Napisałeś artykuł, rozprawkę czy inny tekst przy użyciu ChatGPT. Świetnie, ale czy masz pewność co do tego, kto tak naprawdę jest autorem materiału? Wbrew pozorom sprawa nie jest taka oczywista.
W ostatnich dniach w sieci pojawiła się potężna liczba publikacji traktujących o rozwiązaniu Open AI. Chatbot zagościł także u nas. Poruszyliśmy kwestię oszustw, nauki, egzaminów, a nawet randkowania, natomiast myślę, że warto omówić jeszcze jeden temat. Co z prawami autorskimi i odpowiedzialnością za treść?
ChatGPT to problem z punktu widzenia praw autorskich i odpowiedzialności za tekst
Odpowiedzi jest tyle, ile osób o nie zapytanych. AI to młody byt, a globalna dostępność narzędzi opartych o działanie sztucznej inteligencji ma miejsce w zasadzie dopiero teraz. Uczymy się koegzystować z tą technologią, która w założeniach miała nam pomagać. Nie oszukujmy się, ale istotą chatbotów wszelkiej maści miało być zastąpienie np. konsultantów w segmencie e-commerce. Docelowo, boty mogłyby posłużyć jako rejestratorzy medyczni. Sęk w tym, że człowiek chce na siłę wykorzystać ChatGPT i jemu podobne byty do innych celów. Na przykład do tworzenia przeróżnych tekstów użytkowych…
Internauci dosłownie oszaleli na punkcie ChatGPT po tym, jak okazało się, że narzędzie firmy Open AI jest w stanie generować wypracowania szkolne, CV, listy motywacyjne, opracowania „naukowe”, a nawet prowadzić rozmowę w serwisie randkowym. Jednym słowem, oprogramowanie może wyręczyć nas w zadaniu tworzenia różnego rodzaju tekstów. Bot sprawdził się zarówno w szkole, na studiach, w pracy, jak i podczas wspomnianego wcześniej randkowania. Czy to oznacza, że autorem zdań czy całej publikacji jest ChatGPT? Nie!
Jeden z naszych czytelników zauważył słusznie, że równie dobrze moglibyśmy uznać, że teksty przechodzące autokorektę w Wordzie czy przy użyciu rozwiązań, takich jak LanguageTool nie są już nasze. Owszem, w przypadku GPT to algorytm „pisze”, natomiast czyni to na nasze zlecenie i na bazie wskazanych przez nas zmiennych. To, co znajduje się w treści, odzwierciedla nasze intencje. Tutaj chciałbym również przytoczyć decyzję włodarzy amerykańskich czasopism naukowych, które zakazują określania ChatGPT jako współautora. Według Holdena Thorpa, redaktora naczelnego Science nie może być na to przyzwolenia. Oczywiście, rzeczony jegomość uważa, że takie materiały w ogóle nie powinny pojawiać się w poważanych periodykach, natomiast to już temat na osoby wpis.
Skoro więc możemy uznać, że to MY JESTEŚMY AUTORAMI, musimy być świadomi, że ciąży na nas odpowiedzialność za treść. ChatGPT nie jest narzędziem idealnym. Wystarczy rzucić okiem na opinie użytkowników dostępne, choćby na Reddicie i szybko okaże się, że tak naprawdę, generowany tekstu może zawierać błędy logiczne oraz merytoryczne. Wystarczy, że algorytm nie do końca sprawnie połączy dane, którymi był karmiony lub źle zinterpretuje nasze polecenie i tragedia gotowa. Jeśli piszemy „do szuflady”, nie będzie to problemem, natomiast jeśli zamierzamy efekty naszej pracy opublikować w sieci lub wykorzystać w pracy, lub szkole… cóż – nie polecam tego robić. Jestem wielkim fanem nowych technologii, ale najzwyczajniej w świecie nie ufam AI, jeszcze nie teraz i zachęcam Was do podobnej postawy.