Google Pixel 9a po dwóch miesiącach upewnia mnie, że to klasa sama w sobie i pewny wybór
Dwa miesiące to już naprawdę wystarczająco długo by móc zreferować Wam czy polubiliśmy się z Google Pixel 9a. Nie ma co robić podchodów, ten telefon to prawdziwy sztos!

Miałem na testach poprzednika — Google Pixel 8a, który całkiem mi przypadł do gustu. Miałem też topowego Pixel 9 Pro XL, który jest perfekcyjnym flagowcem. Moje serce skradł jednak średniopółkowy Google Pixel 9a – jeśli nie patrzycie tylko na specyfikacje, to ten sprzęt będzie najlepszym możliwym wyborem.
Google Pixel 9a
Google Pixel 9a zadebiutował na polskim rynku w kwietniu tego roku w cenie 2 399 zł. W tej cenie można znaleźć kilka innych całkiem ciekawych smartfonów. Ciekawe może być również porównanie specyfikacji takich smartfonów, bo w większości przypadków może okazać się, że konkurenci górują nad Pixelem specyfikacją.
Google, tak ja kilka lat temu Motorola, odrzuca ślepy wyścig na najlepsze parametry i tabelki. Dzięki temu może skupić się na zaproponowaniu unikalnych urządzeń, które są dopracowane nie tylko pod względem technicznym, ale również oprogramowania i wrażeń użytkowych. Jeśli wiec megaherce i megapiksele mają dla Ciebie znaczenie, to możesz nie być zainteresowany Google Pixel 9a. Jeśli jednak szukasz płynnie działającego urządzenia, nietuzinkowej formy premium, unikalnych rozwiązań i czegoś, co przetrwa próbę czasu to koniecznie przyjrzyj się temu Pixelowi.
W poprzednim artykule przybliżyłem Wam moje pierwsze wrażenia, najważniejsze informacje o Pixel 9a oraz zamieściłem tabelkę z porównaniem nowości względem poprzednika. Koniecznie kliknij ten link, jeśli jeszcze go nie widziałeś.
Nowa, kompaktowa forma
Gdy testowałem poprzednika, pisałem, że przypomina mi formą iPhone’a XR. To całkiem zabawne, ale uwielbiałem go. Teraz Google całkowicie odmienił sprzęt. Co prawda Pixel 9a nadal posiada sporą ramkę wyświetlacza jak poprzednik, ale za to wszystko inne jest tu nowe. Bryła telefonu nie jest już tak obła i wygląda bardziej jak nowe iPhone’y.
Nowy Pixel 9a niemal całkowicie pozbył się wystającej wyspy z aparatami. Dwa oczka aparatu wystają zaledwie 1 mm poza obudowę, a lampa LED całkowicie z nią licuje. To cecha, która wyróżnia Pixela na tle wszystkich innych smartfonów na rynku. W praktyce to bardzo wygodne rozwiązanie, o którym zapomniał rynek.
Smartfon zadebiutował na rynku w 4 kolorach. Dwa z nich to klasyki — porcelanowy (ciepła biel) i obsydianowy (czarny). Całkiem nowy za to jest kolor lawendowy i peonii (żywy odcień różu). Ważne jest też to, że Google Pixel 9a wreszcie spiera normę odporności IP68 (poprzednik IP67).
Ekran również uległ zmianie. Teraz to Ekran Actua 6,3 o jasności szczytowej 2700 nitów. To najjaśniejszy ekran w serii „A”, który bije poprzednika aż o 700 nitów i jest większy od niego o 0,2 cala. Kolory, ostrość i płynność były zaletą Pixeli — teraz jest dodatkowo super jasno, nawet w największym słońcu.
Jeszcze lepsza wydajność
Google Pixel 9a został zbudowany na nowej platformie z procesorem Procesor Google Tensor G4, 8 GB pamięci RAM oraz 128 GB pamięci na dane. Standardowo nie uświadczymy tu slotu na karty pamięci, czy wersji z większą pamięcią. Google konsekwentnie buduje jednak swoje portfolio sprzętu w oparciu o ideę życia w chmurze. Byłem temu przeciwny, ale gdy używam prywatnie iPhone’a i służbowo Pixela nie tylko zaczęło to do mnie przemawiać, ale również stało się sporym ułatwieniem.
Tensor G4 to spory zastrzyk mocy i efektywności. Google nie chwali się jakoś specjalnie wynikami procesora, poza tym, że jest on 30% wydajniejszy przy przeglądaniu internetu. Mogę jednak powiedzieć, że zmiany w wydajności jest ogromna. Tensor G3 był całkiem żwawy, ale trochę się grzał i czasami zdarzało mu się pod dużym obciążeniem łapać zadyszkę. Nowy Tensor G4 to znacznie bardziej responsywny procesor i mniej się grzeje.
Porównywanie z odpowiednikami od Qualcomma i Mediateka, jak już sobie powiedzieliśmy, całkiem nie ma tu sensu. Przewagą Google jest jednak czysty, zoptymalizowany pod ten procesor system, który działa turbo responsywnie. Mam też wrażenie, że każda kolejna aktualizacja przynosi tu jeszcze więcej wydajności. Szczerze mogę powiedzieć, że wrażenie z używania Piksela 9a jest równie płynne (albo nawet płynniejsze) jak flagowców konkurencji wyposażonych w Snapdragona 8 Gen 3, a może nawet i Gen 4.
Oczywiście Tensor 4 sprawdzi się gorzej w wymagających grach, wolniej wyrenderuje filmy i rolki na sociale w 4K. Słabiej też sobie radzi w testach syntetycznych (ale znacznie lepiej niż poprzednik). Całkowicie mi jednak to nie przeszkadza!
Czysty system z dodatkami i lepsza bateria
To ogromna przewaga względem konkurentów. Właśnie widziałem na jednej z grup na FB, wpis kogoś, kto kupił flagowca jednego z chińskich producentów. Zdjęcia podpisał wymownym tyłem, że pora „odgruzować” smartfon. W przypadku Google Pixel dysponujemy czystym i zoptymalizowanym systemem, który dostaje stale i szybko aktualizacje. Google dodało tu jednak coś od siebie. Nowy Pixel 9a zyskał funkcje Dodaj mnie, Pixel Studio, Najlepsze ujęcie oraz natywną obsługę Gemini Nano.
Znacznie pojemniejszy jest teraz akumulator. Poprzednik posiadał ogniwo 4492 mAh, które miało pozwalać na około 24 godziny ustandaryzowanej pracy. Teraz akumulator dysponuje pojemnością 5100 mAh, co w praktyce ma pozwolić na pracę dłuższą o 6 godzin. W praktyce ciężko to zmierzyć, ale mam silne wrażenie graniczące z pewnością, że faktycznie dużo się tu zmieniło. Lepsze jest również przewodowe ładowanie. Teraz to 23 W (w 8a to 18 W). Ładowanie bezprzewodowe dostępne jest tak jak u poprzednika z mocą 7,5 W.
Aparat fotograficzny
Poprzednim miał aparat główny o rozdzielczości 64 MP. Niech to Was jednak nie zwiedzie. Pixel 9a korzysta z lepszego modułu, ale o mniejszej rozdzielczości. Teraz główny aparat ma 48 MP oraz obiektyw z przysłoną f/1.7 (PDAF i OIS). Drugi obiektyw aparat ma 13 MP i szerokokątny obiektyw z przysłoną f/2.2. Aparat do selfie ma również 13 MP.

Google wymienia tu z nowych rzeczy funkcję Super Res Zoom do wyraźnych zdjęć z daleka oraz Macro Focus — czyli świetne tryb do makrofotografii. Muszę przyznać, że mimo tylko dwóch oczek aparatu z tyłu, całkiem sensownie udawało mi się go wykorzystać. Zdjęcia są odpowiednio nasycone kolorami, ostre i wyraźne. Sporo też dzieje się po stronie fotografii obliczeniowej, która znacząco poprawia wykonywane zdjęcia. W trybie nocnym dostępny jest teraz tryb astrofotografii. Jedynie, do czego mógłbym się tu przyczepić to słabsza jakość zdjęć wykonywanych po zmroku, za pomocą aparatu z obiektywem szerokokątnym.
Wrażenia końcowe
Google Pixel 9a to świetny wybór dla osób, które nie przejmują się tabelkami. To udana ewolucja, która ulepsza całkiem i tak już niezłego poprzednika. Większa bateria z szybszym ładowaniem, lepsza forma z wytrzymalszą obudową, ulepszony moduł aparatu, większy i jaśniejszy ekran – a to tylko cześć zalet!
Reszta kryje się w nowym procesorze, który nabrał sporego wigoru. Mimo że nie konkuruje on z flagowymi Snapdragonami i Mediatekami, pokazuje on swój pazur. System Piksela jest turbo responsywny i płynny. To poniekąd optymalizacja i czysty system Google z regularnymi aktualizacjami. Dodatkowo Google jak zawsze daje coś w bonusie — to kilka nowych opcji fotograficznych i dostęp do Gemini Nano.
Za 2399 zł to całkiem solidny sprzęt, który daje naprawdę sporo frajdy z użytkowania. To też sprzęt, który najlepiej wytrzyma próbę czasu jeśli kupujesz go z zamiarem używania przez kilka lat, a nie wymianie po roku. Mając go w ręce, cały czas korci, żeby sobie takiego sprawić!