Smartfony z tego źródła to proszenie się o kłopoty. Wbrew pozorom nie chodzi o urządzenia Huawei
Jeśli kupiliście swoje smartfony w zagranicznych sklepach i są to modele marek OPPO, Xiaomi oraz One Plus, powinniście to przeczytać. Okazuje się, że niektóre urządzenia naszpikowano dodatkami szpiegującymi. Jakie dane możecie stracić i kto wejdzie w ich posiadanie? Na szczęście nie jest to tajemnicą.

To, że urządzenia mobilne zbierają dane, jest rzeczą oczywistą. Najczęściej chodzi jednak metadane, które, odpowiednio zestawione i spięte w ramach jednego identyfikatora, mogą określić, kim jest użytkownik. Zestaw informacji o aktywnościach sieciowych realizowanych za pomocą konkretnego smartfona, pozwala tworzyć profile, całkiem sprawnie określające przyzwyczajenia jednostki. Przywykliśmy do tego i na dobrą sprawę w zamian za przyzwolenie na odarcie z prywatności, otrzymujemy lepiej dopasowane usługi. Podpowiedzi w Mapach Google, odpowiednie sugestie na Linkedinie czy Facebooku, a nawet to, jak zachowuje się przeglądarka internetowa – wszystko warunkowane jest naszą historią „działalności” na smartfonie i komputerze. Okazuje się jednak, że niektóre dane mogą popłynąć wprost do Chin, konkretnie – do tamtejszego reżimu.
Smartfony z Chin szpiegują nas na potęgę, ale prym wiodą OPPO, OnePlus i Xiaomi
Belgijskie służby bezpieczeństwa ostrzegły przed kupnem smartfonów od trzech producentów z Państwa Środka. Co ciekawe, wśród marek nie pojawił się Huawei. Wspomniane przedsiębiorstwo już dawno trafiło na czarną listę amerykańskiego Departamentu Handlu, co było następstwem oskarżeń o szpiegostwo na rzecz Chin. Sęk w tym, że USA do tej pory nie przedstawiło światu konkretnych dowodów, a cała sprawa opiera się na domniemaniu. Oczywiście mówimy o oficjalnych informacjach. Nie jest wykluczone, że rząd Stanów Zjednoczonych zna fakty, których nie chce ujawniać na arenie międzynarodowej, ale zostawmy ten temat na boku. Skupmy się na markach, które według nowych badań są potencjalnym zagrożeniem i narzędziem szpiegowskim.
Mowa o Xiaomi, OPPO oraz OnePlus. Przedmiotem badania były modele OnePlus 9R, Xiaomi Redmi Note 11 oraz realme Q3 Pro. Jak można się domyślić, urządzenia te nie są dostępne w europejskiej dystrybucji. Tak, dlatego też decydując się na wybór smartfona z Polski, Niemiec czy Włoch, raczej nie powinniśmy obawiać się tego, że w środku znajdą się moduły szpiegujące zainstalowane przez samych producentów.
Nie kupuj smartfonów z Chin
Na wspomnianych urządzeniach znajdziemy szereg preinstalowanych aplikacji charakterystycznych dla rynku chińskiego. Spora część domyślnie obecnych w systemie programów wykazuje wzmożone działania analityczne dotyczące postępowania użytkowników. Jakie konkretnie informacje są więc przechwytywane? Poza standardowymi elementami, takimi jak lokalizacja oparta o GPS, numer telefonu z karty SIM. Numer IMEI, aplikacje rejestrują także historię naszych połączeń, zawartość książki adresowej oraz treść wiadomości SMS. Naturalnie w grę wchodzą także inne rodzaje danych oraz metadanych, które tylko pozornie są niewiele znaczącymi elementami.
Podobnie, jak miało miejsce w przypadku Huawei, tutaj również główni zainteresowani stanowczo zaprzeczają oskarżeniom. Belgijski rzecznik OPPO, Dries Cludts powiedział:
Marka OPPO działa w ponad 40 krajach na całym świecie i utrzymuje pozytywne relacje z rządami w krajach, w których jest obecna. Pracujemy zgodnie ze wszystkimi lokalnymi przepisami i regulacjami.
Dlaczego ponosimy ryzyko?
Biorąc pod uwagę powyższe, można zastanawiać się na tym, dlaczego w ogóle decydujemy się ponosić ryzyko i zamawiamy smartfony spoza europejskiej dystrybucji. Odpowiedź jest prosta. Zdarza się, że warianty przeznaczone na inne rynki są lepiej wyposażone i oferują wyższe pamięci czy szybsze ładowanie. Zdarza się również, że konkretny model nie jest w ogóle dostępny w Polsce. To wydaje się całkiem dobrym powodem do wyboru opcjonalnej przesyłki z Chin.