Dziennikarze stają do walki z niską jakością treści w serwisach społecznościowych. Właśnie trwa batalia o to, czy firma Zuckerberga powinna płacić lokalnej prasie za korzystanie z ich pracy. Meta zagroziła wycofaniem wiadomości w odpowiedzi na wprowadzenie nowego prawa przez stan Kalifornia, które ma na celu regulację sposobu prezentowania wiadomości przez platformy internetowe. Chodzi o niską jakość treści, nikłą weryfikację informacji i masowe rozpowszechnianie niesprawdzonych artykułów. Decyzja Meta ma na celu wywarcie presji na władze i wywołanie debaty na temat wpływu tych przepisów na wolność słowa oraz swobodę działania firm technologicznych.
Nowe prawo, znane jako „California News Regulation and Accountability Act” (CNRAA), zostało podpisane przez władze Kalifornii i ma wejść w życie już wkrótce. Zgodnie z jego przepisami, platformy społecznościowe muszą zapewnić transparentność w sposobie wyświetlania treści informacyjnych na ich stronach, zwłaszcza podczas wyborów politycznych. Przepisy te mają na celu ograniczenie tzw. filtrów informacyjnych, które mogą wpływać na sposób, w jaki użytkownicy odbierają wiadomości.
Meta kontra dziennikarze
Firma Meta twierdzi, że nowe prawo stanowi zagrożenie dla wolności słowa i swobody działania firm technologicznych. W oświadczeniu wydanym przez przedstawiciela Meta argumentowano:
„Jeżeli CNRAA wejdzie w życie w obecnej formie, będziemy zmuszeni podjąć trudną decyzję o wycofaniu wiadomości z Kalifornii. To jest kwestia zasadnicza dla naszej działalności i dla ludzi, którzy na naszej platformie korzystają z różnorodnych źródeł informacji.”
Reakcje środowisk dziennikarskich, na groźbę wycofania wiadomości z Kalifornii, były mieszane. Zwolennicy nowego prawa uważają, że jest ono potrzebne, aby zapewnić większą przejrzystość i zapobiec dezinformacji w mediach społecznościowych. Do tego dziennikarze powinni być uczciwie wynagradzani za swoją pracę, a media społecznościowe często pomijają aspekty prawa własności intelektualnej. Przeciwnicy tego rozwiązania twierdzą, że filtracja treści może prowadzić do tworzenia baniek informacyjnych, które pogłębiają podziały społeczne. Co jak obserwujemy, już ma miejsce. Do tego argumentują jednak, że wprowadzenie tych przepisów stanowi ingerencję w wolność słowa i niezależność platform społecznościowych. Pozostaje pytanie, co w takim razie z przyszłością pracy i zawodem dziennikarza?
Decyzja Meta jest kolejnym przejawem napięć między dużymi firmami technologicznymi a władzami. Jak zawsze, prawo nie nadąża za technologią a konsekwencje zbyt szybkiego wprowadzania nowych zmian, bywają nieprzewidziane. W ciągu ostatnich kilku lat platformy społecznościowe spotkały się z krytyką dotyczącą swojej roli w rozprzestrzenianiu dezinformacji, nienawistnych treści i manipulacji politycznych. W odpowiedzi na te obawy, rządy na całym świecie próbują wprowadzić regulacje mające na celu kontrolę nad tymi platformami. Co z kolei ingeruje w niezależność działania w internecie. Dylematów w tym sporze nie brakuje i wygląda na to, że nie będzie tu łatwego i bezbolesnego rozwiązania.
Czy Facebook i Instagram znikną z Europy? Zrobiło się poważnie