Google Pixel 9 Pro XL zrobił na mnie całkiem niezłe pierwsze wrażenie. Czy po miesiącu testów nadal jestem zachwycony nowym flagowym smartfonem na rynku? Odpowiedź znajdziecie w poniższym tekście.
Bardzo ucieszyłem się, że miałem możliwość przetestowania kolejnego Pixela. Doświadczyłem również przesiadki z poprzedniego modelu, więc skala porównań będzie większa niż zazwyczaj. Bardzo na świeżo. Jeśli chodzi o polską premierę, to na rynku w przeciągu pół roku zadebiutowały dwie serie smartfonów od Google’a. Seria Pixel 8 pojawiła się na półkach sklepowych w maju 2024 roku, natomiast Pixel 9 – miesiąc temu.
Seria Pixel 9 składa się z trzech modeli: standardowego, wersji Pro i Pro XL. W zasadzie między tymi dwoma ostatnimi jedyną różnicą jest wielkość wyświetlacza oraz szybkość ładowania akumulatora. Ja otrzymałem do testów najbardziej zaawansowaną opcję, czyli Google Pixel 9 Pro XL. Sprawdźmy więc, czy powinniście zainteresować się nowym flagowcem i odpowiedzmy sobie na pytanie – czy może zmiany nie są na tyle istotne i Pixel 8 Pro w niższej cenie to lepszy wybór?
Google Pixel 9 Pro – specyfikacja techniczna
Cała seria Pixel 9 pracuje na nowym chipsecie Tensor G4. Cechuje się on ośmioma rdzeniami: głównym z taktowaniem 3,1 GHz, trzema średnimi 2,8 GHz i czterema energooszczędnymi 1,95 GHz. Nowy modem Exynos 5400 od Samsunga pozwala na pobieranie z prędkością 14,79 GB/s. Umożliwia również łączność satelitarną, ale z tego udogodnienia skorzystają tylko mieszkańcy USA. Ponadto współpracuje z 16 GB RAM-u, co jest całkiem niezłym szczegółem w specyfikacji i pomagającym w szybszym działaniu AI, która w tym modelu jest jeszcze bardziej zaawansowana.
Pojemność akumulatora ma 5060 mAh, czyli w zasadzie bez zmian w stosunku do poprzedniego modelu, ale za to pojawiło się szybkie ładowanie z mocą do 45 W (do 55% w około 30 minut). Całkiem sporej wielkości ekran 6.8” zapewnia jasność 2000 nitów (HDR) i do 3000 nitów w szczycie, więc tutaj mamy również lekki progres. To samo dotyczy zaplecza fotograficznego, z czego największą zmianę przeszedł aparat przedni. Ma on teraz 42 MP i przesłonę f/2.2, a Google Pixel 8 Pro cechował się matrycą 10,5 MP.
Procesor | Tensor G4, 8 rdzeni, GPU: ARM Mali-G715 @890 MHz |
RAM | 16 GB |
Pamięć na dane | 128 GB |
Ekran | 6,8″ LTPO OLED 1344 x 2992, 120 Hz, |
Aparaty | Główny: 50 MP, f/1.68 Ultraszerokokątny: 48 MP, f/1.7 Teleobiektyw: 48 MP, f/2.8 Selfie: 42 MP, f/2.2, |
Bateria | 5060 mAh |
Ładowanie | 30 W przewodowe, indukcyjne, zwrotne |
Głośniki | Dolby Atmos |
Waga | 221 g. |
Wymiary | 163 mm x 77 m x 8,5 |
Kolory | Czarny, kremowy, zielony |
Cena |
5399 zł |
Konstrukcja
Najbardziej istotną i widoczną zmianę zostawiłem na koniec, czyli sama konstrukcja i opakowanie. Smartfona wyjąłem z tekturowego, szarego opakowania, więc Google robi się coraz bardziej eco. Nie byłem też zaskoczony brakiem ładowarki w środku. Poza smartfonem znajdziemy tylko kabel USB-C, instrukcję (ciekawe kiedy zabraknie zbędnej – w mojej opinii – papierologii) oraz igłę do tacki SIM.
Design Google Pixel 9 Pro jest cudowny. Piszę to bez zbędnych ogródek – mam poczucie, że trzymam w ręku elegancki produkt premium. Metalowe wykończenia i porcelanowe plecki cieszą oko. Zauważalny jest kontynuowany minimalizm marki, jeśli chodzi o ekspozycję nazwy producenta. Na środku znajduje się jedynie malutka litera „G”.
Zmianie uległy też dwa elementy – zamiast ściętych boków tylnej obudowy, mamy teraz prostą konstrukcję, a wyspa z aparatami pomimo, że jest bardziej wystająca, to bardzo przypadła mi do gustu. Kiedy zobaczyłem jej wygląd na pierwszy renderach, to nie byłem przekonany do transformacji z belkowego układu na pastylkowy. Jednak nadaje to telefonowi swoistego charakteru. Całościowo – design przypomina coraz bardziej iPhone’y, a czy to źle? Cóż – kwestia sporna, czy naśladownictwo to standard, czy po prostu słuszna inspiracja. Ja nie mam nic przeciwko. Tutaj warto zwrócić uwagę również na etui, które już totalnie upodabnia urządzenie do sprzętu Apple’a.
Etui
Google znowu się postarało, aby ochronić swój telefon. Etui jest wykonane z gumowego, śliskiego, ale przede wszystkim solidnego materiału. Skład to mieszanka mikrofibry, poliwęglanu i silikonu. Futerał na Pixela 8 charakteryzował się również wysokim standardem wykonania, ale czasem napotykałem problemy z chowaniem do kieszeni i czułem opór przez nieco inną fakturę powłoki. W przypadku etui do Pixel 9 nie spotkałem się z taką sytuacją. Telefon gładko wsuwa się tam, gdzie chcemy go ulokować.
I nasz smartfon świetnie wygląda w tym etui. Na uwagę zasługują dwa plastikowe, szare elementy, które umieszczono na wysokości przycisków włącznika/wybudzania/wyciszanie telefonu i sterowania głośnością. Bardzo dobrze też chroni wyspę z aparatami i wizualnie powoduje, że wygląda na mniej wystającą. Co więcej – telefon możemy położyć niemalże na płasko. Czuje, że mój smartfon jest bezpieczny, ale trzeba zwrócić uwagę, że znacząco zwiększa wymiary telefonu. Zdecydowanie – Google Pixel 9 Pro XL w etui to nie jest smartfon na każdą kieszeń.
Ekran i biometria
Treści będziemy wyświetlać na ekranie OLED LTPO o rozdzielczości 2992 x 1344 pikseli z adaptacyjną szybkością odświeżania do 120 Hz. Google nieco polepszył poziom jasności, zwiększając poziom do 2000 nitów (HDR) i do 3000 nitów w szczycie, ale szczerze mówiąc – nie widzę różnicy względem Pixela 8 Pro. Osobiście jestem zdania, że nie wymagało to poprawy, bowiem tylko w większym słońcu napotkamy problemy z odczytaniem treści na ekranie.
Wyświetlacz jest świetny. Bajeczna kolorystyka, bardzo dobra ostrość, a oglądanie filmów i seriali to czysta przyjemność. To zdecydowanie jeden z lepszych elementów Pixel 9 Pro. Oczywiście w ustawieniach możemy sobie spersonalizować wiele rzeczy, począwszy od zmiany fontów, poprzez zmiany kolorów z adaptacyjnych na naturalne, a kończąc na rozdzielczości ekranu. Ciekawą opcją jest funkcja „Co jest grane”. Polega ona na rozpoznawaniu utworów muzycznych w otoczeniu telefonu i wyświetlaniu nazwy artysty i tytułu piosenki na ekranie. Całkiem fajne i dobrze działające udogodnienie.
Poprawie uległa również biometria. Ja trochę narzekałem przy okazji testowania Google Pixel 8 Pro, że reakcje systemu na dotyk nie zawsze działały dobrze. Na szczęście zmieniono czytnik hybrydowy na nowy – ultrasoniczny. Nie dość, że jest o wiele bardziej dokładny, to do tego jeszcze szybciej (o aż 50%) odblokuje smartfona.
I faktycznie – zapewnienia producenta mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Wystarczy lekko dotknąć kciukiem środek ekranu, a telefon zostanie momentalnie odblokowany. Tak samo dobrze działa odblokowywanie twarzą – nawet z większej odległości. Nie ma się do czego przyczepić.
System operacyjny
Pixele niezmiennie działa na czystym Androidzie, co jest oczywiście niewątpliwym plusem urządzenia, bo uwielbiam działać na zielonym robociku bez żadnych nakładek systemowych. Jeśli mam być znowu szczery – właściwie nic się nie zmieniło w stosunku do Pixela 8, bowiem na telefonie znajdziemy tego samego Androida 14. W okolicach października, powinien zadebiutować Android 15. Jednak to, że nic się nie zmieniło nie oznacza też wady. Poruszanie się po interfejsie jest szybkie, intuicyjnie i niezwykle wygodne. Realnym konkurentem jest jedynie iOS lub ewentualnie My UX od Motoroli.
Wracanie do poprzednich kart poprzez przesunięcie palcem w bok ekranu z lewej lub prawej strony to ogromne udogodnienie dla obsługi jedną ręką – tym bardziej że smartfon do najmniejszych nie należy. Przeciąganie z dołu spowoduje pojawienie się zakładek w tle i tutaj nie zauważyłem problemów, takich jakich doświadczyłem podczas testowania Google Pixel 8 Pro, gdzie trzeba było opanować ruch, bo zbyt słabe przyciśnięcie lub szybkie przeciągnięcie palca sprawiało, że… nic się nie działo. W Pixelu 9 funkcjonuje to zdecydowanie sprawniej.
Ja trochę czekałem z recenzją licząc, że doczekam się aktualizacji na Androida 15, ale niestety nic takiego nie miało miejsca, co uważam za małą porażkę Google, bo nie zadebiutowała ona w terminie. Z drugiej strony lepiej, aby producent dopracował nową wersję systemu. Pojawiła się jednak aktualizacja pewnej funkcji Pixela 8 Pro całej serii 9, która wcześniej była dla mnie zbędnym gadżetem. Mam na myśli aplikację Termometr Pixel.
Termometr Pixel
Termometr Pixel przed aktualizacją mierzył tylko temperaturę przedmiotów, co według mnie nie było niczym praktycznym. Na szczęście wraz z niedawnym updatem, aplikacja ta daje możliwość zmierzenie ile stopni Celsjusza ma nasze ciało. Nie jest to oczywiście specjalistyczne narzędzie diagnostyczne, ale pomaga w szybkim sprawdzeniu, czy może nie powinniśmy udać się do lekarza lub wziąć leki.
Wystarczy przyłożyć czujnik (umieszczony na wyspie z aparatami) do czoła i przejechać do skroni, a system wyświetli ile mamy stopni Celsjusza. Zweryfikowałem wyniki z klasycznym termometrem i faktycznie dane są bardzo podobne. Zauważyłem przekłamanie na poziomie 0,2 stopnia, więc nie jest to duża różnica. Bardzo ciekawe, łatwe w użytkowaniu i pomocne narzędzie.
AI
Więcej RAM-u na pokładzie jest niezbędne do sprawnego działania AI. Sztuczna inteligencja przeszła technologiczny lifting, który zauważymy przede wszystkim w edycji zdjęć. Już wcześniej mogliśmy usunąć lub podmienić niechciane elementy z fotografii, jednak sposób działania był mocno losowy. Teraz możemy konkretnie określić zmiany. Przykładowo: chcemy sprawić, aby w tle zamiast łąki były góry – wystarczy napisać: „podmień tło na góry” albo po prostu „góry”. Wpisanie prompta (komendy) w języku angielskim znacząco zwiększa prawdopodobieństwo udanych rezultatów. Bardziej szczegółowe komunikaty również nie zaszkodzą.
Nadal trzeba chwilę poczekać, ale uważam, ze Google idzie w dobrym kierunku, tym bardziej, że dba o to, aby nie tworzyć deep fake’ów. Nie możemy wyciąć ani zmodyfikować twarzy. Pojawiło się również automatyczne kadrowanie i stylizowanie. Tutaj efekty są mocno losowe, ale przyznaje – niektóre są niezwykle efektowne.
@dailywebpl Pixel 9 Pro dalej jest grany w redakcji! #pixel #pixel9pro
Nową opcją jest funkcja „Dodaj mnie”, która może się przydać, kiedy na wycieczce ze znajomymi nie znajdziemy pomocnej duszy, która zrobiłaby nam grupowe zdjęcie. Dzięki tej możliwości zrobimy fotkę z grupą, a potem zamienimy się z osobą, która robiła zdjęcie. Pixel magicznie połączy oba ujęcia. Jest to wersja testowa, ale całkiem sprawnie działająca.
Ponadto wbudowany Gemini, który przywołamy długim przyciśnięciem klawisza włączania/wybudzania telefonu daje szybki dostęp do modelu AI. Co więcej – jeśli ktoś często korzysta z tego typu pomocy, to otrzyma dostęp do pakietu Google One AI Premium, obejmujący bezpłatny dostęp do Gemini Advanced przez pierwszy rok za darmo. Patrząc na to, że opłata miesięczna to prawie 100 zł, to jest to dosyć opłacalne, bo de facto w cenie telefonu otrzymujemy zaawansowane funkcje AI. Ponadto Gemini uzyskał streszczanie nieprzeczytanych wiadomości i dokumentów. Powróciła również ta sama opcja co w Pixelu 8, czyli kolejny szybko dostęp do AI i wyszukiwania treści na ekranie smartfonu.
Dłuższe przyciśniecie „kreseczki” na dole uaktywni tryb sztucznej inteligencji oraz pasek przeglądarki. Poza standardowymi opcjami, takimi jak Asystent głosowy, tłumacz i obiektyw Google, oprogramowanie może nam szybko pomóc podczas przeglądania treści. Możemy zaznaczyć dowolny fragment na wyświetlaczu, a system wyszuka nam w zasobach sieci web na co właśnie patrzymy. Możemy również skopiować zaznaczony fragment tekstu, aby skopiować go lub też przetłumaczyć.
Wydajność
O wydajności nowego chipseta Google, szeroko pisało się już przed premierą, kiedy udostępniono pierwsze benchmarki. I faktycznie – Pixel nie jest mistrzem wydajności, ale jednocześnie pozostający jednym z bardziej płynnych urządzeń z Androidem na pokładzie. Ja przede wszystkim zauważyłem powracające problemy z aplikacją Facebooka, która lubi się od czasu do czasu zawiesić się i sporadyczne opóźnienia reakcji (np. operując w tym czasie na innych zakładkach) podczas edycji zdjęć.
Jednakże nowy tensor, który zupełnie nie zmienia nic w płynności działania systemu, pomaga w czym innym. Telefon mniej się nagrzewa niż Pixel 8. Ja co prawda nie miałem większych problemów z temperaturą urządzenia, ale zauważyłam, że gdy uczestniczyłem w dłuższych callach redakcyjnych (podczas ładowania baterii) to telefon był dużo cieplejszy. W Pixelu 9 Pro ten problem już nie występuje, za co oczywiście należą się słowa pochwały.
Zaplecze fotograficzne
Google znów sie postarało, aby seria 9 zasłynęła mianem fotosmartfonu. I w pełni na nie zasługuje, bo zaplecze fotograficzne to wysoki standard. Aparat ultraszerokokątny ma sensor 48 MP z przesłoną f/1.7, a teleobiektyw (z przesłoną f/2.8) został wyposażony w matrycę 48 MP. Możliwości selfie zostały udoskonalone dzięki matrycy 42 MP oraz przesłonie f/2.2.
Aparaty tylne mają zoom optyczny taki sam już w Pixel 8 Pro (5x), ale za to hybrydowy otrzymał sporą aktualizację. Wcześniej przybliżenie w trybie hybrydowym wynosiło 5x, a teraz – aż 10x. Ponadto urządzenie dostało funkcję przybliżonego zoomu, co oznacza tyle, że nawet po zrobieniu zdjęcia i wejściu w galerię można wykonać bezstratne jakościowo przybliżenie. Świetna opcja. Aparat selfie ma teraz matrycę 42 MP i przesłonę f/2.2, co jest ogromną zmianą w stosunku do Google Pixel 8 Pro, gdzie występował aparat 10,5 MP. Nowy obiektyw ma też najszersze pole widzenia w historii przednich aparatów Pixel. I faktycznie – jest to zauważalne, co możecie sprawdzić na fotografiach porównawczych.
Porównanie: Pixel 8 Pro vs Pixel 9 Pro XL
Zdjęcia cechują się świetną kolorystyką, ostrością i detalami. Znów tryb makro oddaje szczegółowość zdjęć i uchwytuje elementy w ruchu ze świetną jakością. Bezstratny zoom optyczny x5 oraz hybrydowy x10 pozwalają na świetne wykorzystanie teleobiektywu. Powiększenie x30 też daje radę, choć nie chwaliłbym się za bardzo w sieci takimi fotosami.
Fotografia nocna to dużo kwestii zależnych od umiejętności fotografa i otoczenia. Jednak na pewno zdjęcia selfie w ciemnym otoczeniu przyszły spory progres, bo są bardziej wyraziste i znajdziemy mniej pikseli na czerniach. Fotografia portretowa również stoi na wysokim poziomie. Ja też polecam wyłączenie funkcji automatycznego światła, bo system potrafi tak bardzo rozświetlić obraz, że staje się nienaturalnie jasny. Oczywiście to kwestia preferencji, ale tryb nocny bardzo mocno ingeruje w charakter zdjęcia.
Nawet przy wyłączonych opcjach takich jak: Mocniejsze światło w trybie nocnym, najlepsze zdjęcie, czy ostrość w makro, to musicie mieć świadomość, że system i tak będzie nasze wyniki poprawiał w galerii. I nie do końca mi się to podoba. Oczywiście – zmiany najczęściej są kosmetyczne i sama edycja trwa chwilkę, to i niemiernie mnie irytuje, że za każdym razem muszę czekać. Widać kółeczko, które sukcesywnie pokazuje progres edycji. Jasne – nie trwa to nawet 3 sekund, ale kiedy robimy dużo zdjęć i chcemy od razu sprawdzać na bieżąco, jak nam wyszło, to jest to działanie wielce niepożądane.
Galeria zdjęć
Dzienne
Selfie dzień/noc
Makro
Nocne
Zoom
Ładowanie
Pixel 9 Pro otrzymał w końcu szybkie ładowanie. Ponadto – w wersji XL – zamiast 27 W otrzymaliśmy 37 W. W 30 minut naładujemy akumulator do poziomu 70 %. Szkopuł w tym, że ładowarki nie ma w zestawie, a trzeba też dobrać odpowiednią, aby w pełni skorzystać z szybkiego ładowania.
I patrząc na konkurencje – nie jest to najmocniejszy element specyfikacji, aczkolwiek pojemność baterii 5060 mAh pozwala na użytkowanie telefonu nawet przez 1,5 dnia. Przy dużej liczbie powiadomień i częstym korzystaniu z telefonu – nie jest to zły wynik. Niemniej jednak, chwalenie się ładowaniem 37W nie powinno mieć miejsca przy promowaniu flagowego smartfonu.
Werdykt
Czy Pixel 9 Pro w cenie około 5399 złotych jest wart zakupu? Pomimo paru mankamentów, jest to solidny smartfon ze świetnym designem, zapleczem fotograficznym i sztuczną inteligencją, która nie jest tylko hasłem reklamowym, a faktycznie dopracowanym elementem. Czysty Android użytkuje się świetnie, a akcesorium dodatkowe jakim jest etui jest wykonane nienagannie. Cieszy również również długie wsparcie. Użytkownicy będą otrzymywać aktualizacje zabezpieczeń i systemu operacyjnego przez 7 lat.
Jednak czy warto przesiąść się z Pixel 8 Pro? Mam jednak wątpliwości. Jedynie osoby, którym zależy na lepszym AI mogą znaleźć istotną wartość dodaną, bo nie dość, że edycja zdjęć przeszła duży progres, to do tego darmowy dostęp do Gemini Advanced to oszczędność prawie 1200 złotych rocznie.
Czujne oko fotografa zauważy lepiej zrobione zdjęcia selfie oraz szerszy kąt widzenia. Musicie zastanowić się czy warto tak szaleć? Nie zmienia to oczywiście faktu, że telefon jest bliski tego, aby znaleźć się w TOP-ce najciekawszych urządzeń mobilnych 2024 roku.