Nie przypadkową, najlepiej taką, która będzie utrzymana w klimacie polskiej gry komputerowej Frostpunk.

Nosi dokładanie taką samą nazwę i na mojej liście życzeń leżała już bardzo długo. Zagapiłem się i nie wziąłem udziału w akcji na Kickstarterze. Pozostało mi czekać na polskie wydanie, które pojawiło się na rynku za sprawą takich wydawców jak Glass Cannon Unplugged oraz Rebel. Zamówiłem swoją edycję, nie czytałem żadnych recenzji. Już dawno ukończyłem cyfrową wersję „Frostpunka”, wraz ze wszystkimi scenariuszami oraz dodatkami. Nabycie gry planszowej wydawało mi się zwykłym przedłużeniem mojego zainteresowania tym uniwersum. Dlatego bardzo ucieszyłem się, gdy to wielkie pudło pojawiło się na moim stole. Widziałem, że zapowiada się weekend, w którym pogram sobie w coś analogowego, więc zawczasu przygotowałem sobie miejsce oraz tak zaplanowałem czas, aby w spokoju zapoznać się z instrukcją oraz poszczególnymi elementami. Już dawno przywykłem do tego, że współczesne gry planszowe mają grube instrukcje.

Gra planszowa "Frostpunk" składa się z wielu różnych elementów.
Plaszówkowy „Frostpunk” to nie tylko, ale także karty z wydarzeniami

Nie inaczej jest w przypadku tej produkcji. Gra planszowa Frostpunk zawiera mnóstwo elementów, a także dość dużą instrukcję. Bez zapoznania się z nią, nie warto nawet zaczynać zabawy

Na dodatek warto też mieć duży stół. Planszówkowy „Frostpunk” składa się z wielu różnych wskaźników, które trzeba śledzić podczas rozgrywki. Są też karty, jest mapa, a także 20-centymetrowy generator. Tak, aż prosi się o to, żeby go pomalować! Ne ukrywam, że w pierwszej chwili poczułem się trochę przytłoczony. Rozumiem, że jest to gra strategiczna, oparta na podejmowaniu decyzji, ale czy faktycznie te wszystkie plansze są potrzebne? Po rozegraniu partii rozgrzewkowej oraz dwóch scenariuszy muszę przyznać, że wszystko to zostało sprytnie urządzone i potrafi wciągnąć. Przynajmniej mnie, ale ja zawsze lubiłem gry o niewielkim stopniu losowości, w których konieczne jest omawianie kolejnych decyzji oraz godzenie się z konsekwencjami. „Frostpunk” nie składa się ze spektakularnych potyczek, to raczej planszówka oparta na zarządzaniu zasobami i usilnym próbowaniu utrzymania się na powierzchni.

Tutaj jest podobnie jak w przypadku wersji cyfrowej. W końcu o przetrwanie tutaj chodzi! Natomiast przegrać można na wiele różnych sposobów. Zbyt wysokie niezadowolenie? Koniec zabawy! Mieszkańcy padają jak muchy? To by było na tyle! Nie udało się przetrwać burzy? Do widzenia, czas zaczynać nową sesję.

W pierwszej rozgrywce dostałem po głowie. Zbyt długo zwlekałem z nadawaniem różnych praw, przez co nie byłem w stanie utrzymać sensownego zadowolenia wśród ludzi. Na dodatek, zamiast częściej odkrywać kafelki mapy, postanowiłem, że spróbuję zdobywać zasoby za pomocą budynków oraz ekspedycji. Nie wyszło. Najpierw obiły mnie karty, w których musiałem podejmować różne decyzje, a ostatnim gwoździem do trumny była burza. Wiedziałem, że nadchodzi, zignorowałem konieczność gromadzenia zasobów, więc po jej przejściu, niezadowolenie wystrzeliło, co sprawiło, że już nie miałem jak uratować swojego miasta. Wtedy wystarczyła tylko jedna karta wymagająca jakiejś akcji i zużycia zasobów. Tych ostatnich nie miałem zbyt dużo, więc przyszło mi się pogodzić z porażką. Za drugim razem było lepiej.

Już rozumiałem rytm ten gry. Nie wertowałem co chwilę instrukcji, aby przeczytać, co mam robić w danej fazie. Wiedziałem, jak wydawać zasoby oraz co robią poszczególne karty. Dopiero przy drugiej rozgrywce poczułem, że bawię się całkiem dobrze i niski poziom losowości wcale mi nie przeszkadza. Na dodatek w zestawie są karty startowe definiujące poziom trudności.

W grze planszowej "Frostpunk" znajduje się wiele różnych znaczników
Automaton został wysłany do zbierania drzewa, inżynier ogłasza nowe prawo, a dzieci są w świetlicy. Przykładowy dzień z mojej rozgrywki

Gra planszowa „Frostpunk” opiera się na scenariuszach, co mnie bardzo się podoba. Lubię tytuły, które snują jakąś opowieść. W tym przypadku jest to historia starcia z zimnem

Jaki to jest rodzaj doświadczenia? Coś pomiędzy uzupełnianiem tabelki miesięcznych wydatków a gotowaniem z przepisu. To jest rozgrywka w stylu Kill Team z Warhammera, gdzie trzeba zastanawiać się nad kątem strzału, rzucać kośćmi oraz używać różnych umiejętności. Gra planszowa „Frostpunk” stawia na rozważanie różnych akcji oraz liczenie się z konsekwencjami. Ważne jest to, aby planować każdą turę z wyprzedzeniem, niezależnie od tego, czy jest to zbieranie surowców, budowanie lub wysyłanie ludzi na ekspedycje. Wszystko opiera się na używaniu różnego rodzaju zasobów, aby wygenerować inne. Dopiero potem na zabawę wpływają różnego rodzaju akcje związane z kartami i wymagające podejmowania decyzji. W przypadku gier strategicznych lubię być stawiany przed problemem z kategorii i co dalej, szczególnie w obliczu jakichś problemów. Tych jest wiele na kartach.

Mimo to doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie dla wszystkich zabawa polegająca na przekładaniu różnych żetonów i reagowaniu na wydarzenia jest fajna. Dlatego, jeśli wolisz bardziej dynamiczne rozgrywki o dużej losowości, to gra planszowa „Frostpunk” Cię rozczaruje. Tutaj zabawa jest nastawiona na dyskutowanie, omawianie kolejnego kroku.

Świetne jest to, że cała gra została zaprojektowana tak, aby można było w nią grać samemu. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wrzucić ją sobie na stół, a potem zmierzyć się z różnymi wzywaniami. Ja nie miałem jeszcze przyjemności wypróbować planszówkowego „Frostpunka” w wersji kooperacyjnej, ale na papierze wygląda to całkiem solidnie. Wtedy gracze biorą na siebie konkretny rodzaj odpowiedzialności, może to być infrastruktura lub zajmowanie się ludźmi. To faktycznie może pozytywnie wpłynąć na zaangażowanie i sprawić, że osoby biorące udział w zabawie, poczują się częścią miasta walczącego z zimnem. Nie ukrywam, że lubię gry nastawione na kooperację, ale zauważyłem, że nie zawsze dobrze radzą sobie z rozdzieleniem odpowiedzialności. W grze planszowej „Frostpunk” wygląda to całkiem solidnie.

Jestem przekonany, że w najbliższym czasie rozegram kolejną sesję. Na pewno chcę ukończyć wszystkie dostępne scenariusze, a potem podnieść poziom trudności i ponownie zmierzyć się z tymi samymi wyzwaniami. W ten sposób planuję sobie umilić czas w oczekiwaniu na „Frostpunk 2”, tylko tym razem w wersji elektronicznej. Czy moje miasto przetrwa? Mam taką nadzieję!

Miasto musi przetrwać! Recenzja Frostpunk