Dużo wskazuje na to, że Valve coraz bardziej przyspiesza z produkcją konsol Steam Deck.

Steam Deck to sprzęt, którego sam nie byłem pewien, dlatego nie zarezerwowałem go w pierwszej turze. Wolałem poczekać na pierwsze recenzje oraz jakiś ślad wsparcia ze strony Valve. Nie żałuję tej decyzji. Zdecydowałem się na Steam Decka w pierwszym kwartale tego roku. Oczywiście miałem świadomość, że przyjdzie mi na niego trochę poczekać, na szczęście cierpliwość jest moją mocną stroną. Do kiedy miałem czekać? Cóż, po opłaceniu rezerwacji otrzymałem informację, że będę mógł zapłacić w ostatnim kwartale tego roku. Tak pomiędzy październikiem a grudniem. Sytuacja uległa zmianie. Na lepsze.

Analog i przyciski ze Steam Deck
fot. Valve

Sprawdź swoją rezerwację, może Steam Deck przyjdzie do Ciebie wcześniej!

W moim przypadku przesunięto okno możliwości złożenia zamówienia na trzeci kwartał 2022 roku. Oznacza to, że do końca września powinienem dostąpić zaszczytu zapłacenia za Steam Decka. Ta sytuacja zawsze mnie trochę bawiła, bo, ze względu na problemy z produkcją, konsola stała się towarem deficytowym. Oczywiście można spróbować swoich sił na jakimś popularnym portalu aukcyjnym i otrzymać sprzęt szybciej. Niestety, z moich obserwacji wynika, że cena mocno przekracza te proponowane przez Valve. Trudno się dziwić, skoro zainteresowanie jest aż tak duże, a konsola otrzymała wiele pozytywnych recenzji. Do dziś nie ma oficjalnych danych na temat tego, ile urządzeń się sprzedało oraz ile jest aktywnych. To, że ktoś kupił, wcale nie oznacza, że ciągle gra na Steam Decku. Podobnie jest w przypadku Nintendo Switch.

W przypadku japońskiej konsoli producent twierdzi, że sprzedało się już ponad 111 milionów sztuk. Przypominam, że jest to sprzęt, który miał swoją premierę w 2017 roku. Niemniej, taki wynik na pewno robi wrażenie. Natomiast Steam Deck pojawił się na rynku w lutym 2022 roku. Na pewno daleko mu do takiej sprzedaży, jaką obecnie ma Pstryk. I w sumie nie ma w tym nic dziwnego ani złego. Po prostu potrzebny jest czas i regularny rytm dostaw.

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!

To nie jest tak, że nie można spróbować estymować sprzedaży Steam Decka. Osoby, które zarezerwowały to urządzenie, mają dodany do konta produkt „Steam Deck Deposit”. Nie jest widoczny w bibliotece, bo ma wyłącznie charakter konfiguracyjny. Przypominam, że to nie oznacza, że ktoś od razu kupił Steam Decka! To wyłącznie zabezpieczenie miejsca w kolejce. Obecnie kosztuje to 18 złotych, a dopiero później, gdy urządzenie będzie gotowe, klient otrzymuje informację, że może zapłacić. Takie powiadomienia wysyłane są zazwyczaj w poniedziałki i czwartki. Valve czeka na płatność 72 godziny, a potem miejsce w kolejce przepada, podobnie jak zarezerwowany sprzęt. „Steam Deck Deposit” znika też, gdy już dokona się zakupu. Dlatego poniższa estymacja dotyczy wyłącznie osób, które czekają na możliwość dokonania zakupu.

"Dead Cells" na Steam Deck
fot. Valve

Milion egzemplarzy Steam Decka do połowy przyszłego roku? Myślę, że to możliwe!

Widełki są spore, ponieważ estymacja waha się od 1.40 do 1.70 miliona posiadaczy. Dlatego, nawet jeżeli połowa osób oczekujących na Steam Decka dokona zakupy, to będzie to przynajmniej 700 000 urządzeń. Sądzę, że Valve pochwali się milionową sprzedaną przenośną konsolą. Być może stanie się to pod koniec tego roku, jeśli produkcja i dostawy będą przyspieszać. Zastanawiam się też, która wersja będzie się sprzedawała najlepiej. Najtańsza wersja, z 64 GB eMMC na pokładzie, kosztuje 1 899 złotych. Po dołożeniu 600 złotych można już nabyć Steam Decka mającego NVMe SSD o pojemności 256 GB. Jeśli ktoś planuje wydać 3 000 złotych, to wtedy otrzyma dysk o pojemność 512 GB. Steam Decki są wyposażone w gniazdo dla kart microSD, więc spokojnie można dokupić dodatkowego gigabajty.

Estymowana liczba osób, która zarezerwowała Steam Decka
fot. SteamDB

Wydawać by się mogło, że taką najbardziej opłacalną wersją jest edycja z 256 GB dyskiem SSD. Zmieści się tutaj większość nowych gier, które potrafią zająć ponad 100 GB. Jeśli będzie za mało, to można dokupić kartę i problem rozwiązany. Po prostu w przypadku wersji z 64 GB eMMC rozszerzenie dostępnego miejsca wydaje się wręcz koniecznością, ale mogę się mylić. W końcu indyki wcale tak dużo nie ważą.

Po prostu siedzi we mnie przeczucie, że to właśnie wersja z najmniejszym dyskiem będzie najpopularniejsza. Jest najtańsza, a zakup szybkiej karty microSD o pojemności 256 GB jest w stanie zamknąć się w 250 złotych. Zakładając, że wybierze się jakiegoś rozpoznawalnego producenta, co oczywiście niczego nie gwarantuje, ale trochę zmniejsza ryzyko otrzymania wadliwego produktu. Poza tym żyjemy w czasie kryzysu gospodarczego, wydatki na dodatkową elektronikę w wielu domowych budżetach mogą zostać znacznie ograniczone. Wtedy Steam Deck, przenośny komputer do grania z możliwością podłączenia do telewizora i sparowania z padem, za 1 899 złotych może okazać się interesującą alternatywą dla osób kochających cyfrową rozgrywkę.

Steam Deck? Przenośne konsole dopiero się rozkręcają