F1: Film – recenzja najszybszego filmu 2025 roku
F1: Film to jeden z bardziej wyczekiwanych przeze mnie filmów 2025 roku. Głównie za sprawą reżysera Josepha Kosinskiego, który w 2022 roku zrealizował świetnego Top Guna: Mavericka. Czy i tym razem jest również emocjonująco? Już odpowiadam.

Mnie udało się obejrzeć film w warszawskiej Kinotece na specjalnym pokazie zrealizowanym przez Ninja i Shark, których logo możecie często zobaczyć na ekranie, m.in. na samych bolidach. Fabuła F1: Film nie jest skomplikowana. To historia Sonny’ego Hayesa – emerytowanego kierowcy Formuły 1, który po latach dostaje szansę, aby jeszcze raz wejść do kokpitu szybkiego bolidu i pokazać wszystkim niedowiarkom, że wiek nie ma znaczenia i można jeszcze wiele osiągnąć. Dołącza do słabo radzącej sobie na torach drużyny, gdzie gwiazdą jest dużo młodszy, awanturniczy zawodnik Joshua Pearce.
F1: Film – recenzja nowego filmu Josepha Kosinskiego
Ich relacja jest motorem napędowym całej historii. Stare konie kontra młode wilki. Ograny motyw, ale czasem nie ważne, że powiela się schematy. Dużo istotniejsze, czy filmowcy mają serce w dobrym miejscu i w jaki sposób opowieść zostanie wizualnie przekazana widzom. Bez ogródek powiem, że Joseph Kosinski to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu i powoli staje się moim ulubionym twórcą letniego kina popcornowego.
Nie będę też ukrywał, że na film F1: Film szedłem w jednym celu. Chciałem poczuć emocje i przeżyć namiastkę tego, co czują kierowcy w rozpędzonych do granic prędkości maszynach. Kino to przede wszystkim sztuka obrazu. I teraz trochę technikalii. Jeszcze rok temu natrafiłem na intrygującą informację, że Joseph Kosinski zamierza wykorzystać specjalnie zaprojektowaną na potrzeby tej produkcji kamerę Sony z – co nie jest zaskakujące – atestem IMAX-a. Mówiono wtedy o lekkich kamerach wizyjnych z możliwością obracania, pochylania i powiększania obiektywów (PTZ).
F1: Film został nakręcony nowatorskim sprzętem
Finalnie wykorzystano DJI Ronin 4 D, Sony VENICE 2 oraz kodek X-OCN 6K do głównych ujęć. Ujęcia ze środka bolidu zostały nakręcone przy wykorzystaniu kamery FX6 wraz z obiektywem Voigtländer 10 mm F5.6. Nieodzowna była również pomoc iPhone’a 15 Pro podrasowanego o komponenty IMAX-a i zmodernizowanego w niestandardowe oprogramowanie sprzętowe. Smartfon został wykorzystany do ujęć POV. Bardzo interesujący miks kamer i łączenia technologii na światowym poziomie.
Czy warto było tak szaleć? O jak najbardziej, bo faktycznie czujemy pęd prędkości. Każdy najmniejszy błąd może kosztować kogoś życie. Użycie różnych rodzajów kamer nadaje niepowtarzalnego charakteru. Kiedy Brad Pitt siedzi w kokpicie, to po prostu czujemy, jak trzęsie nami na zakrętach, a ujęcia POV działają na naszą wyobraźnię. Warto też dodać, że niektóre z ujęć były nagrywane podczas prawdziwych wyścigów. Tutaj kwestią sporną jest to, kto bardziej się cieszył z przybicia piątki drugiemu – Lewis Hamilton, czy Brad Pitt. Świetny montaż i zabawa dźwiękiem – przebitki między odgłosami ze środka bolidu, zmieniające się na wiwaty widowni działają na widza genialnie. W kategoriach technicznych – to według mnie najpoważniejszy kandydat do Oscarów.
Historia pełna klisz, ale pełna emocji
Jeśli chodzi o część fabularną, to jest to typowa historia, pełna schematów i raczej nikogo żaden zwrot akcji nie powinien zaskoczyć, aczkolwiek czuje w tym scenariuszu dużo pasji. Świetne trio aktorów. Między Bradem Pittem, Javierem Bardemem i Damsonem Idrisem aż iskrzy od emocji. Jest obecny niestety jeden zbędny wątek romansu i chciałoby się więcej ekipy technicznej, ale mnie ta cała historia wzięła z zaskoczenia, że podziałała emocjonalnie. Bazuje ona na prostych, utartych schematach, ale cieszyłem się razem z bohaterami z ich sukcesów i kibicowałem, aby odnaleźli nić porozumienia. W końcowej sekwencji zasłaniałem oczy, bo bałem się, że pęd maszyny i trudne warunki spowodują śmierć jednego ze sportowców.
To opowieść o marzeniach, rywalizacji, starzeniu się i oczywiście – sporcie. Czy F1: Film jest skierowany do fanów Formuły 1? Śmiem wątpić. Ja nie jestem entuzjastą tej dyscypliny, bo szybko mnie nudzi oglądanie z lotu ptaka, jak samochody się wyprzedzają podczas tych dziesiątek okrążeń. I ja jestem świadomy, że wiele sytuacji z filmu przeczy logice i tak to nie powinno wyglądać. Eksperci na pewno doszukają się wielu nieprawidłowości i nie są w stanie znieść wielu uproszczeń, czy nagiętych zasad. Ja to jednak kupuje, bo film ma świetne tempo, masę emocji i umówmy się – to nie kino dokumentalne, a wakacyjny blockbuster, który ma dostarczyć przede wszystkim rozrywkę.
Joseph Kosinski tak po prawdzie realizuje bardzo podobne kino do Top Gun: Maverick. Ba! F1: Film ma podobny timing, jak jego poprzednia produkcja. Wprowadzenie bohaterów – młodego i starszego, zespolenie drużyny i wykonanie misji niemożliwej to niemalże twin movie. To wszystko jest bardzo do siebie zbliżone, ale nie uważam, że jest to coś złego. Na tym etapie współpraca reżysera i scenarzysty Ehrena Krugera dodaje fajnego charakteru. Letnie kino dla małych i dużych chłopców, podczas którego i żeńska widownia będzie się dobrze bawić. Zamiast latających maszyn, mamy szybkie samochody, ale jedno i drugie łączy jedno: literka F.
F1: Film to jeden z ciekawszych filmów 2025 roku
F1: Film dostarczył mi tego, czego się spodziewałem. Joseph Kosinski wyreżyserował kolejny, świetny, letni blockbuster. Perełka audiowizualna – serio, tutaj nie ma ani jednego złego elementu. Wszystko jest świetnie dopracowane, CGI niewidoczne, a użycie nowych systemów kamer to strzał w dziesiątkę. I jasne – historia jest typowa, w której nie ma miejsca na żadne zaskoczenia, ale nikt tutaj nikogo nie oszukuje, bo chemia między bohaterami jest ogromna. I liczy się przede wszystkim to, co widzimy na torze wyścigowym.
Fani Formuły 1 pewnie łapią się za głowę, ale ja uważam, że to świetne zachęcenie sceptyków, aby zainteresowali się tym sportem. Czy to jeden z najlepszych filmów 2025 roku? Na pewno najbardziej cool, ale są spore szanse, że znajdzie się w mojej TOP-ce. Świetnie wykonana rozrywka. Jest szybko, czasem wściekle i z sercem na wierzchu.