Czy motorola razr 40 ultra to najlepszy składak na rynku? Nie wiem. Czy najpiękniejszy? Tak! Koło tego telefonu nie można przejść obojętnym, ale na szczęście nie trzeba. To urządzenie dla tych, którzy nie boją się emocji. Mam coś do powiedzenia na ten temat.
Nowa klapka od motoroli zadebiutowała w dwóch wersjach, byliśmy na premierze i pisaliśmy o niej. Teraz trafiła mi się nie lada gratka — test jednego z najgorętszych smartfonów na rynku. Bo nie można powiedzieć, że motorola razr 40 ultra taka nie jest. Nie jest też idealna, ale to dobrze, bo szybko by się znudziła.
Motorola razr 40 ultra ma piękne wnętrze
Motorola zdeklasowała rozkładaną konkurencje niesamowitym, frontowym wyświetlaczem. Ma on aż 3,6 cala (rozdzielczość 1066 x 1056 pikseli) i wykonano go w technologii pOLED. Ma on najlepszy stosunek body-to-screen ratio. Nie używałem tego określenia od bardzo dawna. Producenci przyzwyczaili nas, że cała powierzchnia urządzenia jest ekranem. W świecie klapek, zwłaszcza tych kieszonkowych jak testowana motorola, pojęcie to znów nabiera sensu. Frontowy wyświetlacz był dotychczas mały. Motorola podnosi poprzeczkę i zawiesza ją bardzo wysoko. Tu wyświetlacz oblał już niemal całe urządzenie wraz z aparatami. Wewnętrzny wyświetlacz ma 6,9 cala (rozdzielczość 1080 × 2640 pikseli) oraz stosunek 22:9. Jest też jednym z najjaśniejszych wyświetlaczy w telefonach z klapką. Dodatkowo wspiera odświeżanie z częstotliwością 165 Hz, co jest jednym z najlepszych wyników, nawet wśród zwykłych telefonów. Dodatkiem do tego jest odświeżanie dotyku, które w grach wynosi nawet 360 Hz! Również jakość obrazu robi wrażenie, o czym sobie jeszcze powiemy w pełnej recenzji.
Jeśli chodzi o funkcje fotograficzne, to również jest tu dużo do powiedzenia. Fajnie, że motorola razr 40 Ultra utylizuje główne aparaty i pozwala ich używać również w trybie selfie, przy zamkniętej obudowie. To coś, co jest nie tylko racjonalne, ale też po prostu to lepsze rozwiązanie. Możemy korzystać z głównych aparatów, które zawsze są lepsze od tych do selfie.
Frontowy aparat składa się z dwóch oczek — pierwsze to aparat główny o rozdzielczości 12 MP (tak to nie pomyłka). Może jego rozdzielczość nie robi wrażenia, ale jest naprawdę wystarczająca, zwłaszcza że jego przewaga to bardzo duże fizycznie piksele o wielkości aż 1.4 µm oraz niska przesłona f/1.5. Aparat na dodatek posiada optyczną stabilizację obrazu. Można więc liczyć na jasne zdjęcia nawet w trudnych warunkach fotograficznych. Drugie oczko jest ultraszerokokątne i pozwala dodatkowo robić zdjęcia w trybie macro. Ma pikseli o wielkości 1.12 μm, przesłonę f/2.2 oraz kąt widzenia 108° FoV. Aparat do selfie w sumie też tu się znalazł. Ma 32 MP i jest to matryca Quad-Bayer, czyli może łączyć sąsiadujące piksele w większe, dzięki czemu zdjęcia będą lepsze. Takie zdjęcie ma wtedy 8 MP. Natywna rozdzielczość aparatu ma 32 MP przy wielkości pojedynczego piksela równej 0.7 µm. Przesłona nie robi już tu takiego wrażenia i wynosi f/2.4.
Motorola razr 40 ultra przynosi wszystko to, co normalne smartfony i to wcale normalne nie jest. Dysponuje bezprzewodowym ładowaniem, czego konkurenci nie mają. Owszem tylko z mocą 5 W i bez ładowania wstecznego (czyli nie możesz ładować innych urządzeń motorolą), ale jest! Po kablu telefon ładuje się z mocą 30 W. Akumulator urządzenia to ogniwo o pojemności 3800 mAh. Na pokładzie jest też NFC z obsługą płatności.
Całość pracuje pod kontrolą ubiegłorocznego flagowego procesora Qualcomm Snapdragon 8+ gen 1, który nadal trafia do flagowych urządzeń. Motka ma 8 GB RAM oraz 256 GB pamięci na dane. Wspiera też funkcję Dual-SIM, przy czym jedna karta to fizyczna nanoSIM a druga to eSIM.
Motorola razr 40 ultra kosztuje 5499 PLN. Dostępna jest w kolorze Infinite Black, Glacier Blue oraz testowanym Viva Magenta, który Pantone wybrało na kolor roku. W tym niesamowitym kolorze dostępna była również motorola edge 30 fusion.
Motorola razr 40 ultra robi niesamowite wrażenie
Sporo ostatnio narzekałem w naszym podcaście i kilku tekstach, z czego najwięcej o Ericssonie i maszynie do pisania Freewrite, że nudzi mnie dzisiejszy sprzęt. Mówiłem, że są takie firmy jak Devialet i teenage engineering, które tworzą ciekawy sprzęt, ale ogólnie to już mnie raczej nic nie grzeje w tym świecie. Każda premiera jest podobna, a sprzęt kopiuje konkurentów. Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, wiem jednak jedno — potrzeba nam było czegoś takiego jak motorola razr 40 ultra.
Poprzednicy zagrani na sentymencie. Dwa modele, które zapoczątkowały serię, nie robiły wrażenia podzespołami. To chyba studium formy i tego, na co można sobie pozwolić. Dwie pierwsze klapki ze składanym wyświetlaczem naprawdę mi się podobały, jednak nie na tyle bym mógł je kupić prywatnie. Nowa razr 40 ultra to coś całkiem innego. To w końcu coś, z czym mógłbym zdradzić mojego iPhona. To nie tylko moje zdanie, jedna osoba z redakcji w prywatnej wiadomości zdradziła te same uczucia.
To jest ten jeden raz, gdy naprawdę polecam Wam udać się do marketu RTV i wziąć ten telefon do ręki. Nasze recenzje zawsze rozpoczynają pierwsze wrażenia. Tu okazują się one ważniejsze od samej recenzji. Sprzęt jest całkiem nieźle wyposażony i może nawiązywać walkę ze zwykłymi flagowcami (zwłaszcza ekranem). Ma jednak kilka drobnych wad, o których dowiecie się z pełnej recenzji. Ten sprzęt nie jest jednak jak każdy inny telefon. Gdy dokonujemy wyboru — szukamy najlepszego urządzenia — z najlepszym aparatem, pojemnym akumulatorem, sporą pamięcią, dobrym wykonaniem i odpowiednią ceną. Biorąc motorolę do ręki, to wszystko traci sens. Można się w niej zakochać, jak w prawdziwej osobie. Czy oceniłeś każdy aspekt drugiej osoby, gdy się zakochałeś — czy oceniałeś wykształcenie, pracę, posiadany dom i samochód, ambicje i inne? Oczywiście, że pewnie jak każdy dałeś się ponieść chwili. Chwile ze składaną motorolą ją cudowne — jej forma, kolor Viva Magenta, skórkowe plecki, to jak leży w ręce, to, jakie wrażenie robi składany wyświetlacz i ten frontowy, mniejszy okalający oczka aparatów.
Dawno nie byłem tak podekscytowany żadnym nowym sprzętem, na pewno też nie smartfonem. Motorola razr 40 ultra robi coś niesamowitego — uwodzi. W przypadku sprzętu to nie jest normalne. Czy wpływa na ocenę produktu? Na pewno! Ale czy na pewno nie powinno, czy mamy za każdym razem z chorą dokładnością i racjonalizmem podchodzić do każdego zakupu? Przecież i tak za dwa, góra trzy lata wymienisz telefon na nowy. Może więc dać się ponieść emocjom i w końcu wybrać coś, co uwodzi i kusi wyglądem.
Za kilka dni pewnie opublikujemy pełną recenzję, z której dowiesz się dodatkowych szczegółów i dowiesz się, jak telefon sprawdza się w praktyce. Ja już wiem jedno — motorola razr 40 ultra to urządzenie, które chętnie bym kupił!
Więcej informacji na oficjalnej stronie Motorola.