie było to oczywiście zaskoczenie, bo spodziewałem się gruntownej zmiany, i nie ukrywam, trochę na nią czekałem. Moja małżonka jest posiadaczką iPhone 12 i nieco zazdrosnym okiem patrzyłem na wielkość jej ekranu, a co za tym idzie – z pewnością nieco większy komfort pracy.
Wydawać by się mogło, że 0,3 cala to naprawdę niewiele, a jednak. Okazuje się, że tak niewielka różnica zmienia jednak sporo. Komfort pracy jest zdecydowanie większy, a, biorąc pod uwagę koszt, jakim jest nieco większe opakowanie telefonu, to niewielka cena, na którą ja się bez zastanowienia godzę.
Mamy również kwestię wielkości notcha, o której warto wspomnieć. Ale skłamałbym gdybym stwierdził, że to zmiana, którą zauważyłem od razu lub że wpłynęła w jakikolwiek sposób na moją pracę ze smartfonem.
2. Odświeżanie ekranu.
Nie jestem przekonany, czy nazwa dla tego punktu jest właściwa lub jak bardzo właściwa, ale sposób pracy z ekranem jest inny, dużo płynniejszy.
Oczywiście nawiązuję tutaj do 120-hercowego ekranu, który ma działać w sposób dynamiczny, jak się okazuje, póki co tylko dla natywnych aplikacji iOS. Niemniej przewijanie strony w Safari to ogromna różnica w stosunku do tego, jak to działo się w iPhonie 11 Pro. Działa to wyraźnie lepiej.
3. Zdjęcia i Night Shift.
Inaczej jest też w przypadku aparatów, a dokładniej – jakości zdjęć. Różnica jest ogromna, co najpewniej zaprezentuję Wam w osobnym artykule, który właśnie się szykuje.
Dla mnie jedną z najciekawszych różnic, na którą zwróciłem uwagę podczas robienia zdjęć, jest obsługa Night Shift. W iPhone 13 Pro mamy obsługę tej funkcji na każdym z trzech obiektywów, a nie tylko na domyślnym jak w iPhone 11 Pro. Różnica w komforcie korzystania jest ogromna. W końcu smartfon doświetla zdjęcia niezależnie od obiektywu.
Poniżej zestaw zdjęć poglądowych. Efekt jest naprawdę świetny i w zasadzie chyba śmiało mogę rzec, że to jedna z rzeczy, która w nowym iPhonie mi się naprawdę podoba, bo ma ogromną użyteczność.
4. MagSafe.
Kolejna sprawa – MagSafe. Ani to nowe, ani świeże, a jednak to moje pierwsze zetknięcie z tą technologią. Została ona zaprezentowana w aktualnym wydaniu wraz z pojawieniem się iPhone’ów oznaczonych numerem 12. Tym samym jest funkcją niedostępną dla iPhone 11.
Postanowiłem spróbować swoich sił z MagSafe – funkcja działa i jest dość wygodna. Skończył się problem z szukaniem kabla do zasilania przed pójściem spać. Oczywiście to trochę armata na wróbelka, ale jest, działa i w sumie to funkcja, który jakiś swój potencjał ma. Nie sądzę, by akurat dotyczyło to jakości samego ładowania, bo ten mechanizm znamy od lat, ale być może w kontekście dodatkowych akcesoriów, które na rynku oczywiście już są. W końcu to Apple.
5. Wystająca wyspa aparatów.
Jest jeszcze jedna różnica – wielkość wyspy aparatów. Brzmi niedorzecznie? Faktycznie. Oczywiście chodzi o element w tylnej części smartfona, na którym umieszczone zostały obiektywy aparatu. Już w iPhonie 11 Pro były one dość dziwne i mało komfortowe, a szczególnie gdy nie korzystałem z żadnego etui. Asymetria powodowała, że telefon nie leżał idealnie na biurku, stole albo chociaż w aucie. Etui załatwiało ten problem. To oczywiście niegroźny drobiazg, ale warto go odnotować.
W iPhone 13 Pro wyspa została zdecydowanie powiększona za sprawą większych i jeszcze bardziej odstających obiektywów. Co ciekawe, tym razem etui nie rozwiązuje problemu asymetrii, bo wyspa wystaje na tyle, że nie udało jej się zatopić w samym opakowaniu, tylko wystaje ona minimalnie ponad obrys tylnej części smartfona.
Co jeszcze?
Wierzę, że docelowo pojawi się tu punkt związany z wideo, ale nie miałem jeszcze odwagi w ramach pierwszych wrażeń ocenić tej funkcji, bo zwyczajnie nie było czasu, by dobrze się wszystkim nowościom wideo przyjrzeć. Zdjęcia za to wypadają wybornie, a Night Shift daje naprawdę nowe możliwości. Mimo wszystko dalej uważam jednak, że iPhone 13 Pro, a w zasadzie cała linia, powinny być uczciwie nazwane iPhonem 12s.