Wojna za naszą wschodnią granicą toczy się od ponad tygodnia, a duże znaczenie ma dezinformacja i atakujące Europę co chwilę kolejne farmy trolli, szerzących rosyjską propagandę. W Polsce nie jest trudno o panikę, czego przykładem są ostatnie “braki” na stacjach paliw, czy dzisiejsze hurtowe wykupowanie z aptek… płynu Lugola.
Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku warto zachować spokój, szczególnie w tym drugim – płyn może doprowadzić do sporych problemów zdrowotnych. To jest jednak efekt masowej dezinformacji. Tego typu akcjim przyjrzeli się eksperci z Check Point Research, analizując przez ostatnie dni aktywność w grupach dyskusyjnych w aplikacji Telegram u ukraińskich sąsiadów.
Ukraina: Fake news i fałszywe zbiórki w aplikacji Telegram
Rosyjska aplikacja Telegram to główne źródło kontaktów w Rosji, a także w Ukrainie. Według najnowszych statystyk, liczba kanałów o tematyce wojenne wzrosła sześciokrotnie tylko w pierwszym dniu rosyjskiej napaści. Można tam wyróżnić poszczególne zagadnienia:
- (Typ A) Wiadomości błyskawiczne i aktualizacje (71% zaobserwowanych grup)
- (Typ B) Grupy hakerskie/haktywistyczne atakujące Rosję (23%)
- (Typ C) Wnioski o darowizny na rzecz Ukrainy (4%)
- Inne tematy związane z konfliktem, w tym nieaktywne i niemające użytkowników (2%)
Najbardziej aktywna jest grupa typu A, która cechuje się olbrzymią ilością wiadomości, których liczba sięga tysiąca dziennie. Co ciekawe w większości są to wiadomosci niezweryfikowane i nieprawdziwe. Celem jest oczywiście propaganda i rozsiewanie niepewności poprzez rosyjskich trolli. Dlatego też warto podchodzić do tego typu informacji ze sporym dystansem. Niestety takim fake newsom ulegają również osoby, które posiadają spore zasięgi w miediach społecznościowych. Mowa oczywiście o politykach czy dziennikarzach. Jednym z popularniejszych kanałów, które sa obserwowane to hasło “Russia vs. Ukraine live news”. Śledzi go ponad 110 tysięcy osób.
Jeszcze większą popularnością cieszą się tematy z typu B, gdzie olbrzymią aktywnością wykazują się hakerzy. Wiele grup z całego świata wypowiedziało wojnę Putinowi, dlatego wiele osób śledzi to, co hakerzy robią z rosyjskimi serwisami za pomocą ataków m.in. DDoS.
Najbardziej jednak boli to, co dzieje się w typie C, gdzie skupiają się osoby i organizacje chcące pomagać Ukrainie. Również w naszym kraju zdarzały się przypadku naciągania społeczeństwa na zbiórki pod pozorem pomocy wschodnim sąsiadom z Ukrainy. Warto dlatego powstrzymać się od zasilania zbiórek, które nie są weryfikowane. W dużej mierze oszuści korzystają z Bitcoina. W mediach podawane są listy takich zbiórek, które są pewne i bezpieczne, a pieniądze z nich na pewno trafią na pomoc Ukrainie.
Telegram stał się cyfrowym frontem konfliktu, w którym ludzie obierają swoje strony online. Obserwujemy, jak użytkownicy ze wszystkich zakątków świata organizują się i dysponują zasobami, aby wesprzeć Ukrainę lub Rosję. Niektóre grupy koordynują cyberataki na Rosję, inne służą jako centra informacyjne, relacjonującą surową, nieocenzurowaną stronę wojny. Jeszcze inne grupy proszą o fundusze na wsparcie Ukrainy lub służą oszustwom. Gorąco zachęcam użytkowników Telegram o uważne obserwowanie własnych aktywności oraz działań osób z którymi są w kontakcie.
– ostrzega Oded Vanunu, Szef działu podatności produktów w Check Point Software.
Przekazujemy tylko rzetelne informacje na temat tego, co dzieje się w Ukrainie. Staramy się, aby nasze wiadomości skupiały się na kwestiach technologicznych i internetowych, a informacje stricte wojenne, społeczne i polityczne pozostawiamy specjalizującym się w tym temacie mediom. Jednocześnie zaznaczamy, że wspieramy Ukrainę i wierzymy, że uda im się postawić skuteczny opór.